Jagiellonia Białystok powinna kojarzyć się trenerowi Pavolowi Staňo bardzo pozytywnie. W końcu to w wyjazdowym meczu przeciwko nim, w połowie marca tego roku, słowacki szkoleniowiec zadebiutował na ławce trenerskiej Wisły Płock. Wtedy Nafciarze wygrali 1:0 po bramce Marko Kolara. Ogólnie z Pszczółkami w poprzednich rozgrywkach zwyciężyliśmy dwukrotnie, a rywale ani razu nie potrafili znaleźć drogi do naszej siatki. Czy notująca serię 7 meczów bez porażki Jaga tym razem postawi się przyjezdnej Wiśle Płock?
Ostatnie spotkanie oglądałeś z pozycji kibiców, z ławki na stadionie Wisły Płock. Jakie wrażenia były patrzeć na to spotkanie i nie móc pomóc kolegom?
Piotr Tomasik: Przede wszystkim dziwnie. Z drugiej strony fajnie zobaczyć z góry jak to wygląda - jak funkcjonujemy, jak się poruszamy. Na pewno wszystko najlepiej widać z góry. Jak się jest na tym zielonym prostokącie na dole to odczucia i podejmowane decyzje są zupełnie inne, niż jak człowiek siedzi na górze i patrzy, i mówi “Czemu nie zagrałeś tak, czemu nie podałeś, czemu nie zawęziłeś, a czemu nie skróciłeś…”. Na pewno z jednej strony fajnie to zobaczyć z góry, ale z drugiej strony żałuję, że nie mogłem wystąpić w tym spotkaniu.
Akurat mieliśmy okazję siedzieć niedaleko siebie, więc rozumiem co masz na myśli. Trudno jednak będąc zawodnikiem, który pomaga drużynie i kreuje sytuacje oglądać mecz z trybun i nie móc faktycznie wpływać na losy wygranego ostatecznie spotkania.
- To jest najgorsze. Będąc na boisku człowiek decyduje jak to będzie wyglądać. Będąc na górze, faktycznie nie dziwię się tym kibicom, którzy tak mocno przeżywają te spotkania. Oglądając z góry całkiem inaczej się przeżywa te emocje, niż jak się jest na boisku. Też się denerwowałem. Ten mecz był bardzo ważny, jeśli chodzi o tą rundę, bo na przestrzeni całej rundy każda drużyna wpada w dołek. My akurat wpadliśmy w ostatnim okresie. Przerwa na kadrę była dla nas zbawieniem i wróciliśmy na właściwe tory. Nie było to wybitne spotkanie w naszym wykonaniu, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Chcieliśmy się odkuć i będziemy teraz prezentować, z tygodnia na tydzień tę piłkę, która była na początku.
Przed Wisłą Płock mecz z Jagiellonią Białystok. Będzie to trudne spotkanie na wyjeździe. Jagiellonia patrząc na mecze w lidze i Pucharze Polski od 8 spotkań nie została pokonana. Są remisy i zwycięstwa. To będzie duże wyzwanie dla Wisły.
- Ja się cieszę z tego meczu. Wrócę na stare śmieci - jeśli wrócę, bo ostatnio moja niedyspozycja była spowodowana chorobą. Cieszę się, że tam wrócę, bo Jagiellonia wygląda dobrze u siebie. Jak rozmawialiśmy wcześniej, przed Lechem Poznań, to Wisła nigdy nie wygrała przy Bułgarskiej. Teraz Jagiellonia dawno nie przegrała na własnym stadionie. My te wszystkie historie, które się tworzą przełamujemy. Mam nadzieję, że w tym przypadku też tak będzie. Jeśli dobrze pamiętam, pierwsze spotkanie trenera Staňo w Wiśle Płock było z Jagiellonią i było zwycięskie. Trzymajmy się tego i mam nadzieję, że pojedziemy tam i przywieziemy 3 punkty z Białegostoku. Oczywiście będzie to trudne zadanie, ale będziemy dobrze przygotowani. Jestem przekonany, że jesteśmy w stanie wywieźć z Białegostoku dobry rezultat. Gra się po to, żeby wygrywać, a nie po to żeby odbębnić spotkanie.
Jagiellonia dysponuje dosyć mocną ofensywą - Imaz, Černych, Gual. To będzie trudne zadanie dla defensywny Wisły.
- Černycha dobrze znam. Wiadomo, teraz nie jest wyróżniającą się postacią w Białymstoku, ale zawsze jest groźny i trzeba uważać. Ten hiszpański duet też robi wrażenie i są to najważniejsze ogniwa Jagiellonii Białystok. My koncentrujemy się na sobie i oby nie sprawdziło się, że ten duet wygrywa Jagiellonii mecze. My musimy się im przeciwstawić i będziemy dążyć do tego, żeby nie stworzyli sobie żadnej sytuacji.
