GOG Handball wygrał pierwsze ćwierćfinałowe spotkanie z Orlen Wisłą Płock 30:27 (17:12) i nadal w tej edycji Ligi Europejskiej tylko raz został pokonany we własnej hali.
Pierwsze dziesięć minut ćwierćfinału to był wyrównany pojedynek. W dziesiątej minucie pierwszy raz na prowadzenie 5:4 wyszli gospodarze i do końca meczu prowadzenia już go nie oddali. Największą bolączką Wisły w pierwszej odsłonie spotkania był rażący brak skuteczności. Z premedytacją zespół Wisła obijał słupki i poprzeczkę bramki Hallgrimssona (32% skuteczności obron w całym meczu). Bramkarz GOG łapał lub odbijał rzuty płocczan. Dobra dyspozycja Duńczyka w bramce napędzała kolegów z drużyny do szybkiej i skutecznej gry. Na lewym skrzydle w ataku siał spustoszenie w płockiej obronie Jakobsen. Lewoskrzydłowy GOG rzucił w sumie 7 bramek, najwięcej w swojej drużynie. Przewaga Duńczyków powiększała się z każdą minutą. W dwudziestej piątej było 15:10. Michał Daszek rzucił 5 bramek w pierwszej połowie i był najjaśniejszym punktem drużyny gości. 17:12, z takim wynikiem po trzydziestu minutach na przerwę zeszli zawodnicy obu drużyn.
Niko Mindegia, Orlen Wisła Płock / fot. ehfel.eurohandball.com
Druga połowa meczu zaczęła się od celnych rzutów przeciwników Wisły Płock. Momentalnie rosła przewaga zawodników Nicolej Krickau. Pomimo że GOG popełniło sporo własnych błędów, Nafciarze byli bezradni i nie wykorzystywali prezentów, jakie otrzymywali od gospodarzy. Nie potrafili pokonać doskonale broniącego Hallgrimssona, który osiągał chwilowo 60% skuteczności obron. Do czterdziestej drugiej minuty przewaga GOG urosła do ośmiu bramek, to był koszmarny okres gry w wykonaniu Nafciarzy, na tablicy widniał wynik 22:14. Kiedy w bramce Wisły dwa raz z rzędu wybronił rzuty rywali Adam Morawski, gdy Duńczycy zaczęli popełniać seryjnie błędy, obudził się w Płocku gen walczącej drużyny. Sygnał do walki w ataku dał Michał Daszek. Następne udane akcje i zdobywane bramki przez płocczan powodowały zmniejszanie strat. Ten fragment meczu był najlepszym w wykonaniu podopiecznych Xavi Sabate. W czterdziestej ósmej minucie po rzucie Krzysztofa Komarzewskiego na tablicy widniał wynik 22:19. Po czasie wziętym przez trenera GOG udaje się znowu odskoczyć na prowadzenie pięcioma bramkami. Wisła jednak nie podała się i walczyła do końca pojedynku. W pięćdziesiątej ósmej minucie strata Nafciarzy była jednobramkowa, 28:27. Niestety dla Płocczan w końcówce to gospodarze rzucili jeszcze dwie bramki i ostatecznie wygrali 30:27.
Przed Orlen Wisłą Płock i GOG rewanż w Płocku, 20 kwietnia. Płocczanie do odrobienia mają trzybramkową stratę. Nie są bez szans, na pewno muszą zagrać dużo skuteczniej w ataku i o wiele uważniej i lepiej w obronie. Szanse i nadzieje na awans do Final Four LE zachowały obie drużyny.
GOG-Orlen Wisła Płock 30:27 (17:12)
Orlen Wisła Płock: Michał Daszek 7, Abel Serdio 5, Przemysław Krajewski 5, Alvaro Ruiz 3, Zoltan Szita 2, Niko Mindegia 2, Krzysztof Komarzewski 2, Mirsad Terzic 1, Lovro Mihić 1, Predrag Vejin, Leon Susnja, Jeremy Toto, Leo Dutra, Mikołaj Czapliński. Adam Morawski 10/39 - 25,64%, Abdelrahman Homayed.
Zapraszamy do konkursu:
PLEBISCYT "Z Tumskiego Wzgórza" - głosuj na książkę, wyślij sms na nr 73601, treść: SIT.7
Krzysztof Kisiel. Mistrz!
Zamów już dziś!
Sprzedaż wysyłkowa: https://rmixx.pl/sklep.html
Sklepy stacjonarne w Płocku: Dagna, Jachowicza 49 i PG Sport Arena (Orlen Arena).
Sklep Sportowy DAGNA PG SPORT ARENA