W ramach 5. kolejki 1. Ligi Wisła podejmowała u siebie Pogoń Siedlce. Nafciarze po czterech pierwszych kolejkach byli niepokonani, natomiast ich dzisiejszy rywal nie poznał smaku zwycięstwa. Czy beniaminek sprawił niespodziankę w Płocku?
Płocczanie trzy spotkania wygrali i jedno zremisowali. Biorąc pod uwagę jak wyglądały nasze mecze wyjazdowe przez ostatnie sezony, to za spory sukces trzeba uznać dwa zwycięstwa w delegacji. Dzisiejsze spotkanie było ważne dla obu ekip. Wiśle trzy punkty pozwoliłby znowu zameldować się w czołówce. Zwłaszcza, że najbliższe spotkania mogą być wymagające dla ekipy trenera Misiury - czekają na nas starcia z Bruk-Betem i Ruchem Chorzów. Dla zespołu Pogoni Siedlce ważne jest wygrzebanie się ze strefy spadkowej. Ich trener, Marek Brzozowski, miał coś dzisiaj do udowodnienia. Jeszcze niedawno był szkoleniowcem drugiego zespołu Nafciarzy i rozstał się z nami w dość gorzkich okolicznościach. W zespole beniaminka możemy zobaczyć więcej znanych nam twarzy - grają tam m.in. Krystian Miś, Piotr Pyrdoł czy Titas Milasius, ex zawodnicy Wisły.
W 2. minucie rzut wolny po faulu przy naszym polu karnym. Piłkarz Pogoni uderzał bezpośrednio na bramkę, ale wybił to Gostomski. Kolejne minuty upłynęły pod kątem szybkich akcji obu zespołów, ale żadna z nich nie była sensownym zagrożeniem dla któregoś z bramkarzy. W 20. minucie spore zamieszanie w polu karnym rywali. Jeden z Nafciarzy był faulowany, a arbiter odgwizdał przewinienie. Wydawało się że będzie jedenastka, ale ostatecznie zakończyło się na rzucie wolnym z linii pola karnego - nieudanym zresztą. W 25. minucie kolejny rzut wolny. Tym razem kapitalnie uderzył Pacheco, ale z samego okienka wybił to młody bramkarz gości. W 38. minucie szybka kontra Nafciarzy po nieudanej akcji Pogoni. Minął dwóch rywali Jime i zagrał świetną piłkę do Sekula. Ten będąc sam na sam uderzył, ale minimalnie przy słupku. W 41. minucie poważny błąd w wyprowadzeniu piłki jednego z defensorów z Siedlec - odegrał wprost pod nogi Jime. Hiszpan jednak nie wykorzystał tego "prezentu". Mimo kilku dogodnych sytuacji po pierwszej połowie był bezbramkowy remis.
W 52. minucie z dystansu próbował uderzać Pacheco, ale ponad poprzeczką. Na szybką zmianę zdecydował się trener Misiura. W 54. minucie za Salvadora zameldował się Kocyła. Od rozpoczęcia drugiej połowy widać było zmianę w grze Pogoni. Wydaje się, że byli oni skupieni na obronie, a na dodatek robili coś co nie jest lubiane przez kibiców - leżeli na murawie po najmniejszym kontakcie z rywalem. W 65. minucie Hiszpańskiego zastąpił Niepsuj. Po chwili z boku pola karnego uderzał Jime. Po raz kolejny dobrą interwencja popisał się Pruchniewski. Po chwili próbował jeszcze strzelać Kun, ale znowu obronił to bramkarz. W 74. minucie w końcu padł gol. Bezpośrednio z rzutu wolnego uderzał Jime, piłka odbiła się od muru i wpadła do siatki. To czwarte trafienie Hiszpana w tym sezonie. Po chwili zmiany w zespole gospodarzy. Zeszli Sekulski z Kunem, a w ich miejsce weszli Pomorski i Krawczyk. W 78. minucie strzał Sekulskiego po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Wybił to z linii bramkowej stoper Pogoni. W ostatnich minutach to Wisła była skupiona na defensywie i okazjonalnych kontrach. Jeszcze pod sam koniec spotkania z dystansu uderzał jeden z piłkarzy gości. Wybronił to jednak gostomski. Ostatecznie Nafciarze wygrywają u siebie 1-0.
