Wiślacy poniesli ostatnio pierwszą porażkę w sezonie. Dzisiaj ich rywalem był Ruch Chorzów, czyli ekipa, z którą nie grali od 2017 roku. Czy zespół trenera Misiury był dzisiaj w stanie zrehabilitować się po ostatniej przegranej?
Mecz w Niecieczy był pełen emocji. Nafciarze mogli (powinni?) prowadzić do przerwy już 3:0. Ostatecznie przegrali 2:4, a duży wpływ na to miała czerwona kartka dla Niepsuja i błędy indywidualne - zwłaszcza w defensywie. Po 6 spotkaniach Wiślacy mieli 13 punktów, a żeby złapać kontakt ze szczytem tabeli musieli wygrać dzisiaj z Ruchem Chorzów.
Spadkowicz z Ekstraklasy nieźle zaczął rozgrywki, bo od wygranej. Jednak w kolejnych pięciu spotkaniach już nie zwyciężyli (porażka i cztery remisy). Mimo uratowanego ostatnio punktu w Gdyni posadę stracił trener Niedźwiedź. Dzisiaj ekipę chorzowian poprowadził jeszcze asystent, ale mówi się, że nowym szkoleniowcem może zostać Dawid Szulczek. Spośród zawodników naszego dzisiejszego rywala należy zwrócić uwagę na Daniela Szczepana, który w sześciu pierwszych meczach trafiał do bramek rywali trzy razy - jego gole uratowały remisy Ruchu w dwóch ostatnich spotkaniach. Nowym zawodnikiem chorzowian został niedawno Mateusz Szwoch, który przez lata kojarzony był z grą w ekipie Nafciarzy. Czy zmiana trenera spowoduje, że 31-latek będzie grał więcej?
Już w 4. minucie groźnie było pod bramką Wisły. Z okolic linii pola karnego uderzał Laski. W 13. minucie boisko musiał opuścić kontuzjowany zawodnik Ruchu. Zastąpił go dobrze znający ten stadion Mateusz Szwoch. W 19. minucie po zgraniu głową przez Salvadora piłkę w siatce umieścił Sekulski. Sędzia wskazał. jednak na pozycję spaloną. W 21. minucie arbiter nie miał już nic do powiedzenia. Spore zamieszanie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wykorzystał Edmundsson. Jak widać nie bez powodu 23-latek został dzisiaj powołany do kadry reprezentacji Wysp Owczych. W 33. minucie padła bramka wyrównującą. Zbyt niemrawi byli defensorzy Nafciarzy, a Szwoch łatwo wywalczył sobie pole i po rykoszecie pokonał Gostomskiego. Do przerwy wynik się nie zmienił. Było 1:1.
W 58. minucie blisko zdobycia bramki był Kun. Jednak jego uderzenie z pierwszej piłki poszybowała ponad poprzeczką. W 60. minucie podwójna zmiana w ekipie gospodarzy. Za Sekulskiego i Salvadora pojawili się Krawczyk i Kocyła. W 71. minucie padła bramka. Uderzeniem sprzed pola karnego pokonał golkipera Hiszpański. Akcję ładnie rozpoczęli Kocyła z Pacheco. Po chwili groźnie było w polu karnym Gostomskiego. Sytuację uratował dobrze dzisiaj grający Edmundsson. Po chwili sędzia skorzystał z VAR. Kibicom na trybunach wydawało się, że może być sprawdzana czerwona kartka dla zawodnika Ruchu, ale arbiter nagle wskazał na... pole karne Nafciarzy. We wcześniejszej akcji nabita była ręka Tomczyka. W 76. minucie do remisu po rzucie karnym doprowadził Szczepan. W 86. minucie znowu groźnie było pod bramką gości. Tym razem sytuacji z bliskiej odległości nie wykorzystał Krawczyk - piłkę złapał bramkarz. W 87. minucie za Kuna pojawił się na murawie Famulak. W 90. minucie świetne podanie w pole karne zagrał Hiszpański. Kocyła uderzył, ale obronił to bramkarz. W doliczonym czasie gry jeden z zawodników Nafciarzy uderzał z dystansu. Piłka odbiła się od obrońcy i padła pod nogi Krawczyka, który z woleja pokonał bramkarza. Pod sam koniec jeszcze zmiany w ekipie Wiślaków. Pomorski i Kukułka zastąpili Tomczyka i Jime. Ostatecznie po emocjonującym meczu Wisła wygrała z Ruchem Chorzów 3:2.
