My Chcemy Gola 185. Wisła Płock - Raków Częstochowa 1:2 (1:0). Komentarz po meczu Pawła Dylewskiego i Cezarego Stefańczyka.
PD: Moim dzisiejszym gościem jest Cezary Stefańczyk. Witam cię. Umówiliśmy się po meczu z Rakowem, bo moja koncepcja była taka, bo rozmawialiśmy po poprzednim przegranym 1:7 meczu, by porozmawiać z tym samym zawodnikiem o meczu z tą samą drużyną. Aczkolwiek chyba obaj mamy mizerne wrażenie po tym meczu.
CS: - Wiemy, w jakiej sytuacji znalazła się Wisła Płock. Wszyscy liczyli na wygraną. Wiadomo, graliśmy z mistrzem Polski, ale obojętne, z kim byśmy nie grali, to musieliśmy ten mecz wygrać. Stało się inaczej.
Początek zdecydowanie dla Rakowa, później szybko strzelona bramka i wydawało się, że Wisła może ten korzystny rezultat osiągnąć. Przynajmniej tak to na początku wyglądało. Później mistrz Polski pokazał, że nieprzypadkowo zdobył ten tytuł.
- Wisła mądrze wyszła na ten mecz, bo wyszła w niskim pressingu. Liczyłem na jakieś kontry. Później Tomasik zagrał super piłkę do Sekulskiego. Świetna akcja i gol. W drugiej połowie nie podobało mi się, że prawie cała drużyna stała na swoim polu karnym. Linia obrony na 13 metrze, linia pomocy na 16 metrze. Prosiło się tylko o stratę gola. Wiadomo, jaka była stawka meczu. Ale z takim zespołem, jak Raków nie możesz czekać do samego końca, bo na pewno coś stworzą. I stworzyli kilka sytuacji, niestety.
Nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale według mnie wyglądało to tak, jakby zabrakło nam sił.
- Jak rozmawiałem z byłym naszym piłkarzem, Kubą Łukowskim, bo byłem na meczu Raków-Korona, on mi powiedział coś takiego „Czarek, ja w życiu tyle nie biegałem za piłką”. Raków bierze piłkę i jej tak łatwo nie oddaje. Grają, zmieniają strony, chcąc w każdej akcji wejść w pole karne. To się wtedy biega za piłką. Wiadomo, że Wisła musiała paść fizycznie. Piłki mieli bardzo mało w drugiej połowie, praktycznie w ogóle jej nie mieli, tylko bronili, przesuwali, doskakiwali. Tych sił zabrakło, to było widać, chociażby po Sulku, którego łapały skurcze. Na pewno sił w końcówce brakło.
Do tego doszło zamieszanie ze zmianą trenera. Obaj wiemy, że jedyne, co trener może zrobić w takiej sytuacji to pobudzić stronę mentalną. Wydawało się, że może Markowi Saganowskiemu się to uda. Później ten mental też nie przełożył się na to, że postawiliśmy się Rakowowi.
- To było widać. Wisła jest w tym sezonie takim zespołem, że jak coś nie idzie po jej myśli, jedna bramka czy coś, to strasznie podupadają na duchu. Mnie przeraża to, że po niektórych zawodnikach widać, że oni byli pogodzeni już z tym tak jak we Wrocławiu. Nie biorą sprawy w swoje ręce. Czekają na to, co mecz przyniesie. Są bardzo apatyczni i odnoszę wrażenie, że czekają, żeby to się już skończyło.
Nie uważasz, że to jest trochę dziwne, bo mamy doświadczonych zawodników, którzy grali na poziomie Ekstraklasy wiele lat. Wydawało się, że nie powinni mieć z tym problemu.
- Zwróćmy uwagę też na inną rzecz. Przez 75% sezonu Wisła jest jednym z dwóch najsłabszych zespołów w Ekstraklasie. To nie możemy, nie wiadomo czego oczekiwać. Niektórzy zawodnicy nie trafili z formą, liderzy, którzy do tej pory trzymali poziom – nie robią tego, a pozostałym problemem jest to, że jest też dużo słabych zawodników, którzy nigdy nie powinni się znaleźć w ekstraklasowej Wiśle Płock.
Rzeczywiście, jest to problem w klubie, który się pojawił. Wiele osób ma za złe sprzedaż zawodników. Nie wiemy, jakie są sprawy organizacyjne w klubie, wie prezes i księgowa. Pojawia się wiele teorii, ja nie chcę na ich temat rozmawiać i plotkować. Został nam jeszcze jeden mecz, który może Wisłę uratować. Nie jesteśmy jeszcze skreśleni.
