Ponad 2 lata piłkarscy kibice musieli czekać na Derby Mazowsza. Dzisiaj w ramach 5. kolejki Ekstraklasy Wisła Płock podejmowała Legię Warszawa. Do tej pory tylko te dwie ekipy pozostawały niepokonane w tym sezonie Ekstraklasy.
Trener Legii Warszawa zdecydował się posłać dzisiaj dość podobny skład, jak w czwartkowym spotkaniu pucharowym. Siedmiu piłkarzy wyjściowego składu grało ostatnio przeciwko AEK Larnaka. W zespole Nafciarzy jedna zmiana w porównaniu do starcia w Łodzi. W miejsce Kalandadze debiutował dzisiaj Lecoeuche.
Pierwsze minuty spotkania to klepanie zawodników Legii w okolicy środka boiska. Nie byli w stanie przebić się przez szczelną obronę gospodarzy. W 8. minucie Custović łatwo ograł na prawym skrzydle Recę i podał do Jime. Hiszpan uderzył z pola karnego niemal w samo okienko, ale zdołał to obronić Tobiasz. W 11. minucie padła bramka. Celne dośrodkowanie Jime wykończył Kamiński nie dając żadnych szans bramkarzowi. Około 20 minuty błąd Pacheco, który stracił piłkę i spowodował wyście sam na sam z bramkarzem piłkarza Legii. Czujny był Edmundsson, ktory dobiegł i zablokował strzał w ostatniej chwili. W 23. minucie kolejna akcja prawą stroną słabo dysponowanego Recy. Sprzed pola karnego uderzał Sekulski, ale złapał to tym razem Tobiasz. Bardzo groźną akcję miała Legia w 28. minucie. Wtedy nie dali rady na skrzydle Edmundsson z Lecoeuche, a dośrodkowanie trafiło na głowę napastnika gości. Świetną interwencją popisał sie Leszczyński ratując zespół przed utratą gola. W 33. minucie Wiślacy mieli swoją sytuację, ale popsuł ją Kun, który oddał zbyt lekki strzał. Po chwili akcja z drugiej strony boiska. Jednak tym razem zbyt lekko strzelił Wszołek. Legia największe zagrożenie potrafiła sprawić ze stałych fragmentów gry. Tak bylo w 41. minucie, kiedy z problemami obronił główkę golkiper Nafciarzy. Pod koniec pierwszej połowy Wiślacy mieli kolejną szansę. Dośrodkowanie z rzutu rożnego "zdjął" z głowy Edmundssona jeden ze stoperów, a Sekulski huknął wprost w obrońcę. Przed ostatnim gwizdkiem w pierwszej odsłonie błąd Recy wykorzystał Nowak, który ruszył z kontrą. Ograł Kapuadiego i zgrał do Jime. Hiszpan był sam na sam z bramkarzem, ale rozpaczliwie wybił mu futbolówkę Ziółkowski. Po emocjonujących 45 minutach było 1:0 dla drużyny trenera Misiury.
Reklama
Żadna z ekip nie zdecydowała sie na zmiany w przerwie. Szybko ruszyli legioniści i już w 46. minucie oddali strzal z ostrego kąta. Czujny był Leszczyński. Przez kilka następnych minut nie była w stanie Wisła odegnać rywali ze swojego pola karnego. W 51. minucie bardzo celne dośrodkowanie trafiło na głowę Rajovicia. Na szczęście było przy słupku. W 60. minucie pierwsza w drugiej odsłonie spotkania akcja dla Wisły. Ruszył Kun, który przeszedł trójkę rywali środkiem pola. Zgrał do Jime, ten do Lecoeuche, ale ostatecznie bez celnego strzału. Następnie zmiany w ekipie gości. Trener Iordănescu postanowił zastapić aż 3 piłkarzy. W 65. minucie złe ustawienie bramkarza próbował wykorzystać Pacecho i huknął z połowy boiska. Niestety tylko przy słupku. Następnie za Lecoeuche wszedł na murawę Nastić. W 68. minucie dośrodkowanie po rzucie wolnym trafiło w polu karnym do Custovicia. Szwed strzelił po ziemi przy słupku, ale popisał się interwencją Tobiasz. W 74. minucie następne zmiany w zespole Wisły. Odpocząć poszli Pacheco i Jime. W ich miejsce pojawili się Mijusković i Djalo. Dla Portugalczyka był to debiut w niebiesko-biało-niebieskich barwach. W 81. minucie kolejna sytuacja dla Legii i znowu po dośrodkowaniu. Uderzenie Nsame nie było jednak celne. Następnie kolejne rotacje. Za Sekula i Custovicia weszli Kalandadze i Pomorski. W 89. minucie groźna sytuacja dla Legii. Uderzał znowu Nsame, ale złapał to Leszczyński. Po chwili Nafciarze ruszyli z kontrą. Pomorski zgrał do Djalo, ale ten nie zdołał dobiec do piłki, a miałby stuprocentową sytuacje. Ostatecznie Wisła Płock wygrała z Legią Warszawa 1:0 po golu autorstwa Marcina Kamińskiego.
W piłce nożnej najczęściej kibiców zachwycają dobre akcje, piękne gole czy sztuczki techniczne zawodników. W dzisiejszym spotkaniu byliśmy świadkami kapitalnej gry w defensywie w wykonaniu Nafciarzy. Na specjalne wyróżnienie zasłużył Edmundsson, który zagrał po "profesorsku" - nie pierwszy raz zresztą. Wisła Płock pozostaje liderem Ekstraklasy i jest jedyną drużyną w lidze, która nie zaznała jeszcze goryczy porażki. Na następny mecz będziemy musieli czekać do przyszłego poniedziałku. Wtedy na Orlen Stadionie ugościmy Zagłębie Lubin.
Wisła Płock – Legia Warszawa 1:0 (1:0)
1:0 – Marcin Kamiński 11’
Wisła Płock: 12. Rafał Leszczyński - 19. Andrias Edmundsson, 35. Marcin Kamiński 4. Marcus Haglind-Sangré - 13. Quentin Lecoeuche (68' 5. Bojan Nastić), 8. Dani Pacheco (73' 25. Nemanja Mijušković), 30. Wiktor Nowak, 14. Dominik Kun, 2. Kevin Čustović (83' 3. Aleksandre Kalandadze) - 11. Jorge Jimenez (73' 17. Matchoi Djaló), 20. Łukasz Sekulski (C) (83' 6. Krystian Pomorski).
Legia Warszawa: 1. Kacper Tobiasz, 3. Steve Kapuadi, 4. Marco Burch, 7. Paweł Wszołek, 13. Arkadiusz Reca (61’ 19. Rúben Vinagre), 21. Vahan Bichakhchyan (78' 20. Jakub Żewłakow), 24. Jan Ziółkowski, 25. Ryoya Morishita (61' 22. Juergen Elitim), 29. Mileta Rajović (72' 17. Ilya Shkurin), 30. Petar Stojanović (61' 18. Jean-Pierre Nsame), 67. Bartosz Kapustka (C).
Trenerzy: Mariusz Misiura – Edward Iordănescu.
Sędzia: Łukasz Kuźma.
Żółte kartki: Ziółkowski, Kapustka.
zdjęcia: Wisła Płock S.A.
Nafciarz94