Klub poinformował w social mediach na około 2 godziny przed meczem, że po raz kolejny wszystkie dostępne bilety zostały wyprzedane. W przedostatnim w tym roku spotkaniu na własnym stadionie Wisła Płock podejmowała Śląsk Wrocław, z którym nie potrafią wygrać od 3 kolejnych meczów. Słowacja czy Serbia? Która myśl szkoleniowa była tym razem górą? Ekipa Pavola Staňo mierzyła się z drużyną trenera Ivana Đurđevicia.
Śląsk Wrocław ma najmłodszą kadrę w Ekstraklasie, chociaż nie przenosi się to na liczbę minut ich młodzieżowców. Podobnie jak Nafciarze mają do tej pory wypełnionego około 40% regulaminowego czasu. A to właśnie Wiślacy w poprzednim meczu mieli najmłodszy wyjściowy skład ze wszystkich ekip grających w 14. kolejce. Dla gości dobrą wiadomością był powrót z zawieszenia 20-letniego Łukasza Bejgera. Do tego zmiana w ataku. Najlepszy strzelec zespołu (3 bramki), czyli Erik Expósito nie znalazł się nie tylko w podstawowej jedenastce, ale nie było go nawet na ławce - nie zdążył wyleczyć urazu. Od 1. minuty na szpicy wystąpił Quintana. Natomiast Nafciarze tym razem bez młodzieżowca, ale za to z powrotami. Od początku zagrali Jakub Rzeźniczak i Martin Šulek, którzy leczyli kontuzje po ligowym meczu przeciwko Legii Warszawa. Trener Staňo tym razem nie eksperymentował jak w starciu ze Stalą Mielec. Do wyjściowego składu wrócili Łukasz Sekulski, Davo, Piotr Tomasik i Kristián Vallo.
Już w 3. minucie piłka zatrzepotała w siatce bramki Wisły. Z podaniem od Steve’a Kapuadiego “ściął” się Krzysztof Kamiński, a futbolówkę przejął rywal, który podał do kolegi zdobywającego gola. Na szczęście sędzia Tomasz Musiał wskazał na rzut rożny, ponieważ zawodnikowi Wojskowych piłka minimalnie wyszła poza linię boiska. W 7. minucie silnym wejściem bark w bark zabrał futbolówkę Johnowi Yeboahowi Kapuadi. Skrzydłowy Śląska niefortunnie upadł z dużą siłą na powierzchnię poza murawą. Niemiec potrzebował pomocy lekarzy, a Nafciarze przez chwilę grali w przewadze. Nie wykorzystali jednak tego, bo strzał Rafała Wolskiego był bardzo niecelny. Do kolejnej konkretniejszej sytuacji musieliśmy poczekać do 17. minuty. Wtedy bardzo łatwo przy pomocy dryblingu przedostał się w pole karne Yeboah, który oddał precyzyjny strzał. Kamyk musiał to obronić na dwa razy. Pierwsze 20 minut zdecydowanie na korzyść gości, ale to właśnie w 20. minucie z najgroźniejszą akcją (jak się potem okazało, jedyną w 1. połowie) wyszli Wiślacy. Wszystko zaczęło się od wysokiego przejęcia piłki przez Mateusza Szwocha, który natychmiast odegrał na skrzydło do niepilnowanego Wolskiego. Ten płaskim zgraniem w pole karne odegrał 29-latkowi, ale temu futbolówka bardzo niefortunnie odbiła się od nogi i zamiast gola mieliśmy kontrę Śląska. Kończył ją Quintana, który kąśliwym strzałem sprawił mnóstwo problemów Kamińskiemu. W 25. minucie brzydko faulowany był Wolski, który długo nie podnosił się z murawy. Kibicom zgromadzonym na stadionie z pewnością zadrżały serca, pamiętając jak z urazami w przeszłości radził sobie ich ulubieniec. Na szczęście 29-latek szybko wrócił na murawę. W 32. minucie strzelał sprzed pola karnego Quintana, który po raz kolejny nie zdołał zdobyć bramki - golkiper gospodarzy bez problemów wyłapał to uderzenie. W 36. minucie ładną akcję stworzył sobie Davo, który z pomocą kolegi doszedł do sytuacji strzeleckiej. Uderzenie było celne, ale nie zaskoczyło Rafała Leszczyńskiego. Znowu niebezpiecznie było w 38. minucie. Wtedy po rzucie rożnym z około 20 metrów uderzał zawodnik Wojskowych. Kamyk to wypiąstkował, ale dobitka wymagała od 31-latka sporo wysiłku. Kolejny sygnał ostrzegawczy dla płocczan, którzy przecież na swoim stadionie w tym sezonie jeszcze nie przegrali. Następne minuty to sporo fauli ze strony Wojskowych, co poskutkowało żółtymi kartkami. Po pierwszych 45 minutach bezbramkowy remis, ale to ekipa trenera Đurđevicia miała zdecydowanie więcej z gry.