- Byłem na tym meczu teraz i widziałem, że ludzie są już pogodzeni ze spadkiem. Jestem przekonany, że jeśli wygramy z Cracovią, to się utrzymamy. Nie wierzę, że i Korona, i Śląsk wygrają. Tylko możemy wierzyć sobie, ale ktoś musi wyjść, zagrać i wygrać ten mecz.
Na wyjeździe nie zapunktowaliśmy od 8 kolejek. To jest właśnie problem. Niby zależy to od nas, ale czy piłkarze w to wierzą, to jest duży znak zapytania.
- Patrząc na tych chłopaków, to nie wiem. Do mnie też pewne sygnały docierały, że tam nie jest aż tak super. Wiadomo, nie ma wyników, nie ma atmosfery, bo atmosferę robią wyniki. Jest Łukasz Sekulski, który powinien i może tę szatnię jeszcze złapać i wykrzesać dodatkowe siły, by ten ostatni mecz wygrać. Piłkarze muszą zdać sobie sprawę, że nie grają tylko o swoją przyszłość, ale też o przyszłość klubu, o ludzi, którzy są pracownikami tego klubu. Spadek to katastrofa dla klubu. Ile to pieniędzy odchodzi z Canal+, Ekstraklasy. Nie podejrzewam, że Orlen nagle po spadku dołoży 10 milionów, które stracą z Canalu+. Mam nadzieję, że zawodnicy zdają sobie sprawę, o co grają.
Do tego malutkim handicapem jest jeszcze czas, który dostał Saganowski. Przed meczem z Rakowem nie miał zbytnio czasu. Musi popracować nad stroną mentalną, bo fizycznie wiemy, że musi tylko to podtrzymać i delikatnie poprawić, bo nic więcej nie da się zrobić w 7-10 dni. To też jest czas, który może wykorzystać w sferze psychologicznej. Przy pomocy Sekulskiego i bardziej doświadczonych zawodników pobudzi tę drużynę i będą lepiej wyglądali w Krakowie.
- Marek może tylko to zrobić, bo ile on będzie miał tych treningów? Mają 2-3 treningi. Cudotwórca by za dużo nie zrobił. Marek nie nauczy ich grać w piłkę. Może im jedynie pomóc w sferze mentalnej, żeby uwierzyli. Mnie przeraża to, że oni wyglądają, jakby byli pogodzeni z losem. Niektóre decyzje boiskowe i pomeczowe. Widzę takie zwątpienie, czego nie powinno być, bo Wisła jeszcze nie spadła. Takie coś mogłem zobaczyć u zawodników Miedzi Legnica czy Lechii Gdańsk, która pokazała, że wygrywa z Legią u siebie. Czemu nie Wisła? Oni muszą uwierzyć, że są w stanie.
Fajnie się rozmawia z byłymi zawodnikami, którzy mają trochę świeżego spojrzenia na to wszystko. Ja myślę, że słowa uznania należą się kibicom, którzy w ogromnej mierze dopingują, pomagają, chcą pobudzić ten zespół do życia, by mogli stanąć na rzęsach i w Krakowie być może zdarzy się cud. Ja się łudzę, że otwarcie stadionu będzie w Ekstraklasie.
- Ja też mam taką nadzieję. Kibice – rewelacja. Praktycznie przez cały mecz dopingowali i wspierali. Z tego, co wiem, to też przyszli na trening wspierać zespół. Kibice są w ekstraklasie, a nawet, jak Wisła spadnie, to kibice nadal będą ekstraklasowi. Nie tego chcemy, bo chcemy, by piłkarze też byli w Ekstraklasie. Dla fanów wielkie pochwały i wielki szacunek za to, jak wspierają zespół w tym trudnym momencie.
I tobie, i sobie, i kibicom życzymy, by ta Ekstraklasa została w Płocku. Miejmy nadzieję, że po ostatniej kolejce stanie się to faktem. Do zobaczenia, mam nadzieję, że w Ekstraklasie.
zdjęcia: Wisła Płock S.A
Głosujcie na Nafciarza Sezonu!
Cezary Stefańczyk:
1) Krzysztof Kamiński
2) Łukasz Sekulski
3) Steve Kapuadi
Paweł Dylewski:
1) Krzysztof Kamiński
2) Łukasz Sekulski
3) Steve Kapuadi