Przerwa reprezentacyjna to idealny moment, żeby odpocząć od ligowej piłki i oczyścić głowę. Jest to też dobry czas na podsumowania - zwłaszcza, że ostatnie starcie Wisły z Górnikiem Zabrze było 25. kolejką Ekstraklasy co można odbierać na dwa sposoby. Po pierwsze za nami dokładnie 3/4 sezonu 2022/2023, a po drugie od 25. kolejki, ale poprzednich rozgrywek, pracę w Płocku zaczął trener Pavol Staňo.
Wiadomo, że przed Nafciarzami jeszcze 9 spotkań i ich sytuacja w tabeli może wyglądać naprawdę różnie, ale mimo wszystko po 3/4 rozgrywek można już dostrzec pewne zależności. Postaram się przedstawić tutaj ważniejsze i ciekawsze statystyki z obecnych rozgrywek i porównać je z zeszłym sezonem.
Obecnie po 25 meczach zajmujemy 8. miejsce w tabeli z 32 punktami na koncie. Marzenia o pucharach powinniśmy już raczej wymazać z pamięci, ponieważ do 4. miejsca brakuje nam 8 oczek (a w 8 meczach w 2023 roku zdobyliśmy 4 punkty). Bardziej musimy spoglądać w dół, ponieważ 5 punktów może okazać się niewystarczającą przewagą nad strefą spadkową, która bardzo szybko może stopnieć. Jak to było przed rokiem? W 25. kolejce zeszłego sezonu Ekstraklasy Wisła wygrała na wyjeździe z Jagiellonią Białystok 1:0 - był to pierwszy mecz pod wodzą trenera Staňo. Wisła zajmowała wtedy 7. miejsce z 36 punktami. Oznacza to, że więcej punktów gromadziliśmy przed rokiem, bo było to 1,41 punkta co spotkanie. Obecnie jest to 1,28 punktu co mecz (ale przypominam, że jeszcze 9 spotkań przed nami i wiele może się zmienić).
Jedna rzecz się nie zmieniła. Zarówno teraz jak i w poprzednich rozgrywkach kibice oglądają dwa oblicza Wisły Płock. Ta grająca u siebie prezentowała i prezentuje się raczej przyzwoicie, a wręcz dobrze. Rok temu na 17 spotkań domowych wygraliśmy 11 i pochwalić mogliśmy się dobrymi statystykami bramkowymi 27-14. Co więcej przez 10 kolejnych domowych spotkań stadion w Płocku był nie do zdobycia (w tym aż 8 wygranych). Przegraliśmy dopiero z Piastem Gliwice (0:2) w 21. kolejce. W tym sezonie grając u siebie nie możemy mówić o niezdobytej twierdzy, ale i tak mamy niezłe wyniki. W dotychczasowych 12 meczach domowych zwyciężyliśmy 7 razy i zgarnęliśmy 23 punkty - tylko Raków Częstochowa i Legia Warszawa lepiej prezentują się na własnej murawie.
Z drugiej strony mecze wyjazdowe przyprawiają sympatyków niebiesko-biało-niebieskich o niemały ból głowy. W poprzednim sezonie w 17 spotkaniach na obcych stadionach Nafciarze zgarnęli zaledwie 13 punktów i wygrali tylko 4-krotnie. Niepokoiły też statystyki bramkowe (21:37) - Wisła na wyjazdach straciła prawie dwa razy więcej bramek, niż strzeliła. Przez pierwszych 7 meczów w delegacji Wisła nie potrafiła zgarnąć nawet 1 punktu - dopiero zwycięstwo z Wartą 2:1 (15. kolejka) pozwoliło się cieszyć z pierwszych punktów na wyjeździe. Fatalna gra na stadionach rywali była jednym z powodów zwolnienia trenera Macieja Bartoszka. Jednak za nowego szkoleniowca wiele w tym aspekcie się nie zmieniło. W tym sezonie w 13 meczach wyjazdowych zgromadziliśmy 9 punktów, a obecnie odnotowujemy serię 11 meczów bez zwycięstwa w delegacji. Ostatni raz wygraliśmy na innym stadionie pod koniec lipca (z Lechem 3:1). Tylko Miedź Legnica, nad którą wisi przecież widmo spadku, punktowała na wyjazdach w tym sezonie gorzej , niż Wisła.
