TRZY RAZY M 13 06 2019
3xm-13-06-2019-4811.mp3
24:58
trzy-razy-m-13-06-2019
Słuchaj
TRZY RAZY M 13 06 2019
3xm-13-06-2019-4811.mp3
24:58
trzy-razy-m-13-06-2019
Dodaj do playlisty
TRZY RAZY M 13 06 2019
(Liczba odsłuchań: 67, Liczba wyświetleń: 88, Ocena: 5)
Udostępnij
Oceń
Galeria (2)
Patron audycji
Wesprzyj
Niniejsza audycja jest dostępna dla Ciebie bezpłatnie. Pamiętaj jednak, że możesz wesprzeć jej autora.
Muzycy:
Łukasz Kaźmierczak - wokal i słowa
Igor Bazelan - gitara, elektronika, instrumenty smyczkowe, instrumenty klawiszowe
Konrad Jezior - gitara
Mateusz "Pajdof" Pajdowski - bas
Mateusz Dorian Zacharski - perkusja
Lista utworów:
Chapter One - From Hell
1. Light It Up
2. Cut Me Open
3. Hurt You
4. Made Of Clay
5. The Way Is Shut
Chapter Two - Through Earth
6. Worth It
7. Remember Me
8. Rebuilding The Giant
9. Sirens
Chapter Three - To Heaven
10. Had It All Wrong
11. Mothfather
12. Hectic
13. The Path Is Clear
14. The Spire
wydawca: Menago
Dziś przyjrzymy się działalności lubelskiej grupy Phedora oraz jej najnowszej produkcji w postaci wydanej na początku lutego, bieżącego roku płyty "The Spire"
Zanim przejdziemy do tego, co interesuje nas najbardziej - tj. muzyki, warto zwrócić uwagę na komentarz zawarty w dołączonej do płyty książeczce. Przeczytamy w niej bowiem m.in. to, że efektem pracy muzyków jest album koncepcyjny, przedstawiający historię Raziela - Anioła Tajemnic, który wyrusza w podróż po Ziemi, by sprawdzić, czy ludzie warci byli jego poświęcenia. Zwrócimy również uwagę na to, że kolejne utwory pogrupowane zostały w trzy zasadnicze rozdziały opisane angielskojęzycznymi tytułami - odpowiednio : From Hell, Through Earth i To Heaven.
Dla nieobeznanego dotychczas z działalnością grupy, entuzjasty ambitnego grania, poszukującego w muzyce głębszych form i treści, zapowiedź taka ma prawo wydać się zachęcająca. Niestety przesłuchanie płyty dość skutecznie gasi te nadzieje. Tak przynajmniej było w moim przypadku.
Muzyka grupy Phedora mieści się w granicach lekkiego, popowego metalu lub jak kto woli melodyjnego metalowego popu. Mam jednak wrażenie, że słowo „metal” wypada używać w jej kontekście, wyłącznie wraz ze znaczącym przymrużeniem oka… A jednak nie wykluczam jednocześnie, że ma prawo ona znaleźć swych wiernych odbiorców. Ba, biorąc pod uwagę mnogość we współczesnym biznesie muzycznym tego typu zjawisk, a muzycy nie ukrywali inspiracji choćby twórczością grupy Linkin Park, jestem tego niemal pewny. Przykładów odnoszących sukcesy komercyjne wykonawców, w których muzyce znajdziemy mnogość przesterowanych gitar, zestawionych z dużą dozą smyczkowych brzmień, próbujących wywołać swoisty epicki nastrój, znajdziemy we współczesnej muzyce niemało. Mnie ten rodzaj ekspresji nie przekonuje, ale Państwo mogą wyrobić sobie osobiste zdanie, do czego zachęcam.
Większość kompozycji przedstawionych na płycie, charakteryzuje się bardzo podobną do siebie strukturą. Rozpoczynają się one najczęściej niemal identycznym intro, po którym bezzwłocznie następuje pozbawiony wyrazu, gitarowy hałas przeplatany co rusz smyczkami oraz masywną perkusją o wyeksponowanej stopie i dopełniony vocalem o typowej, nadmiernie zaangażowanej manierze. W wielu przypadkach następuje po nim niespodziewane, ni stąd ni zowąd, zakończenie. Jakby muzycy nagle zrozumieli, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć... Żadnego budowania emocji, żadnego sola podsumowującego to, co wydarzyło się wcześniej. Czyżby dlatego, że po prostu nic ciekawego się nie wydarzyło?
Jedyny, odróżniający się nieco ładniejszą melodią numer na płycie, to rozpoczynający drugi rozdział - Worth It, Niestety, najprawdopodobniej przez to, wydaje się jeszcze bardziej popowy od pozostałych. Nie aż tak daleko ucieka również od tego sztampowego, omówionego przeze mnie wcześniej, nieznośnego schematu.
Muzyka zespołu może się podobać, jako alternatywa dla wszechogarniającej stricte popowo-dyskotekowej papki. Nie jest jednak niczym ani przełomowym, ani uciekającym od lansowanych obecnie trendów. Wybrane przez jej twórców środki wyrazu oraz estetyka, a także potencjał kompozytorski i przewidywalność jaka pojawia się po przesłuchaniu kilku utworów, raczej nie uplasują tej muzyki na wysokim poziomie artystycznego wyrafinowania. Niemniej jednak nie jest wykluczone, że wielu jej słuchaczy, odnajdzie w niej dla siebie coś zadowalającego i cennego.
Top autora "Maciej Bazylczuk"
Posłuchaj innych audycji "TRZY RAZY M"
TRZY RAZY M 06 05 2020
3xm-millenium-the-web-podcast-7746.mp3
32:53
trzy-razy-m-06-05-2020
Słuchaj
TRZY RAZY M 06 05 2020
3xm-millenium-the-web-podcast-7746.mp3
32:53
trzy-razy-m-06-05-2020
Dodaj do playlisty
Millenium - "The Web" - recenzja płyty