Moimi i Państwa gośćmi są Gabriel Stefański i Karol Salamandra z grupy Śmieciobranie Płock.
Rozmawiała Ilona Kowalska.
Powiedzcie, jak to się wszystko zaczęło? Od samego początku. Czy to była akcja spontaniczna, czy może wcześniej przygotowana?
Karol Salamandra: Tak naprawdę, cała sytuacja wyszła spontanicznie. Zaczęło się od kilku moich i moich koleżanek postów ekologicznych na Facebooku. Koniec końców zgadaliśmy się i postanowiliśmy założyć grupę i do tej pory ona trwa. Sprzątamy zielone okoliczne tereny miasta. Także cała sytuacja, cała ta akcja wyszła spontanicznie.
Gabriel Stefański: Natomiast twój pomysł był też przemyślany. Miałeś cały czas to z tyłu głowy.
KS: Dokładnie tak. Cały ten pomysł gdzieś tam z tyłu głowy zawsze mi świtał, ale nie miałem osób, które by podzielały moje zainteresowania ekologią. A okazało się, że jednak te osoby są w Płocku i naprawdę są to fajni ludzie, którzy mają pozytywne nastawienie i chcą zrobić coś dobrego dla środowiska.
Pewnie taka grupa znajomych się Wam zawiązała, nowi ludzie poznani, jedna wspólna pasja, zainteresowanie, coś zaczęło Was łączyć, jakiś cel.
KS: Zdecydowanie tak.
Na prywatne relacje też na pewno się to przełoży. Co Was najbardziej zaskoczyło podczas zbierania odpadów i czy było coś takiego, co tak Was zaskoczyło, że aż nie wiedzieliście, jak to skomentować?
GS: Cóż, takich sytuacji mieliśmy naprawdę sporo. Począwszy od trzydziestu par rajstop, ukrytych w ziemi, które wyciągała nasza dzielna koleżanka Anka. Dosyć takim obrzydliwym odpadem są pieluchy. I to nie jest pojedyncza pielucha. To są pieluchy w ilości hurtowych. Z tymi pieluchami radziliśmy sobie w taki sposób taktyczny sposób, ponieważ wpychaliśmy je, znalezionymi w lesie, kijkami do worka. Pieluchy nie tylko znajdowaliśmy w lesie. Ostatnie śmieciobranie przy Leroy Merlin również zaowocowało w te znaleziska.
KS: Dokładnie. Było tam bardzo dużo pieluch, bardzo dużo odpadów takich typowo domowych. Naprawdę, dziwiło nas, jak ludzie mogą wyrzucać takie ilości domowych odpadów np rajstopy, pieluchy, różne przetwory. Wszystko to znajduje się w lasach. De facto, w dużym zagęszczeniu roślinności, gdzie tego nie widać. Ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, jak duża ilość tego znajduje się na terenach zielonych w okolicach naszego miasta czy nawet w naszym mieście.
GS: Na ostatnim śmieciobraniu nasza grupa znalazła też worki z pianką lub wełną.
KS: Na ostatnim śmieciobraniu nasza grupa znalazła też odpady budowlane. Była to wełna mineralna. Były to worki. Widać, że to było z budowy. Ktoś po prostu zrobił nielegalną wywózkę odpadów, nie chciał tego zutylizować. A, jak wiemy, wełna mineralna jest szkodliwa dla ludzkiego zdrowia. Oczywiście, zgłosiliśmy tę sprawę do odpowiednich służb i te śmieci prawdopodobnie zostaną zabrane, tak samo, jak wszystkie te śmieci, które zebraliśmy do worków.
GS: Może to nie jest dziwny odpad, ale chciałbym zwrócić uwagę na ogromny problem ilości pustych butelek po alkoholu czy innych napojach. Ogrom plastiku jest zatrważający. Chcemy zaznaczyć, że to nie tylko wpływa na zwierzęta, które mogą skaleczyć się o odłamki szkła w lesie, ale także na nas - ludzi. Wszystkie śmieci, które się rozkładają, przenikają do gleby. Stamtąd do wód gruntowych, które płyną później np do morza. W morzu są ryby, które ludzie zjadają.