Najwyższym zwycięstwem Wisły w tym sezonie było 4:0 z Wartą Poznań. Zaś największą porażką był wyjazd do Częstochowy, który zakończył się wynikiem 1:7. Czy Nafciarze w starciu z Rakowem na własnym stadionie mają jakiekolwiek szansę na punkty?
Jakie są różnice między tymi dwoma sezonami? Zwiększyło się nasze posiadanie piłki - rok temu ledwo osiągaliśmy średnią 50%, a teraz jest to powyżej 55%. W poprzednich rozgrywkach nasi zawodnicy grali bardzo agresywnie - popełniali średnio 15 fauli co mecz. Skończyło się na aż 95 żółtych kartkach (+ 5 czerwonych) - tylko Legia mogła “pochwalić” się gorszym wynikiem, ale pamiętajmy, że ekipa ze stolicy w zeszłym sezonie musiała w pewnym momencie bić się o utrzymanie. Teraz gramy zdecydowanie czyściej. Wisła popełnia średnio 11 fauli na mecz (tylko Śląsk Wrocław i Widzew Łódź faulują mniej), a do tej pory Nafciarze oglądali zaledwie 44 żółte kartki (+3 czerwone), czyli ponad połowę mniej, niż w zeszłym sezonie.
Chciałbym wspomnieć teraz o kilku zawodnikach Wisły. Wiadomo, że piłka nożna to sport drużynowy i wyniki zależą nie tylko od gry całego zespołu, ale i od formy przeciwników. Jednak w zeszłym sezonie mieliśmy w drużynie snajpera jakiego w Płocku nie było dawno - i mowa o rodowitym płocczaninie! Łukasz Sekulski po 25 spotkaniach poprzednich rozgrywek miał na swoim koncie 8 goli, a sezon zakończył z 13 trafieniami. Ostatnim piłkarzem, który zdobył przynajmniej 10 bramek (w tym przypadku równo 10) był Ricardinho w sezonie 2018/2019. Odkąd Nafciarze awansowali w 2016 roku do Ekstraklasy to nikt w jednym sezonie nie strzelił tyle ile Sekul rok temu. Obecnie na koncie 32-latka znajdziemy zaledwie 2 gole, co jak na napastnika nie jest wynikiem dobrym. Jednak Łukaszowi należy oddać, że część sezonu stracił na kontuzję. W tych rozgrywkach w Wiśle nie ma kto strzelać! Najbardziej bramkostrzelnymi napastnikami jest Marko Kolar i Bartosz Śpiączka, którzy trafiali po 4 razy, ale gole tego drugiego trzeba zapisać na konto Korony Kielce, bo w tych barwach trafiał do siatek rywali. Najlepszym strzelcem Wisły pozostaje wciąż Davo (9 goli), ale Hiszpan przecież od ponad miesiąca nie jest już piłkarzem Nafciarzy. Ciężar gry wziął na siebie Rafał Wolski, który 7-krotnie zdobywał bramki i 6 razy asystował - 30-latek zalicza swój najlepszy sezon w karierze.