Druga odsłona meczu zaczęła się tak jak trwała pierwsza, czyli od kolejnej groźnej sytuacji dla Śląska. W stronę bramki strzelał Petr Szwarz, ale jakimś cudem piłka minimalnie minęła słupek bramki. W 51. minucie w końcu z szybką akcją wyszli gospodarze. Ładnie rozegrali to Wolski ze Szwochem, ale uderzenie Davo zablokował obrońca. W 58. minucie ładnie przejął piłkę Dominik Furman, który następnie znalazł znajdującego się na dobrej pozycji Davo. Hiszpan jednak po raz kolejny dzisiaj się mylił. Po chwili pierwsze zmiany w meczu. Za Szwocha i Vallo na murawie zameldowali się Damian Rasak oraz Filip Lesniak, a więc rotacje typowo do wzmocnienia środka pola. W 61. minucie wpadła w końcu bramka dla gości. Z linii pola karnego precyzyjnie uderzył w róg bramki Yeboah nie pozostawiając szans Kamińskiemu. Trzeba przyznać, że Wojskowi na tego gola po prostu zasłużyli, bo z przebiegu ponad godziny gry mieli zdecydowanie więcej sytuacji. W 66. minucie kolejne rotacje - tym razem ofensywne. Za Sekulskiego i Davo pojawili się dwaj napastnicy, czyli Damian Warchoł i Marko Kolar. Nie zmieniło to za wiele. W 70. minucie po poważnym błędzie Sulka? wyszli z kontrą rywale. Potężny strzał Quintany trafił tylko w słupek, a chwilę wcześniej bardzo nieładnie chciał zatrzymać rywala Tomasik, który zaatakował przeciwnika wślizgiem od tyłu. Zobaczył za to żółtą kartkę. W 77. minucie za Furmana na plac gry wszedł Milan Kvocera. Po chwili nagrodzoną oklaskami ruletką popisał się Lesniak i trzeba przyznać, że było to jedno z najładniejszych zagrań Nafciarzy w tym meczu. Następne minuty były bardzo niemrawe, ale z tego letargu wyrwał kibiców Warchoł, który w 85. minucie zdobył gola wyrównującego. Dla napastnika Wisły jest to drugie trafienie w drugim z rzędu meczu - przeciwko Stali Mielec również zdobył wyrównującą bramkę w ostatnich minutach. Po chwili kolejna groźna akcja Wiślaków. Strzał Kvocery minął jednak słupek. Widać, że wyrównanie pobudziło gospodarzy, a podłamało ich rywali - ale nie na długo, bowiem już w 90. minucie wynik podwyższył Patrick Olsen, a Śląsk Wrocław ostatecznie wygrał na stadionie w Płocku 2:1.
Niestety, ale tym razem się nie udało. Wisła Płock poniosła pierwszą porażkę w tym sezonie na własnym stadionie /fot. Mateusz Ludwiczak /Wisła Płock S.A.
