My Chcemy Gola 183. Wisła Płock - Stal Mielec 0:0 (0:0) komentarz po meczu Pawła Dylewskiego i Jana Polańczyka.
PD: Moim gościem jest Jan Polańczyk. Byliśmy obaj na meczu, oglądaliśmy razem spotkanie. Co można o tym meczu powiedzieć?
JP: - Jak mam być szczery, to kiedy wyszedłem, to chciało mi się spać. Dobrze, że wyszedłem z tego stadionu i obudziłem się jakoś.
Stawka z tego spotkania była dla naszego zespołu dużo większa niż dla Mielca. Jednak nie było tego widać na boisku.
- To prawda. Wisełka grała za bardzo ślamazarnie. Zaczęli ten mecz, pierwsze 5 minut było fajne. Myślałem, że będzie coś po okazji Sekulskiego, główkę miał, no była to stuprocentowa sytuacja. Później to wszystko weszło w środek boiska i zaczęło być nudnie.
Padła jeszcze bramka, niestety nieuznana, bo sędziowie odgwizdali spalonego. Musieliśmy im wierzyć, byliśmy na stadionie, nie mieliśmy powtórek. Rzeczywiście, ta gra się toczyła w środku pola. Mało było akcji oskrzydlających. Ty, jako niegdyś znakomity napastnik, możesz chyba ocenić, że Sekulski praktycznie nie miał piłek, by cokolwiek z tego zrobić.
- Cały czas piłki toczyły się tylko wszerz boiska, ja do ciebie, ty do mnie. Pomocnicy nie byli zbyt pomocni i sytuacja wyglądała, jak wyglądała. Były tam dośrodkowania, ale to wszystko było niedokładne.
Wydawało się, że po pierwszej połowie, która była takimi badającymi się zespołami, była bez takiego ognia, w drugiej połowie coś się ruszy. To Stal Mielec miała, w końcówce zwłaszcza, 2-3 takie sytuacje, które sprawiły, że serca nam zadrżały.
- Choć początek drugiej połowy był dla Wisły. Mieli tam sytuacje, tylko szwankowało ostatnie podanie i za bardzo niestety niektórym piłka odskakiwała przy przyjęciu.
To już są sprawy wyszkolenia technicznego, na które nie mamy absolutnie wpływu. Natomiast chciałbym cię zapytać, bo sytuacja w tabeli jest bardzo zagmatwana, jeśli chodzi o dół, bo góra to chyba wszystko już wyjaśnione – trochę obawy są o utrzymanie?
- Teraz już żegnamy się z Lechią i Miedzią. I teraz ten trzeci do gry… Wydaje mi się, że tam jest 5-6 drużyn, między innymi my. Wdaje mi się, że Wisła się utrzyma.
Jak bardzo to jest realne, w jakim stopniu nasze chciejstwo, to się okaże. Zostały 3 kolejki do końca. Mamy bardzo ciężki wyjazd do Śląska, u siebie mecz z Rakowem i mecz w Cracovii. Terminarz czy jakość tych spotkań wydają się dość trudne.
- Jeszcze jest jeden zespół, który ma trudniej. Nie chcę mówić kto, ale ma jeszcze trudniej niż my.
Ja wiem, o którym zespole mówisz. Zgadza się, bo to jest ustalony terminarz, nie mamy na to wpływu. Mieliśmy okazję wejść na płytę, oprócz tego, że byliśmy na trybunach – fajnie to wygląda twoim zdaniem? Na pewno się różni od tego, na którym my graliśmy.
- Robi wrażenie ogromne, bo jednak za naszych czasów te trybuny były szaro-bure i nieładnie to wyglądało. A teraz ten stadion jest piękny. Jak to się zapełni 15 tysiącami i ludzie rykną, to będzie fantastyczna sprawa. Stadion jest naprawdę piękny, śliczny jest.
Wróćmy jeszcze na chwilę do meczu. Czy uważasz, że można z tej drużyny wykrzesać coś, żeby ta drużyna prezentowała się, jak na początku gry, kiedy obejmował stery trener Stano. Była fajna gra, skuteczna, drużyna zdobywała bramki. Teraz to gdzieś się zagubiło, umarło.
- Nie chcę się wymądrzać, ale wydaje mi się, że na dwóch pozycjach trzeba coś zrobić. A trener jak to wysłucha, to będzie wiedział, co zrobić. Jest jednak trenerem dyplomowanym, ja jestem tylko kibicem teraz. Dwie pozycje powinny być wymienione – pomoc i obrona.
Jak rozmawiam ze swoimi gośćmi, to wszyscy podkreślają, że nie ma w Wiśle skrzydłowych, którzy by tę akcję pociągnęli, do skrzydła dorzucili, zrobili różnicę dryblingiem, szybkim przemieszczaniem się po skrzydle. Nie brakuje ci tego?
- Dzisiaj Kocyła fajnie zaczął pierwszą połowę. Ja bym go ocenił w skali 1-10 na 7 spokojnie, ale tylko pierwszą połowę. On był jedynym, który coś próbował i zrobił dwie fajne akcje.
Jedna bramkowa, która po dośrodkowaniu od Sekulskiego.
- I on to zrobił właśnie dryblingiem, wszedł w pole karne i dograł. Dla mnie to była cudowna akcja. Jak ja bym tam był, to już by było 1:0.
Słynąłeś z tego, że pojedynki główkowe były twoją domeną i bardzo dużo bramek strzelałeś głową. Nie udało się. Zostały 3 mecze do końca – Śląsk na wyjeździe, Raków u siebie i Cracovia na wyjeździe. Rozmawialiśmy chwilę po meczu z Piotrkiem Soczewką. Takie obawy są, że może być nam ciężko.
- Bardzo ciężko będzie we Wrocławiu. Nie chcę się wypowiadać negatywnie, ale może być naprawdę ciężko. Śląsk musi wygrać mecz, a jak musi, to znaczy, że my nie możemy przegrać.
Wiesz, z tym chciejstwem – chcieć a móc, to dwie różne strony medalu. Miejmy nadzieję, że chłopcy pojadą do Wrocławia, powalczą z taką większą wiarą. Ciężko im idzie sprzedać te swoje umiejętności. Może ta sytuacja w tabeli troszkę ich paraliżuje, ale uważam, że są w stanie w Śląsku osiągnąć dobry rezultat.
- Dzisiaj w 2 minucie dostał żółtą kartkę Wolski i było widać już później, że on tą żółtą kartką osłabił się, nie angażował się za mocno. Dlatego tak wyglądało, jak wyglądało. Ale jak pojadą do Wrocławia… Wolski ma potencjał niesamowity.
Niestety, nie będzie mógł w tym meczu zagrać, ale miejmy nadzieję, że pozostali dadzą radę. Dziękuję ci serdecznie za to, że byłeś moim gościem w studiu. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz na tym pięknym stadionie i będziemy w lepszych nastrojach po zwycięskich meczach.
- I ja też sobie tego życzę, co teraz powiedziałeś.