Niepokoić może też gra bramkarza. Krzysztof Kamiński zna się na swoim fachu, co pokazał w zeszłym sezonie. W 29 spotkaniach zachował 8 czystych kont i bronił strzały ze skutecznością 75%. Kamyk był jednym z lepszych golkiperów w lidze i nie bez przyczyny był nominowany do bramkarza sezonu. W aktualnych rozgrywkach Kamiński zagrał w 16 meczach i zachował 3 czyste konta, a skuteczność jego interwencji jest na poziomie około 72%. Liczby nie wyglądają tak źle, ale chyba wszyscy się ze mną zgodzą, że 32-latek w tym sezonie gra słabiej - zwłaszcza jeśli popatrzymy na mecze w 2023 roku. Oczywistym jest, że za bronienie bramki nie odpowiada wyłącznie bramkarz, ale i koledzy z defensywy, ale Kamykowi ostatnio przytrafia się sporo błędów (np. ostatnio z Górnikiem czy przeciwko Miedzi w Legnicy). Wspominam o tym już od pewnego czasu, ale czy nie nastąpił czas, żeby ponownie dać szansę Bartłomiejowi Gradeckiemu? Płocczanin bronił na początku sezonu i w 9 spotkaniach zachował czyste konto 2 razy, a jego skuteczność obron sięgała 80%. Zgodzę się, że i jemu zdarzały się błędy, ale czy nie znajdujemy się obecnie w analogicznej sytuacji? Jeśli bramkarz popełnia błędy to między słupki wchodzi drugi. Taka zmiana mogłaby też zadziałać pozytywnie na Kamińskiego, którego realna konkurencja o wyjściową jedenastkę mogłaby zmotywować do wytężonego wysiłku na treningach.
Bardzo istotną zmianą są stałe fragmenty gry. Wielu pewnie zauważyło, że ostatnio rzuty rożne lub rzuty wolne nie są najlepszą stroną Nafciarzy. Można się chwalić, że większość bramek Wisły pada z gry i przez to staramy się grać bardziej widowiskowo, ale 6 goli ze stałych fragmentów gry (w tym 2 rzuty karne) na zdobyte 34 bramki jest bardzo słabym wynikiem, który stawia płocczan na ostatnim miejscu w Ekstraklasie w tym aspekcie. Po rzutach wolnych Wiślacy nie zdobyli w 25 meczach żadnego gola! A przecież w zeszłym sezonie po wolnych (niekoniecznie uderzanych bezpośrednio) strzeliliśmy ich aż 11! Ogólnie w poprzednich rozgrywkach na 48 zdobytych bramek 18 wpadło po stałym fragmencie gry - ten jakże istotny element gry stoi w tym sezonie na bardzo słabym poziomie. Nafciarze po prostu nie stwarzają zagrożenia po rzutach wolnych lub rożnych.
Coś co nie zmieniło się od poprzedniego sezonu jest wielka trudność w odwracaniu wyniku. Obecnie w 10 meczach Wisła pierwsza traciła bramkę i nigdy takiego meczu nie zwyciężyła (8 porażek, 2 remisy). Podobnie było w poprzednim sezonie - tylko raz potrafiliśmy wygrać, kiedy rywale pierwsi strzelali - było to przeciwko Pogoni Szczecin. Oznacza to, że gdy przeciwnicy pierwsi zdobywali bramkę, a było tak 15-krotnie to tylko raz Nafciarze potrafili wygrać. Bardzo słaby wynik!
Słabym, a wręcz fatalnym wynikiem są w tym sezonie minuty młodzieżowców. Według aktualnych zasad każda ekipa z Ekstraklasy musi w 34 meczach uzbierać 3000 minut swoich młodzików, bo grozi za to kara finansowa. Jesteśmy w tym rankingu na przedostatnim miejscu, nad pogodzonym z losem (i bogatszym) Rakowem Częstochowa. W 25 spotkaniach uzbieraliśmy 1946 minut, czyli około 65% koniecznego czasu. Oznacza to, że w każdym kolejnym meczu powinniśmy gromadzić 118 minut młodzieżowców. Do tej pory najczęściej grającym zawodnikiem młodego pokolenia jest Aleksander Pawlak (ponad 1300 minut), który jednak stracił ostatnio zaufanie trenera Staňo i w ostatnich 10 spotkaniach ligowych tylko 2 razy zaliczył komplet minut. Całe szczęście w ostatnim meczu przeciwko Górnikowi z dobrej strony zaprezentował się Dawid Kocyła, który pokazał, że zasługuje na szansę, mimo że w poprzednich 8 spotkaniach nie zaliczył nawet 1 minuty.