KS: Wiele osób posiada działki i czerpie wodę ze studni głębinowych. Jak wiemy, odpady rozłożone przenikają do gleb, stąd do wód gruntowych i ludzie, de facto, trują samych siebie, wyrzucając te śmieci. Spotkaliśmy się w Borowiczkach z takim problemem, gdzie znaleźliśmy wokół działek dół ze śmieciami w lasku. Tam były odpady typowo domowe, widać, że ludzie wyrzucali z domostw. Było to w jednym dole i podejrzewam, że zdecydowanie większa ilość tych osób czerpie wodę z wód gruntowych, ze studni i sami siebie trują. Nie rozumiem, jak można działać, żeby szkodzić jednocześnie komuś i samemu sobie.
Właśnie się zastanawiam, jaka jest motywacja ludzi, którzy wyrzucają śmieci po lasach, terenach zielonych. Jak myślicie, co może takimi ludźmi kierować?
GS: Myślę, że jednym z faktorów może być skąpstwo. Ludziom nie chce się płacić za śmieci. Uważają, że to jest zbędny wydatek. Łatwiej jest im, być może, zachować te śmieci w worku. Jak śmieci nie widać, to przecież ich nie ma - taka logika. Ludziom, którzy idą do lasów w celach rekreacyjnych, nie chce się już wynosić pustych butelek po alkoholu. Po prostu rzucą je w krzaki. Bo co im za to grozi? Nikt ich nie złapie, czują się bezkarni. Myślę, że to poczucie bezkarności jest tym dominującym powodem. Ludzie nie obawiają się konsekwencji za swoje zachowanie. Jeszcze jest jedna kwestia - brak edukacji. Ludzie wywożąc takie wielkogabarytowe śmieci, jak sprzęt RTV lub AGD niech wiedzą, że te śmieci można za darmo zutylizować. Można je zawieźć do sklepu, sklep odbiera takie odpady za darmo i osoba taka nie ponosi żadnych kosztów. Jest to dla nas dosyć niezrozumiała kwestia. I tutaj kluczową rolę powinna odegrać edukacja.
A macie w planach rozszerzenie działalności grupy np na edukację? Jakieś prelekcje w szkołach, plakaty?
KS: Zastanawialiśmy się nad tym. Na razie jest to w sferze planów. Skupiamy się na działalności, czyli zbieraniu śmieci. Tyle, ile możemy, uświadamiamy ludzi w Płocku, jak wielkie zagrożenie stanowią śmieci dla nas, jak wiele tego znajduje się i o tym, że działamy, staramy się pomóc lokalnej społeczności tak, aby żyła bardziej zdrowo. I, myślę, że to odnosi ogromny skutek. Ludzie są bardziej świadomi tego, jak wielkie ryzyko to jest dla nich, że to jest problem dla nas wszystkich. Spotykamy się z dużą aprobatą ludzi, dużo osób, dowiedziawszy się o tym, dołączyło do nas. Pojawiają się niektórzy, co prawda, spontanicznie, ale pojawiają się. Mamy też stały skład, który regularnie uczestniczy w śmieciobraniach. Jesteśmy uczniami, studentami, niektórzy w tym momencie pisali matury, niektórzy też jeszcze pracują. Ciężko jest czasem się wszystkim zebrać w jednym terminie. Mamy ustalone, że mamy grupę tygodniową i grupę weekendową, więc każdy znajdzie odpowiedni termin dla siebie. Wiadomo, praca, szkoła, nie każdy zawsze jest w stanie, ale jeśli ktoś jest chętny, ma wolną sobotę lub czwartek wieczór - serdecznie zapraszamy. Gdyby ktoś się chciał dowiedzieć, kiedy są ewentualnie terminy - zapraszamy na naszą grupę Śmieciobranie Płock, ewentualnie na stronę na Facebooku lub Instagramie. Podajemy tam wszystkie terminy, wszystkie informacje są dostępne. To nic nie kosztuje, każdy może przyjść, każdy może pomóc. Z reguły trwa to dwie godziny, ale jeśli ktoś może być tylko godzinę lub pół to oczywiście żaden problem. Jeśli ktoś czuje taką potrzebę - można się zjawić i pomóc posprzątać trochę tego malowniczego Płocka.
