Po przerwie reprezentacyjnej oraz Świętach Wielkanocnych przyszło podejmować Wiślakom u siebie Stal Rzeszów. Dzisiejsi rywale są jedynym zespołem, z którym Nafciarze w tym sezonie wygrali na wyjeździe, więc wielu kibiców spodziewało się łatwej wygranej. Skończyło się na blamażu.
Stal Rzeszów przegrała 3 ostatnie mecze wyjazdowe, natomiast Nafciarze u siebie solidnie punktują. Patrząc na same statystyki, to Wisła była zdecydowanym faworytem. Jednak przebieg całego spotkania na to nie wskazywał.
Zaczęło się od 8. minuty i akcji młodego Łyczki, któremu niewiele zabrakło, żeby umieścić piłkę w siatce gospodarzy po zagraniu piętą. Po paru chwilach groźna akcja po drugiej stronie boiska. Wystarczyło strzelić do bramki, ale Kocyła mocno przestrzelił. W 12. minucie dalekie podanie wykorzystał rosły Adler, który wybiegł sam na sam z Kamińskim - z problemami, ale zatrzymał go płocki bramkarz. W 20. minucie świetny przykład wysokiego pressingu zaprezentował Kocyła, który zbliżył się do bramkarza i zablokował jego wybicie. Troszkę szczęścia i mógłby być z tego gol. W 27. minucie w środku pola piłkę przejął Adler, który natychmiast ruszył w stronę niepilnowanej bramki. Próbowali go jeszcze gonić Laskowski i Jimi, a pierwsze uderzenie zatrzymał Kamiński, ale dobitka Prokicia wpadła już do siatki. Sędzia komunikował się jeszcze z wozem VAR, ale ostatecznie Stal Rzeszów wyszła na prowadzenie. W 32. minucie Sekulski nie wykorzystał świetnego zagrania Szwocha, a po paru chwilach groźnie było pod bramką płocczan. Błąd w komunikacji stoperów wykorzystał jeden z zawodników rywali, ale strzelił prosto w bramkarza. Do końca pierwszej połowy wynik się nie zmienił i Stal prowadziła w Płocku 1:0.
W drugiej połowie działo się zdecydowanie więcej. W 55. minucie napastnik rzeszowian obił słupek bramki Wiślaków. Po paru minutach zamieszanie w polu karnym gości i niepewna interwencja Wrąbla. Jednak ani Gerbowski, ani Haglind-Sangré nie zdołali skierować futbolówki do siatki. W 66. minucie w polu karnym znalazł się Sekul, którego strzał wypiąstkował jednak golkiper Stali. Po chwili doszło do kuriozalnej sytuacji. Jeden z piłkarzy z Rzeszowa odrzucił piłkę za co sędzia pokazał mu żółtą kartkę. Okazało się, że było to jego drugie żółtko, więc po opuszczeniu boiska przez Simcaka Stal broniła się do końca meczu w dziesięciu. W 70. minucie główkował Niepsuj, ale nie sprawił problemów bramkarzowi. Po chwili gospodarze mieli tzw. stuprocentową sytuację. Dośrodkowanie wylądowało na głowie Sekulskiego, który z dosłownie dwóch metrów pudłował na pustą bramkę. W 74. minucie z ładną kontrą wyszli płocczanie. Jimi zagrał w pole karne do Szwocha, ale strzał tego drugiego zatrzymał Wrąbel. W 78. minucie doczekaliśmy się wyrównania. Po sporym zamieszaniu w polu karnym piłkę do siatki skierował Sekul. Kiedy wydawało się, że Nafciarze "przycisną" grających w osłabieniu rywali to w 88. minucie po rzucie rożnym padł ostatni gol tego meczu. Niepewną interwencję zaliczył Kamiński, a strzelcem został Kościelny. Przed końcem meczu blisko wyrównania był jeszcze Westermark, ale dwukrotnie niecelnie główkował. Wisła przegrała ze Stalą Rzeszów 1:2.
- Musimy przełknąć gorycz porażki u siebie. Mecz był w pierwszej połowie wyrównany. Wydawało się, że mieliśmy optyczną przewagę, nie wynikało z tego jakoś dużo sytuacji, ale jednak jedna kontra po stałym fragmencie dla przeciwnika i 0:1. Musieliśmy potem gonić, wydawało się w drugiej połowie, że łapiemy rytm. Wpuściliśmy drugiego napastnika, tych sytuacji mieliśmy naprawdę dużo dzisiaj, żeby strzelić bramkę, no i jak w ostatnich meczach u siebie to szczęście nam dopisywało w końcówkach, tak dziś niestety nie. Jeden stały fragment przeciwnika, jedna kontra i niestety zostajemy bez punktów. Takie mecze czasami są, trzeba to przyjąć i przygotować się dobrze do następnego - powiedział po meczu trener Żuraw.
Mimo kilku dogodnych sytuacji Wisła zasłużenie przegrała z walczącą o utrzymanie Stalą. Gra Nafciarzy poza pojedynczymi zrywami nie wprawiała w euforię, a sprawiała wrażenie czystego przypadku i indywidualnych umiejętności - a przecież graliśmy pół godziny w przewadze zawodnika! Najtrudniejsze ma dopiero nadejść, bo przed Wisłą trudny terminarz. Już za 4 dni, bo w sobotę, zagrają na wyjeździe z GKS Tychy. Potem naszymi rywalami będą kolejno: Wisła Kraków, Arka Gdynia i Miedź Legnica. Czy kibiców Wiślaków czeka brutalne zderzenie z rzeczywistością?
Wisła Płock – Stal Rzeszów 1:2 (0:1)
0:1 – Karol Łysiak 27’
1:1 – Łukasz Sekulski 77’
1:2 – Kamil Kościelny 87’
WPŁ: 1. Krzysztof Kamiński, 2. Marcin Biernat, 9. Dawid Kocyła (59', 53. Jesper Westermark), 14. Mateusz Szwoch, 16. Fabian Hiszpański (84', 91. Gleb Kuchko), 18. Jorge Jimenez, 20. Łukasz Sekulski (C), 32. Fryderyk Gerbowski (72', 37. Oskar Tomczyk), 33. Jarosław Jach, 44. Marcus Haglind-Sangré, 70. Kacper Laskowski (59', 24. David Niepsuj).
STA: 44. Jakub Wrąbel, 2. Patryk Warczak, 10. Adler da Silva (54', 21. Arsen Grosu), 11. Andreja Prokić (C), 14. Kamil Kościelny, 22. Milan Šimčák, 26. Łukasz Góra, 31. Sebastien Thill, 33. Adrian Bukowski (90', 18. Krystian Wachowiak), 41. Karol Łysiak, 46. Szymon Łyczko (73', 91. Paweł Oleksy).
Żółte kartki: Hiszpański, Gerbowski – Łyczko, Šimčák x2, Wachowiak.
Czerwona kartka: Šimčák (67’, za dwie żółte).
zdjęcia: Wisła Płock S.A.
Nafciarz94