Czas powrotów nie zawsze jest czymś pozytywnym. Dzisiaj do Płocka wrócił nasz były trener, Pavol Stano, chociaż tym razem zasiadał na ławce rywali. Wisłę i Górnik dzielił w tabeli punkt i był to ważny mecz w kontekście powrotu do czołówki dla obu ekip. Co z tego wyszło?
Minione dni w wykonaniu Nafciarzy nie były idealne, ale były chociaż niezłe. Ostatnie zwycięstwo domowe nad GKS Katowice (2:1) zostało okraszone później przyzwoitym występem w Niecieczy (2:2) - przyzwoitym zwłaszcza porównując do poprzednich, koszmarnych wyników w delegacji. Jednak słaby start w rundzie wiosennej powoduje, że Wisła regularnie osuwa się w tabeli. Przed dzisiejszym meczem zajmowała 10. miejsce z 34 punktami. W przypadku wygranej możliwy był powrót na szóstą, barażową lokatę.
Bardzo podobnie myślano pewnie w Łęcznej. Górnik po 22 kolejkach był lokatę wyżej od Nafciarzy z 1 punktem więcej na koncie. Dzisiaj do Płocka przyjechała ekipa, która notuje dobre wyniki na wyjazdach - tylko trzy inne pierwszoligowe zespoły lepiej punktują w delegacji. Z drugiej strony Wiślacy 8 z 9 zwycięstw w tym sezonie zaliczyli na własnym stadionie i tylko Lechia punktuje u siebie lepiej. Górnik jest też zespołem, który w całej 1. Lidze najczęściej remisuje - aż 11-krotnie dzielili się punktami. Dla kibiców ważniejszym był jednak fakt, kto nas odwiedził. W szeregach zielono-czarnych występują Damian Zbozień i Damian Warchoł, byli zawodnicy Wisły. Natomiast od początku tego roku na stanowisku trenera zatrudniony został doskonale pamiętany w Płocku Pavol Stano. Należy uczciwie przyznać, że 46-letni Słowak radzi sobie do tej pory dobrze. W 4 meczach Górnik nie zaznał goryczy porażki, a dwukrotnie zainkasował 3 punkty.
Sporo zmian w wyjściowym składzie Nafciarzy. Na pierwszy rzut oka rzucała się obecność młodego Tomczyka, dla którego był to pierwszy mecz od pierwszej minuty. Do tego średnio spisującego się Jacha zastąpił powracający po długiej kontuzji Biernat.
W 12. minucie głową uderzał Jime, ale obok bramki. Główkował też Deja, ale jego strzał z 20. minuty łatwo złapał Kamiński. Chwilę wcześniej żółtą kartkę zobaczył Biernat, dla którego oznacza to pauzę w kolejnym spotkaniu. W 27. minucie kibice na stadionie doczekali się bramki. W sytuacji sam na sam z bramkarzem spokój zachował Grić, który przelobował Gostomskiego. Na uwagę zasługuje świetna asysta Jimiego. Przed przerwą bezpośrednio z rzutu wolnego uderzali goście, ale poza światło bramki. Po wyrównanej, ale i szarpanej pierwszej połowie było 1:0.
Bez zmian wyszły obie ekipy na drugie 45 minut. Po paru chwilach z dalekiej odległości próbował zaskoczyć bramkarza Grić, ale był bardzo niecelny. Gorąco było w 61. minucie, kiedy piłka minęła obrońców i przeleciała blisko bramki - na szczęście zawodnik Górnika nie zdążył wpakować jej do siatki. Po kilkunastu sekundach kolejna groźna okazja dla gości. Strzelał Młyński, a Kamińskiego uratował Biernat. W 69. minucie padła bramka wyrównująca. Minął obrońcę Roginić, który otrzymał celne dośrodkowanie z boku boiska. W 75. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną otrzymał Cisse. Ostatni kwadrans goście grali w osłabieniu, chociaż nie potrafili tego wykorzystać Wiślacy. W pole karne wbiegał Laskowski, ale jego uderzenie zdołał zatrzymać Gostomski. W doliczonym czasie gry, kiedy wydawało się, że podział punktów jest bliski, z rzutu wolnego dośrodkowywał Szwoch, a idealnie głową strzelił Biernat. Nafciarze wygrali to spotkanie 2:1.