GS: Serdecznie zapraszamy do kontaktu z nami, jeśli ktokolwiek ma jakieś pytania.
Gdyby ktoś chciał Was wesprzeć to również, jak rozumiem?
KS: Nasza działalność polega na tym, że jesteśmy wolontariuszami, nie bierzemy z tego tytułu żadnych opłat. Worki i rękawiczki każdy zakupuje dla siebie. Jeśli ktoś ma takie życzenie i chce kupić więcej i podzielić się tym z resztą ekipy - żaden problem. Jesteśmy wolni od wszelkich agitacji politycznych, nie wspieramy nikogo. Działamy jako organizacja wolna od polityki i komercyjności.
Powiedzieliście, że macie ogólnie dobry odbiór społeczeństwa. A czy zdarzyły się jakieś negatywne sytuacje?
GS: Pierwszą z takich sytuacji, jaką pamiętam, miała miejsce w Borowiczkach. Sprzątaliśmy wtedy sławetny lasek z górą śmieci. W tym momencie wynosiliśmy worki w miejsce, gdzie je składowaliśmy. Jechał samochód. Zwolnił. Pan uchylił szybę. I powoli jadąc, bardzo takim wrogim wzrokiem nas obserwował. Nie zatrzymał się, bo z chęcią byśmy porozmawiali, wyjaśnili. Może właśnie myślał, że te śmieci chcemy tam zostawić i robimy to nie z pobudek czysto ekologicznych.
KS: Z reguły, spotykamy się z bardzo pozytywnym odbiorem. Niekiedy zdarzają się sytuacje, że ludzie myślą, że to my wywozimy te śmieci. Mieliśmy też przykład zgłoszenia nielegalnej wywózki śmieci na plaży nad Wisłą, gdzie te śmieci były zebrane przez naszych wolontariuszy z plaży i pozostawione dla służb, które miały je odebrać. Sprawa zakończyła się bardzo pozytywnie, jesteśmy zadowoleni z tego obiegu sprawy. Wszelkie kwestie związane z zostawianiem śmieci mamy załatwione, zgłaszamy to do odpowiednich służb. Co do negatywnego odbioru. Niekiedy zdarzają się sytuacje, że ludzie uważają, że to my wywozimy te śmieci, ale zawsze po rozmowie wyjaśniamy całą sytuację i dostajemy pochwałę za to, co robimy. Jest to bardzo przyjemne dostać taką pochwałę od osób, które widzą, co robimy i doceniają to.
Czy jest coś, co chcielibyście powiedzieć osobom, które śmiecą w lasach i w terenach zielonych? Czy jest coś, co chcielibyście im przekazać?
KS: Chcielibyśmy im powiedzieć, żeby tego nie robili, ale muszą wziąć pod uwagę to, że szkodzą nie tylko sobie, ale i innym ludziom dookoła. Mam nadzieję, że zrozumieją to, że tak naprawdę, powinniśmy dbać o to, co mamy, o nasze lokalne środowisko. Tak, aby każdemu z nas żyło się tutaj lepiej, nikt nie chciałby w lesie nadepnąć na kawałek rozbitego szkła lub ucierpieć w pożaru łąki, gdzie ktoś pozostawił butelkę w nasłonecznionym miejscu. Ona po prostu podpali tę trawę. Trzeba mieć to na uwadze, że ucierpi nie tylko nasze zdrowie, ale też nasza kieszeń. Możemy mieć ogromne straty, więc wyrzucenie śmieci, nawet najdrobniejszego śmiecia, jest to zaszkodzenie, nie tylko ludziom dookoła, ale też również sobie.
GS: Ja ma natomiast nieco ostrzejszy apel. Ludzie! Opamiętajcie się! Nie myślcie tylko o sobie, myślcie o środowisku, myślcie o innych. Jeśli idziecie wypić sobie w lesie, na łące - zabierzcie ze sobą reklamówkę. Nie jest to takie ciężkie, żeby zebrać takie butelki. Jeśli przynieśliście je pełne, możecie wynieść je puste.