W Arabii Saudyjskiej rozpoczęła się 45. edycja Rajdu Dakar. Trasaodcinków specjalnych liczy w tym roku łącznie blisko 5000 km i jest najdłuższa od dziewięciu lat. W rywalizacji biorą udział zawodnicy ORLEN Teamu – jadący w klasie samochodów Kuba Przygoński oraz Armand Monleon, Martin Prokop z Viktorem Chytką, quadowiec Kamil Wiśniewski oraz motocyklista Maciej Giemza. W czołówce pierwszego etapu uplasowali się Przygoński i Wiśniewski.
Dakar jest uznawany za najtrudniejszy i najbardziej wymagający rajd na świecie. W tym roku w Arabii Saudyjskiej zmagania odbywają się już po raz czwarty z rzędu.Trasa składa się w 70% z nowych odcinków. Zaczyna się nad Morzem Czerwonym i prowadzi nad Zatokę Perską, gdzie 15 stycznia w mieście Dammam poznamy zwycięzców.Rajd rozpoczął się w sobotę krótkim prologiem prowadzącym wzdłuż plaży nad Morzem Czerwonym. Pierwszy etap liczył ponad 600 km, w tym 367 km odcinka specjalnego.
Kuba Przygoński z ORLEN Teamu dojechał do mety na 9. pozycji. – Mieliśmy dzisiaj dobre tempo, samochód świetnie się spisywał. Jesteśmy zadowoleni, bo to jego pierwsze kilometry w boju. Na początku etapu było mnóstwo kamieni. Przecieliśmy jedną oponę, musieliśmy się zatrzymać i straciliśmy przez to kilka minut. Potem jechaliśmy po mokrych wydmach z camel grassem, dodaliśmy gazu i odrobiliśmy trochę czasu – mówił Przygoński, który w tegorocznym Dakarze pierwszy jedzie z nowym pilotem, Hiszpanem Armandem Monleonem. Wśród kierowców najszybszy był Carlos Sainz, który objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Martin Prokop i Viktor Chytka zajęli 22. miejsce.
Na 7. miejscu do mety dojechał Kamil Wiśniewski. Quadowiec w zeszłym roku jako pierwszy zawodnik w historii ORLEN Teamu stanął na podium klasyfikacji generalnej Dakaru. Teraz deklarował, że chce poprawić ten wynik. – To był bardzo różnorodny etap. Z jednej strony długie proste, z drugiej techniczne wydmy. Potem także dużo kamienistych odcinków, gdzie trzeba było zachować maksymalną koncentrację, żeby nie urwać koła. Miałem trochę problemów z elektroniką, ale to Dakar i takie rzeczy się zdarzają. Plan na jutro: start, meta – tak jak codziennie – wskazywał na mecie Wiśniewski. Etap z metą w Sea Camp wygrał Francuz Alexandre Giroud.
Motocyklista ORLEN Teamu Maciej Giemza zaczął tegoroczny Dakar od 22. miejsca. – Pierwszy, słodko-gorzki etap za mną. Na początku odcinka miałem problemy z układem paliwowym, w jego drugiej części jechało mi się już bardzo dobrze. Nawigacyjnie wszystko wyglądało w porządku. Cieszę się, że jesteśmy już na pustyni. To był przyjemny do jazdy, zróżnicowany etap z wydmami, twardym terenem i kamieniami. Myślę, że to dobry wstęp do długiego ścigania – mówił Giemza, który w Dakarze rywalizuje w tym roku już po raz szósty. Na pierwszym etapie najszybszy był Amerykanin Ricky Brabec. Po wypadku już na samym początku odcinka z rywalizacji wycofał się zeszłoroczny triumfator Brytyjczyk Sam Sunderland.