- Po pierwsze gratulacje dla zespołu, że grał do końca, że do końca chciał zdobyć trzy punkty, co nam się drugi raz z rzędu udało. Mecz trudny, takiego też się spodziewaliśmy, bo Łęczna dobrze gra w piłkę, dobrze tą piłką operuje. Co prawda z tego posiadania tych sytuacji nie miała zbyt wiele, my natomiast mieliśmy swoje momenty, mieliśmy też momenty, w których cofaliśmy się trochę za nisko, ale ja tu nie dziwię się zespołowi, bo po tych meczach, gdzie traciliśmy tak łatwo bramki, punkty, gdzieś to z automatu przychodzi. Oczywiście tak nie chcemy grać, natomiast dopóki nie złapiemy takiego trochę luzu piłkarskiego, nie wygramy dwóch-trzech meczów z rzędu, pewnie tak się będzie działo, natomiast to jest dzisiaj mało istotne. Mamy 3 punkty, przygotowujemy się do meczu z Polonią, żeby zakończyć dobrze ten etap przed przerwą na kadrę - powiedział po meczu trener Żuraw.
Nie było to spotkanie, które będziemy wspominać po latach. Wisła po zdobyciu bramki cofnęła się i wyglądało to, jakby chciała przez ponad godzinę gry utrzymać ten korzystny wynik - Nafciarze nie wyprowadzali w zasadzie żadnej akcji ofensywnej. Gdy w końcu Górnik wyrównał zaczęły się kłopoty. Żeby gospodarzom nie było za smutno, piłkarze gości postanowili dać im szansę i dostali czerwoną kartkę. Mimo gry w przewadze w ostatnim kwadransie Wiślacy nie potrafili podwyższyć wyniku. Wszystko zmieniło się, dość szczęśliwie, w doliczonym czasie gry, a Biernat udowadnia jak bardzo brakowało go przez ostatnie miesiące. Po 23 kolejkach Nafciarze zajmują 6. miejsce w tabeli. W najbliższy piątek zmierzą się na wyjeździe z Polonią Warszawa.
Wisła Płock – Górnik Łęczna 2:1 (1:0)
1:0 – Jakub Grić 28’
1:1 – Marko Roginić 69’
2:1 – Marcin Biernat 90+4’
WPŁ: 1. Krzysztof Kamiński, 2. Marcin Biernat, 4. Adam Chrzanowski, 8. Jakub Grič, 14. Mateusz Szwoch, 15. Kristián Vallo (79', 10. Krzysztof Janus), 16. Fabian Hiszpański, 18. Jorge Jimenez (70', 70. Kacper Laskowski), 20. Łukasz Sekulski (C)(60', 53. Jesper Westermark), 37. Oskar Tomczyk (60', 32. Fryderyk Gerbowski), 44. Marcus Haglind-Sangré (79', 24. David Niepsuj).
GKŁ: 33. Maciej Gostomski (C), 4. Lukas Klemenz, 10. Adam Deja, 17. Kacper Łukasiak (83', 19. Piotr Starzyński), 20. Mateusz Młyński (87', 9. Karol Podliński), 21. Jakub Bednarczyk, 22. Enis Fazlagikj, 29. Daniel Dziwniel (62', 7. Ilkay Durmuş), 30. Souleymane Cissé, 77. Damian Gąska (62', 52. Damian Warchoł), 95. Marko Roginić (83', 25. Damian Zbozień).
Żółte kartki: Grić, Biernat – Cisse x2, Zbozień, Deja.
Czerwona kartka: Souleymane Cisse 75’ (za dwie żółte).
Sędzia: Łukasz Szczech.
zdjęcia: Wisła Płock S.A.
Nafciarz94