Powołanie do reprezentacji i pierwszy gol w barwach Wisły Płock. To był udany dzień dla Andriasa Edmundssona.
Wypowiedź trenera Mariusza Misiury po meczu:
- Bardzo się cieszę, że widzę uśmiechnięte twarze, takie rozpromienione. Myślę, że moja jest podobna. Rozpocznę od swojej "grupy piłkarzy", bo tak powiedziałem ostatnio przed tym spotkaniem, że my też wszyscy mamy uczucia i proszę mi wierzyć, że ta porażka 4:2 z Termaliką w naszych odczuciach była tak bardzo niesprawiedliwa, czy tak trudno na logikę było sobie ją wytłumaczyć, że my tam wróciliśmy bez punktów, jeszcze tracąc cztery bramki, że poprosiłem drużynę, żeby ta cała złość, która w nas była, czy towarzyszyła nam przez te dni do dzisiejszego spotkania, żebyśmy postarali się ją pokazać na boisku. I pierwsza połowa uważam, że w naszym wykonaniu znowu bardzo dobra, pełna kontrola z piłką i bez piłki. Jeden strzał na bramkę przeciwnika, rykoszet niestety zakończył się bramką. I poprosiłem w przerwie, żebyśmy dalej kontynuowali taką grę, tylko poprosiłem, żebyśmy – jak są protokoły meczowe i wpisujemy tam imiona i nazwisko, to żebyśmy chcieli jeszcze się napisać w tej rubryce "zrobiłem bramkę, zrobiłem asystę", żebyśmy byli jeszcze bardziej pazerni, żebyśmy byli jeszcze bardziej tacy, przekląłem, takimi skurczybykami trochę, żeby zaakcentować swoją osobę. I bardzo się cieszę, że właśnie do końca parliśmy, do końca chcieliśmy strzelić bramkę. Były momenty, że nasza obrona, Edi [Andrias Edmundsson – przyp. red.], stała na 35. metrze od bramki przeciwnika – tak mocno zdominowaliśmy ten mecz, więc cieszę się, że wygraliśmy go, bo to by było znowu niesprawiedliwe, gdyby ten mecz zakończył się remisem 2:2.
I teraz chciałbym podziękować kibicom, wam wszystkim, ochronie, która pracuje w tym klubie, czy Maćkowi, osobom, które przygotowali boisko. Ja uważam, że nasza taka mowa ciała dzisiaj to była też w dużej mierze was wszystkich zasługa, bo w tym momencie, kiedy przegraliśmy pierwszy mecz, wy byliście na tyle sprawiedliwi, że nie ocenialiście nas po wyniku, tylko potrafiliście docenić, że mimo tej porażki graliśmy dobry futbol. I tak jak mówię, ja wam nigdy nie obiecam trzech punktów, ale wam zawsze obiecam, że będziemy chcieli grać dobrą piłkę, taką, którą chce się oglądać.
Szalony świat jest na razie w tej I lidze, bo jak widzę ilość zwolnionych trenerów po 6-7 kolejkach, to jest to dla mnie coś, co jest niezrozumiałe. Ja chcę zdobywać punkty przez najładniejszą grę w piłkę. Jakby utrudniam sobie życie najbardziej jak potrafię. Mimo tego, że się narażam, że nie będę punktował i moja głowa może w każdej chwili być ścięta, to chcę razem z drużyną, którą mam wspaniałą, z wspaniałym piłkarzami chcę zdobywać punkty poprzez dobrą grę. Nie chcę strzelać bramki na 1:0 i się murować, nie chcę wybijać po autach, tylko myślę, że dzisiaj sami widzieliście, że prowadząc 2:1, czy 1:0, to dalej napieraliśmy. Dzisiaj pierwsza para napastników, Łukasz i Iban dali z siebie wszystko, że w 55. minucie już nie mieli czym oddychać, weszła druga para, Koci i Piotrek, i napędzała, i tak samo odwróciła losy meczu, więc tak samo dziękuję sztabowi, że ten plan na mecz był dobry, bo po tym meczu z Siedlcami ostatnio to było dla mnie takie szalone osiem dni, bo po nim, tu u siebie, wsiadłem w samochód, pojechałem do Białej Podlaskiej na kurs UEFA Pro, 2 dni od 8. do 8. zajęcia. We wtorek w nocy wyjazd do Termaliki, od razu prosto tam z hotelu, mecz z Termaliką powrót o 3 w nocy, rano trening i następnego dnia jeszcze wsiedliśmy w samochód, pojechaliśmy do Gdyni, żeby zobaczyć na żywo Ruch. I się cieszę bardzo, że pojechaliśmy na żywo, bo tam dostrzegliśmy, że Ruch w drugiej połowie już nie jest tak intensywny, już tak dobrze nie wraca do obrony i dlatego dzisiaj postawiliśmy sobie w naszym planie meczowym, że nasze mobilne, najbardziej ruchliwe dziewiątki, czyli Piotrek i Koci, wejdą dopiero w drugiej połowie, więc tutaj bardzo się cieszę, że ten plan się powiódł i ci zawodnicy przesądzili później o losach meczu.