Myślę, że każdy, kto był na tym meczu, widział raczej to, że w pierwszej połowie przespaliśmy ten mecz. W drugiej połowie po zmianach myślę, że przyszła dobra reakcja i udało się wyrównać. Punkt z tego meczu był raczej maxem, co mogliśmy dostać. Wiadomo, że poniosła nas ambicja i chcieliśmy coś w tym meczu zrobić, ale strata piłki i kontratak, gdzie to pięknie trafili i przegrywamy mecz. Żal mi najbardziej tej pierwszej połowy. W drugiej już pokazaliśmy, że umiemy grać, ale nie wystarczyło to w tym meczu. Gratulujemy Śląskowi trzech punktów - skomentował po meczu trener Pavol Staňo.
Bardzo słaba pierwsza połowa meczu. Nafciarze jedynym czym mogli się pochwalić to posiadanie piłki - ale co z tego, skoro to Śląsk miał kilka bardzo groźnych sytuacji. W drugiej połowie wyglądało to trochę lepiej - piłkarze Wisły starali się konstruować akcje szybciej, ale razili nieskutecznością. Wydawało się, że bramka zdobyta przez Yeboaha zamknie ten mecz, ale podobnie jak w Mielcu, tak i teraz Wisła pokazała jak silną ma ławkę. Tak jak przed tygodniem wyrównującą bramkę zdobył Warchoł. Jednak 5 minut dobrej gry to za mało - mecz trwa 90, a właśnie wtedy podwyższyli wrocławianie. To kolejne w tym sezonie spotkanie, w którym ekipa trenera Staňo przez pierwsze kilkadziesiąt minut gra po prostu słabo, żeby “spiąć się” na ostatni okres spotkania, zazwyczaj po stracie bramki. Śląsk zasłużenie wygrał, ale mimo wszystko szkoda tego chociaż jednego punktu. Zwłaszcza, jeśli pomyślimy o kolejnym meczu za tydzień. Wtedy Nafciarze zmierzą się na wyjeździe z będącym liderem Rakowem Częstochowa. Po porażce 1:2 ze Śląskiem Wrocław płocczanie spadają na 5. miejsce w tabeli, ale wyprzedzić ich mogą jeszcze Stal Mielec oraz Lech Poznań. Mistrz Polski ma przecież do rozegrania jeszcze zaległy mecz.
Wisła Płock – Śląsk Wrocław 1:2 (0:0)
0:1 – John Yeboah 61’
1:1 – Damian Warchoł 84’
1:2 – Patrick Olsen 89’
Wisła Płock: Krzysztof Kamiński - Martin Šulek, Jakub Rzeźniczak, Steve Kapuadi, Piotr Tomasik - Kristián Vallo (58' Filip Lesniak), Mateusz Szwoch (58' Damian Rasak), 8. Dominik Furman (77' Milan Kvocera), Rafał Wolski, Davo (66' Damian Warchoł) - Łukasz Sekulski (66' Marko Kolar)
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Łukasz Bejger (73' Martin Konczkowski), Konrad Poprawa, Diogo Verdasca, Daníel Leó Grétarsson, Víctor García - John Yeboah (79' Piotr Samiec-Talar), Patrick Olsen, Nahuel Leiva, Petr Schwarz - Caye Quintana (72' Sebastian Bergier)
Żółte kartki: Furman, Tomasik – Garcia, Verdasca
Sędzia: Tomasz Musiał
fot. tytułowa Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock S.A.
Nafciarz94.
Głosujcie na Nafciarza Sezonu!
Nafciarz94.:
1. Krzysztof Kamiński - zwłaszcza w pierwszej połowie popisał się kilkoma świetnymi interwencjami. To dzięki niemu rywale strzelili tylko 2 gole.
2. Damian Warchoł - drugi raz z rzędu joker strzela gola. Szkoda, że tym razem nie dało to choćby punktu.
3. Dominik Furman - w pierwszej połowie był jedynym jaśniejącym punktem w drużynie. W drugiej przygasł.