Radomiak Radom - Wisła Płock 2:0 (1:0). Gościem Pawła Dylewskiego jest Krzysztof Wachaczyk.
Wczorajszy mecz z Radomiakiem, niestety, nie udało się wygrać. Na pewno duży wpływ na to miały zmiany.
- Też to zauważyłem. Niewątpliwie dużym osłabieniem naszego zespołu była nieobecność Wolskiego. Myślę, że gra Mateusza Szwocha i Michała Mokrzyckiego nie w pełni zrekompensowała brak Wolskiego. To było widać. W pierwszej połowie niewiele zagroziliśmy. Oglądając statystyki, to chyba do przerwy nie oddaliśmy nawet strzału. Wiadomo, graliśmy na gorącym terenie. Radom zawsze jest ciężkim terenem. Myślę, że posadzenie Sekulskiego i Rasaka na ławce to był wyłącznie wybór trenera. Po fakcie myślę, że nie było to zbyt trafne, ale tak trener zadecydował. Nieobecność Tomasika też zaważyła, nie było go chyba nawet na ławce. Nie wiem, co się tam wydarzyło. Może z konieczności Chrzanowski zastąpił Tomasika. Dość sporo zmian. Może to miało jakiś wpływ na postawę naszego zespołu.
Nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale duży wpływ na przebieg meczu miała ta pierwsza przypadkowa bramka, gdzie po rykoszecie musieliśmy odrabiać wynik. To sprawiło, przy panujących warunkach atmosferycznych, gdzie boisko było śliskie, łatwiej się bronić. Radomiak miał troszkę ułatwione zadanie.
- Zdecydowanie tak. Radomiak miał dużo szczęścia z tą pierwszą bramką po rykoszecie. W tej drugiej połowie Wisła długo i często rozgrywała tę piłkę, miała przewagę w posiadaniu piłki, ale niewiele z tego wynikało. Tak to jest. Radomiak miał wynik korzystny, ustawił się i łatwiej się gra, łatwiej przeszkadzać. Długo przy piłce, duża przewaga w posiadaniu piłki, ale niewiele z tego wynikało.
Mokrzycki pewnie musi nabrać ogrania. Szwoch po kontuzji też musi wrócić do swojej normalnej dyspozycji.
- Na pewno każdy wszystkich śledzi. Widziałem w Canale + wywiad Grzybka z Radomiaka. Nie ukrywał, że jego zadaniem było wyłączyć i utrudnić grę Davo. Myślę, że skutecznie się wywiązał, co przyznał przed kamerami, że robił wszystko, co tylko mógł, nawet kosztem swojej gry ofensywnej. Nie ma co ukrywać, Davo też w pierwszych meczach napędzał grę Wisły. To też miało wpływ na naszą grę ofensywną.
Minęło kilka kolejek, drużyny przeciwne nauczyły się już naszego sposobu grania. Wszyscy się zachwycali, że gramy fajnie piłką od tyłu, ale to też ma swój czas i swoje miejsce. W sytuacji takiej, gdy przegrywamy, to każdy przeciwnik mówi „niech sobie grają przez Gradeckiego, przez Rzeźniczaka”. Więc tutaj trzeba przesunąć środek grania w stronę bramki przeciwnika. Ten środek pola, poza Wolskim, nie funkcjonuje tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Cóż więcej powiedzieć. Ta druga bramka, zaraz na początku drugiej połowy, też taka trochę dwuznaczna.
- Były tam pretensje, że wcześniej był faul, ale sędziowie uznali inaczej. Mając prowadzenie 2:0, ta pozornie optyczna przewaga Wisły w rozgrywaniu piłki brała się z tego, że korzystny wynik mają. Tak zespoły u nas grają – korzystny wynik mają i kontrolują. Radomiak był zmotywowany, grasował solidnie w tyłach, ale jak to w zespołach – po dwóch porażkach był zmotywowany, chciał koniecznie zarobić punkty. Zarobił i troszkę uspokoił atmosferę w klubie u siebie.
Jakieś dobre momenty w wykonaniu naszej drużyny rzuciły ci się w oczy?