Gratulacje dla Przemka, który wszedł dzisiaj w trudnym momencie, bo na rozgrzewce Bojan zgłosił kontuzję, więc to nie było proste zadanie dla Przemka, dowiedzieć się 10 minut przed meczem, że jednak będzie grał w podstawowym składzie. Uważam, że bardzo dobrze się wywiązał z swojej roli w obronie i też robił dużo przewagi w ataku.
Kolejny mecz z Tychami, bardzo trudny, musimy się jak najwięcej nacieszyć dzisiaj tym dobrym meczem i jakby później się wyciszyć, bo obiecałem zawodnikom, że jak wygrają ten mecz, to mają dodatkowy dzień wolny, więc zawodnicy będą odpoczywali, a my jako sztab będziemy ciężko pracowali, żeby ten mecz przeanalizować, zamknąć go, zobaczyć co mogliśmy robić jeszcze lepiej, przygotować się odpowiednio do meczu z Tychami.
I na końcu mam prośbę do was, do kibiców wszystkich, że jeżeli wam się podobał ten mecz, to proszę, żeby każdy z was wziął swojego znajomego, kolegę, brata, ciocię, mamę, tatę, brata, wujka, dziadka, babcię i zapełnijmy ten stadion, przeżyjemy takie momenty jak dzisiaj na pełny, stadionie, bo ja uważam, że to jest coś pięknego. Ja w tygodniu pokazałem po meczu z Termaliką wypowiedź Svena-Gorana Erikssona, trenera, który dzisiaj zmarł, takie jego ostatnie wystąpienie 2-3 dni temu, kiedy powiedział, że najważniejsze to chciałby być zapamiętany jakim był człowiekiem, jakim był gościem w szatni i właśnie gdzieś tam w takim odniesieniu powiedziałem to drużynie, żeby oni budowali relacje, żebyśmy my przeżywali takie momenty, czy walczyli o tę ekstraklasę jako drużyna, jako grupa i dzisiaj rano trener Sven-Goran Eriksson zmarł, niestety. Jego marzeniem było, żeby jeszcze doczekać kolejnych mistrzostw, i tutaj w takim motywacyjnym slajdzie dzisiaj ostatnim, to była właśnie jego twarz z jakimiś takimi cytatami, żeby się cieszyć grą, cieszyć się momentami w życiu jakie mamy przed sobą i teraz, i myślę, że piłkarze byli dzisiaj naprawdę świetni. Czułem ogromną dumę, szczęście i radość, że mam zaszczyt prowadzić taką grupę zawodników i patrzeć jak świetnie grają w piłkę. To było coś dla mnie dzisiaj pięknego.
~
W tym meczu było niemal wszystko. Dużo bramek, ciekawe akcje, sporo fauli, doping kibiców obu zespołów oraz kontrowersje sędziowskie. Wisła Płock pokazała swój charakter i potrafiła ostatecznie wygrać z zespołem, który jeszcze przed chwilą grał w Ekstraklasie. W kolejnym meczu Nafciarze podejmować będą u siebie GKS Tychy. To spotkanie odbędzie się w sobotę, 31 sierpnia o godzinie 17:00.
zdjęcia: Wisła Płock S.A.
Nafciarz94