muzycy:
Marek Habryn – vocal, electric, acoustic and flamenco guitar
Grzegorz Grzanka – keyboards, accordion
Michał Kusz – bass
Marek Sobiecki – drums
Joanna Pulkowska – backing vocals
Łukasz Dryl – bass
Sławomir Kaligowski – drums
lista utworów:
1. The Gate
2. Looking For My Hiding Place
3. Tune In!
4. You Have No Right
5. I've Found My Hiding Place
6. Endless Road
7. The Voice
8. Get Ready For Your Fight
wydawca: Linx Music
Witam wszystkich wielbicieli muzycznych nowości w kolejnej audycji 3xM. Dziś będziemy wsłuchiwać się w najnowsze i zarazem pierwsze, pełnowymiarowe dzieło wywodzącej się z Grudziądza, założonej w 2014 roku, grupy The Broken Bridges. Mimo, że płyta pt. Endless Road ukazała się w roku bieżącym, materiał na nią rejestrowany był od roku 2014. Twórczość The Broken Bridges, to rock progresywny z wyraźnymi wpływami dokonań tego gatunku pochodzących z połowy lat siedemdziesiątych. Wsłuchanie się w muzykę zespołu przywołuje przede wszystkim skojarzenia z ówczesną twórczością Pink Floyd, podszlifowaną nieco artrockową nutą. Wydaje się, że grupa całkiem sprawnie poradziła sobie z umiejętnym sięgnięciem i oddaniem tamtych wspaniałych rozwiązań, uzupełniając je delikatnie - czego wypadało oczekiwać - swymi autorskimi koncepcjami. Moim zdaniem wywiązała się z tego zadania, jak na dzisiejsze warunki, całkiem nieźle, ofiarowując słuchaczowi kawałek rzetelnego progrockowego grania, bez zmuszania się do poszukiwania na siłę nowych rewolucyjnych pomysłów, nie szczędząc słuchaczowi przykładów odważnego sięgania do solowych partii gitary I instrumentów klawiszowych. Dwa ostatnie spośród umieszczonych na płycie utworów, zarejestrowane zostały najpóźniej tj. w okresie dwóch ostatnich lat. Przynoszą one sporą zmianę względem pozostałej muzyki nagranej znacznie wcześniej. Są to kompozycje nieco bardziej dynamiczne i różnorodne pod względem swej budowy. Charakteryzują się one znacznie bardziej wymagającą i niejednorodną strukturą w której niebagatelne miejsce zajmują urozmaicone podziały rytmiczne dzielone umiejętnie między perkusję i bas, korzystnie brzmiące akordeonowe formy oraz ładne, chwytliwe flamencowe partie. Całość okraszona oczywiście bogatymi syntezatorowymi oraz gitarowymi, artrockowymi popisami. Nieco słabiej na tle całości zespołu prezentuje się wokalista, którego śpiewaniu wyraźnie brakuje niezbędnej ekspresji, polotu i charyzmy. A szkoda, bo gdyby nie ten szczegół, działalność grupy dawałaby uzasadnione, większe nadzieje na powstanie w przyszłości muzyki o światowej, robiącej wrażenie jakości.