- Szczerze mówiąc, o ile w pierwszej połowie nie bardzo mogliśmy zagrozić, o tyle w drugiej połowie dwie takie groźne sytuacje. Vallo uderzył, bramkarz sparował. A drugą chyba stworzył Rasak. To wszystko za mało. Mieliśmy posiadanie, ale mało kreowaliśmy sytuacji takich do strzelenia bramki.
Wrócę do historii. Te mecze Wisły z Radomiakiem przeplatały się dość często. Nawet w momencie, kiedy pierwszy raz awansowaliśmy do ekstraklasy, Radomiak (oprócz Stomilu) był taką drużyną, która walczyła z nami o ten awans. Czy ty ze swojej kariery pamiętasz jakiś szczególny moment w meczu z Radomiakiem?
- Może jeszcze druga drużyna Broń Radom była swego czasu w drugiej lidze, jak występowaliśmy. Też dość ciężkie boje z nimi toczyliśmy. Był moment, że wyżej w hierarchii grała ta drużyna, niż Radomiak. Zawsze Radom, nie wiem czemu, może dlatego, że to Mazowsze – zawsze wprowadzał dużo drużyn młodzieżowych i często z nimi graliśmy, takie swoiste małe derby Mazowsza. Zawsze bardzo ciężko wspominam wyjazdy do Radomia. Ciężkie gry, chociaż wiele z sukcesami. Zawsze trudne mecze się tam rozgrywały.
Wspomnijmy jeszcze Krzyśka Koszarskiego z Radomiaka.
- Na pewno pomógł Radomiakowi awansować do ekstraklasy. Krzysiek Koszarski był tam bramkarzem numer jeden Radomiaka i niewątpliwie jednym z mocniejszych punktów zespołu.
Trzeba jeszcze wspomnieć o Rafale Siadaczce z Radomiaka, który do nas zawitał. Oprócz rywalizacji wspólny mianownik między drużynami istnieje. Krzysztof, dziękuję ci serdecznie za rozmowę, mam nadzieję, że twoja opinia będzie cennym doświadczeniem dla kibiców i przypomnieniem ciebie, bo zasługujesz, żeby być określanym jako znacząca postać w naszej drużynie. Nie tylko jako zawodnik, ale także jako szkoleniowiec, bo twoim wychowankiem jest Sławomir Peszko.
- To miłe, mamy ze Sławkiem kontakt do tej pory. Ostatnio dzwonił do mnie pewien redaktor, który pisze książkę o Sławku, jego biografię. I Sławek zdradził mu wiele szczegółów z okresu gry tu w Płocku. Ten okres płocki też jest ważny i gdzie mógł się zgłosić jak nie do mnie? Jak tu przyszedł, jak trafił, jak się rozwijał i grał. Pierwsze lata w Płocku był tu pod moimi skrzydłami.
Ja tu się pochwalę, bo jest taka opinia wśród kolegów, że jak ktoś czegoś nie wie, to albo trzeba zadzwonić do Pawła Dylewskiego, albo do Krzyśka Wachaczyka, bo oni będą pamiętać.
- Ja jeszcze chciałem na zakończenie – to jest gra, trzeba jak najszybciej się podnieść. To trochę niepokoi, bo w trzech meczach zdobywamy tylko jeden punkt. Trzeba jak najszybciej znaleźć receptę na grę bez Wolskiego, bo to jeszcze trzy mecze bez niego. A ta nasza siła ofensywna troszkę kulała w Radomiu. Musi trener znaleźć jakąś receptę na grę bez Wolskiego. Tym bardziej że zdobyliśmy punkt w ostatnich trzech meczach, a kolejne trzy, jeśli nic się nie zmieni to jeszcze bez niego.
A gramy w Lubinie, w Białymstoku i u siebie z Piastem Gliwice. Łatwo nie będzie.
- Nie będą to łatwe mecze. Trzeba to poustawiać. No jest co robić do następnego meczu.
Krzysiu, dziękuję ci za poświęcony czas i twoją opinię. Jak w poprzednich audycjach, mówię, że skrzykuję tych wszystkich moich rozmówców i spotykamy się na stadionie Wisły, kiedy tylko zostanie otwarty i będziemy mogli wspólnie dopingować naszą drużynę.
Nafciarz Sezonu:
Krzysztof Wachaczyk:
1) Kapuadi
2) Rzeźniczak
3) Furman
Paweł Dylewski:
1) Kapuadi
2) Furman
3) Pawlak