O WIŚLE PŁOCK I JAGIELLONII BIAŁYSTOK:
Ostatni mecz Wisły Płock z Piastem Gliwice był pierwszym w tym sezonie spotkaniem, w którym w ekipie Nafciarzy zabrakło młodzieżowca. Był też pierwszym meczem od 20 sierpnia, które płocczanie wygrali. Dzięki temu chociaż na parę godzin zespół trenera Staňo powrócił na fotel lidera. Po 11. kolejce zajmują jednak 3. miejsce, ale znajdujące się wyżej Legia Warszawa i Pogoń Szczecin mają tylko 1 punkt więcej. Z drugiej strony Raków Częstochowa tak jak Wisła ma 20 punktów na swoim koncie i tylko dzięki gorszym statystykom bramkowym znajdują się zaraz za podium. Co więcej, ekipa Marka Papszuna w czwartek zagra zaległe spotkanie z Piastem Gliwice, więc jest spora szansa, że Nafciarze do 12. kolejki PKO BP Ekstraklasy podejdą jako czwarta siła w Polsce.
Ich najbliższym rywalem będzie Jagiellonia Białystok, która zaczęła ten sezon słabo, bo od trzech porażek w 4 meczach, ale obecnie od 7 spotkań jest niepokonana (3 zwycięstwa, 4 remisy). Jaga mając na swoim koncie 16 punktów zajmuje 7. miejsce w tabeli.
Davo nie strzelił bramki od miesiąca (1:1 z Górnikiem Zabrze), ale wciąż pozostaje liderem strzelców Ekstraklasy. Doganiają go jednak jego rodacy - obaj są piłkarzami Jagiellonii Białystok, i to ich najlepszymi. Jesús Imaz podobnie jak skrzydłowy Wisły strzelił do tej pory 7 goli, ale ma jedną asystę mniej (czyli w sumie jedną), a Marc Gual asystował 3 razy, a jednocześnie trafiał do siatek rywali 6-krotnie. Ten ostatni dzięki swoim wyczynom w ostatnim spotkaniu zrównał się w klasyfikacji kanadyjskiej z Davo (obaj po 9). Jednak bramka i asysta w meczu z Koroną Kielce to nie jedyny wyczyn Guala. Hiszpan “popisał się” też bardzo nieładnym zagraniem. Wbrew zasadom fair play wykorzystał wybicie piłki przez rywali (co ciekawe, on sam leżał na murawie), a nie zwracając futbolówki przeciwnikom ostatecznie doprowadził do strzelenia bramki. Koniec końców zawodnicy Jagi “oddali” bramkę Koronie, a dokładniej pozwolili Jakubowi Łukowskiemu przebiec całe boisko i wpakować piłkę do niepilnowanej bramki.
W piątkowym meczu poza wspomnianym duetem strzeleckim uważać muszą Mateusz Skrzypczak i Taras Romanczuk. Wszyscy mają po 3 żółte kartki, a kolejne upomnienie skutkować będzie zawieszeniem. Dla Wisły Płock dobrą wiadomością z pewnością jest powrót po zawieszeniu Rafała Wolskiego. Natomiast wciąż brakować będzie zawieszonego Steve’a Kapuadiego.
Jagiellonia Białystok jest drużyną, która do tej pory oglądała najwięcej żółtych kartek w całej lidze. Karani byli aż 32 razy, co daje prawie 3 kartki na jeden mecz. Nafciarze grają dużo czyściej, bo zdobyli 16 kartek w 11 meczach. Jednak trochę im brakuje do najczystszego w lidze Zagłębia Lubin - Miedziowi karani byli do tej pory tylko 12 razy. Zarówno Wisła jak i Pszczółki oglądali dwukrotnie czerwone kartki (najwięcej wykluczeń ma Miedź Legnica - 4). Bogdan Țîru, obrońca Jagielloni jest zawodnikiem z największą liczbą żółtych kartek. Rumun karany był 6-krotnie.
Jaga jest też drużyną, która najwięcej bramek traci w drugich połowach. Na 13 straconych goli aż 8 padło w drugich odsłonach meczów.
Ostatni mecz wyjazdowy przeciwko Jagiellonii był debiutem na ławce trenerskiej Pavola Staňo. Nafciarze wygrali 1:0 po bramce Marko Kolara /fot. Mateusz Ludwiczak /Wisła Płock S.A.
Czy górą będzie Davo czy jego hiszpańscy rywale? O tym przekonamy się już w piątek, 7 października. Wtedy na stadionie w Białymstoku odbędzie się mecz w ramach 12. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Początek o 20:30.
fot. tytułowe Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock S.A.
Nafciarz94.
Tabela Nafciarza Sezonu po 11. kolejce Ekstraklasy:
1. Davo 14 pkt
2. Furman 11 pkt
3. Kapuadi 9 pkt