Ogólnie można spierać się o zasadność reguły wprowadzonej przez PZPN, ale 6 drużyn z Ekstraklasy jest już spokojna - ba, Zagłębie Lubin po następnym meczu będzie mieć uzbieranych dwukrotność wymaganych minut. Całe szczęście Wiśle do 2000 minut brakuje już niewiele, ale jeśli nie zdołamy przebić liczby 2500 to będziemy zmuszeni zapłacić karę w wysokości 1 miliona złotych (za wypełnienie mniej, niż 3000, ale powyżej 2500 jest to pół miliona). Patrząc na kwoty ostatnich transferów wychodzących można domyślić się, że Nafciarzy nie stać na zapłacenie takiej kwoty - chyba, że kosztem sprzedaży ważnego zawodnika.
Rafał Wolski jest kluczowym elementem zespołu i na jego barkach spoczywa zdobywanie bramek i asystowanie. Trafiał w tym sezonie 7-krotnie i 6 razy zaliczał ostatnie podanie.
Jesteśmy w połowie rundy wiosennej, więc można już pokusić się o wstępną ocenę tego sezonu. Moim zdaniem te rozgrywki należy rozpatrywać jednak negatywnie (chyba, że wygramy pozostałe 9 meczów, ale wątpię). Mieliśmy rewelacyjny start, w którym 5 razy wygrywaliśmy i 1 zremisowaliśmy. Pierwszą porażkę ponieśliśmy dopiero na Widzewie w Łodzi. Nasze obecne, dość wysokie miejsce w tabeli może być bardzo mylące, ponieważ jest ono podyktowane właśnie tym świetnym startem. Ważna jest forma piłkarzy i to jak aktualnie grają. Jeśli pominiemy wyniki z pierwszych spotkań to możemy złapać się za głowę. W ostatnich 20 meczach (na 25) Wiślacy zgromadzili tyle punktów, że znajdowaliby się w… strefie spadkowej - zaledwie 1 punkt nad Miedzią! Możemy się tak “bawić” dalej. Jeśli skrócimy tabelę do ostatnich 10 spotkań to płocczanie są… ostatni w tabeli z zaledwie 7 punktami.
Poprzedni sezon zakończyliśmy na 6. miejscu w tabeli z 48 punktami. Zaliczyliśmy 15 zwycięstw, 16 porażek i tylko 3 remisy - najmniej w lidze. Teraz przed Wisłą jeszcze 9 spotkań, ale żaden z rywali nie odda przecież punktów za darmo. Kto został zatem na drodze Wisły?
W zbliżających się 9 spotkaniach zmierzymy się albo z mocnymi ekipami, albo z takimi, które walczą o utrzymanie. Dobrze, że więcej meczów gramy u siebie, bo tu prezentujemy się zdecydowanie lepiej, ale faktem jest, że przed nami bardzo kluczowy moment sezonu. Musimy jak najszybciej uzbierać parę punktów, żeby czuć się bezpiecznie i móc na ostatnie spotkania wystawiać po 3 młodzieżowców, żeby uniknąć kary finansowej. Wiele zależy od dyspozycji rywali oraz od szczęścia, ale faktem jest, że zawodnicy Wisły potrzebują wsparcia trybun jak nigdy. Bądźmy wspólnie tym dwunastym zawodnikiem i razem zakończmy te rozgrywki z honorem. Do zobaczenia na Radomiaku!
zdjęcia: Wisła Płock S.A.
Nafciarz94
Tabela Nafciarza Sezonu po 24. kolejce Ekstraklasy:
1. Wolski 29 pkt
2. Furman 23 pkt
3. Davo 17 pkt
3. Kapuadi 17 pkt