Młodsi fani piłki nożnej mogą już nie kojarzyć słynnego meczu na wodzie z 1974 roku. Zawodnicy Wisły sprawili, że w Płocku będziemy kojarzyć dzisiejsze spotkanie z Zagłębiem Lubin jako "nasz" mecz na wodzie.
W wyjściowej jedenastce trener Maciej Bartoszek postanowił dzisiaj "namieszać". W bramce ponownie stanął Krzysztof Kamiński, na środku obrony zaczął Dušan Lagator, na wahadle zadebiutował 18-letni Marcel Błachewicz, a w ataku wystąpił Łukasz Sekulski.
Ciemne chmury zbierały się nad stadionem w Płocku. Dosłownie. Wraz z rozpoczęciem meczu na murawę zaczął padać coraz silniejszy deszcz. Po kilku chwilach piłka zatrzymywała się w kałużach wody. Cała pierwsza połowa bardziej przypominała mecz piłki wodnej. Jednak warunki atmosferyczne były dla obu zespołów takie same. I skorzystali z tego zawodnicy Macieja Bartoszka. Trener, co warto podkreślić, mimo ulewy stał przy linii i mokry od stóp do głowy motywował swoich piłkarzy. Już w 5. minucie młody Błachewicz pobiegł lewą stroną boiska, odegrał na drugą stronę do Kristiána Vallo, który wycofał do Rafała Wolskiego. Ten świetnym dograniem odnalazł głowę Łukasza Sekulskiego i mamy 1:0. W 17. minucie aktywny Vallo zagrał do Damiana Warchoła, który silnym strzałem zatrudnił bramkarza gości, Dominika Hładuna. Po krótkim okresie Warchoł ponownie próbował, tym razem z rzutu rożnego, ale minimalnie niecelnie. Swojego pierwszego gola w tym sezonie zdobył Rafał Wolski. Po dość komicznym wycofaniu obrońcy do bramkarza, futbolówka zatrzymała się w kałuży w połowie drogi. Bramkarz strzał Warchoła obronił, ale dobitki Wolskiego już nie dał rady. W strugach deszczu najwierniejsi kibice zebrani na stadionie im. Kazimierza Górskiego w Płocku cieszyli się z prowadzenia. W 24. minucie próbowało odpowiedzieć Zagłębie, ale główka Simicia z nie była problemem dla płockiego bramkarza. Co ciekawe, jeszcze w czasie pierwszej połowy trener gości postanowił dokonać podwójnej zmiany.
Po przerwie deszcz lekko ustąpił. Spadło za to tempo spotkania. W 54. minucie główka Filipa Starzyńskiego byłaby groźna, gdyby leciała w światło bramki. Po niespełna pięciu minutach świetną asystą z boku pola karnego popisał się Wolski, a strzałem wykończył Sekulski. Kapitalnie się dzisiaj rozumiał ten duet. W 63. minucie niemal identyczne podanie wykonał Wolski, ale tym razem piłkę do siatki skierował niefortunnie Ian Soler. Po samobójczym golu tablica wyników wskazywała na 4:0. Wraz z mijającymi minutami trener Bartoszek wpuszczał na boisko rezerwowych. Minuty zaliczyli Filip Lesniak, Marko Kolar, Luka Šušnjara oraz wielcy nieobecni, przynajmniej tak mogło się wydawać przed startem meczu, Piotr Tomasik i Dawid Kocyła.
Mecz można powiedzieć od samego początku, mimo niedogodności pogodowych, dobrze nam się układał, dobrze weszliśmy w to spotkanie. Od początku z dużą determinacją, dużym animuszem staraliśmy się konstruować akcje ofensywne i bardzo mocno napieraliśmy na przeciwnika, czego efektem były dwie zdobyte bramki. Myślę, że generalnie w drugiej połowie troszeczkę bardziej staraliśmy się kontrolować grę i nie popełnić głupich błędów, wynikających, chociażby z trudnej murawy, pozostawiającej wiele do życzenia po obfitych opadach deszczu. Potrafiliśmy jednak dołożyć jeszcze dwie bramki i odpowiednio zakończyć spotkanie z trzema punktami przed własną publicznością. Bardzo cieszę się z postawy całej drużyny i z tego, że nawet mimo dobrego wyniku cały czas dominowaliśmy rywala, cały czas atakowaliśmy wysoko i tak naprawdę mimo kolejnych zdobywanych bramek nasze nastawienie się nie zmieniało, zespół grał do końca. Gratuluję drużynie bardzo dobrej postawy - skomentował po meczu trener Maciej Bartoszek.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się po raz kolejny wynikiem 4:0 (podobnie jak 16 maja, w ostatniej kolejce minionego sezonu), a Nafciarze pokonali Miedziowych czwarty raz z rzędu. Pomimo niesprzyjających, mimo wszystko, warunków pogodowych płocczanie zaprezentowali świetną grę w ofensywie oraz dyscyplinę w defensywie. W wesołych nastrojach wszyscy kibice Wisły mogą z niecierpliwością czekać na przyszłą niedzielę, w której zmierzą się z Rakowem Częstochowa.
Wisła Płock — Zagłębie Lubin 4:0 (2:0)
1:0 - Łukasz Sekulski 5'
2:0 - Rafał Wolski 21'
3:0 - Łukasz Sekulski 59'
4:0 - Ian Soler 63' (samobójcza)
Wisła Płock: Krzysztof Kamiński - Jakub Rzeźniczak, Dušan Lagator, Anton Krivotsyuk - Kristián Vallo (83' Piotr Tomasik), Mateusz Szwoch, Damian Rasak, Marcel Błachewicz (83' Dawid Kocyła) - Damian Warchoł (78' Luka Šušnjara), Rafał Wolski (71' Filip Lesniak) - Łukasz Sekulski (78' Marko Kolar)
Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Kacper Chodyna, Lorenco Šimić, Ian Soler, Mateusz Bartolewski (67' Saša Balić) - Jakub Wójcicki (39' Karol Podliński), Łukasz Poręba, Evgeniy Bashkirov (39' Daniel Dudziński), Filip Starzyński (67' Adam Ratajczyk), Erik Daniel (79' Tomasz Pieńko) - Patryk Szysz.
Żółte kartki: Sekulski — Bashkirov, Chodyna, Poręba.
Sędzia: Paweł Raczkowski
fot. tytułowa Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock S.A.
Nafciarz94.
Głosujcie na Nafciarza Sezonu!
Nafciarz94.:
1.Rafał Wolski - pierwsza bramka w tym sezonie oraz 3 asysty (jeśli policzymy samobójczą bramkę)
2. Łukasz Sekulski - dublet i bardzo aktywny w ofensywie
3. Damian Warchoł - szczególnie w deszczowej pierwszej połowie bardzo aktywny. Strzelał, podawał, był wszędzie. W drugiej połowie jednak trochę znikł.