Wypowiedź trenera Misiury po meczu:
- Pozwólcie, że poruszę inny temat, niż ten związany z meczem. Dziś dowiedziałem się o śmierci trenera Franciszka Smudy. Nie wiem, czy się zgodzicie, ale to trener, który obojętnie w jakim mieście, gdzie był przeciwnikiem na boisku, wszyscy go lubiliśmy i darzyliśmy sympatią. Bardzo smutna wiadomość. Miałem takie przemyślenia, że po co to wszystko robimy? Po co przychodzimy, trenujemy, gramy? Chyba po to, żeby przeżyć jak najlepiej te momenty. Mam mały apel, żeby się cieszyć małymi rzeczami. Że jak wygrywamy trzy mecze z rzędu, to żebyśmy nie czepiali się straconych bramek, bo kolejny mecz przyniósł zwycięstwo i zero z tyłu. Cieszmy się z tego, co mamy, gdzie jesteśmy. Nie wybiegajmy za daleko w przyszłość, bo życie pokazuje, że niestety w którymś momencie to się kończy.
Jeśli chodzi o dzisiejszy mecz, naprawdę duże gratulacje dla drużyny. Cały czas było widać, że są głodni, że chcą wygrywać, strzelić bramkę. To są trudne mecze, żeby grać z teoretycznie słabszym zespołem. W tamtym roku byłem w odwrotnej sytuacji. To ja przyjeżdżałem do wielkich zespołów, bogatych i punkty mój zespół zabierał. Zdawałem sobie sprawę, że Pogoń Siedlce nie przyjedzie się położyć, nie odda łatwo punktów. Od pierwszego treningu w tym mikrocyklu uczulałem, że to będzie bardzo ciężki mecz. Po strzelonej bramce dalej atakowaliśmy. Nie graliśmy na czas, żeby nie było znowu takich insynuacji. Dopiero w doliczonym czasie gry można było gdzieś to podpiąć.
Dziękuję kibicom, bo kiedy mecz trwa pięćdziesiąt, sześćdziesiąt minut, wszyscy stajemy się nerwowi. Kibice cały czas śpiewali, krzyczeli, napędzali i w jakiś sposób wspólnie tę bramkę strzeliliśmy. Bardzo się cieszę, że tę bramkę zdobył Dawid Kocyła. Od początku jak tutaj jestem, ponad dwa miesiące, nie spotkałem się z taką niechęcią do jakiegoś zawodnika w swoim środowisku. Chciałbym, żebyśmy się zastanowili, czy to pomaga. Czy to negatywne nastawienie do zawodników sprawi, że będą grali lepiej. To jest nasza drużyna, przeciwnikami są inne zespoły. Każdy zawodnik popełnia błędy, można krytykować, ale uważam, że są granice.
Dobra interwencja w ostatnich minutach Macieja Gostomskiego. To jest ważny moment, że w całym meczu nie ma dużo roboty, a za chwilę zostaje silny strzał w dolny róg, a on zachował się świetnie. Gratulacje dla Oskara Tomczyka i sztabu za indywidualną pracę. Dziś pomysłem Pogoni Siedlce była gra na niego. Wystawili tam Cezarego Demianiuka. Nie przegrał pojedynku, odbierał piłkę, rozpoczynał atak.
Świetne wejście do Wisły Płock ma nowy trener. Jego ekipa jest niepokonana w pierwszych pięciu spotkaniach - cztery z nich wygrali. W środę czeka ich arcytrudny sprawdzian.
Z tak defensywnie ustawionym zespołem trudno się gra. Wisła stwarzała sobie dogodne sytuacje, a ich świetnymi kreatorami byli głównie Pacheco i Jime. Pochwalić należy Mateusza Pruchniewskiego. Ten bramkarz z rocznika 2007 kilkukrotnie popisywał się świetnymi interwencjami. Gdyby nie wypożyczony z Lecha młodzik Wisła prawdopodobnie wygrałaby ten mecz wyżej, ponieważ sama Pogoń była dzisiaj bardzo słaba w ofensywie. Wisła notując 1 remis i 4 zwycięstwa zrównuje się punktami z liderami w tabeli, Górnikiem Łęczna i Bruk-Betem. Do Niecieczy Nafciarze udadzą się już w najbliższą środę, 21 sierpnia. Wtedy o godzinie 18:00 nastąpi mecz na szczycie o lidera 1. Ligi.
Wisła Płock - Pogoń Siedlce 1:0 (0:0)
1:0 – Jime 74’
Wisła Płock: 33. Maciej Gostomski - 44. Marcus Haglind-Sangré, 19. Andrias Edmundsson, 5. Bojan Nastić - 16. Fabian Hiszpański (65', 24. David Niepsuj), 18. Jime, 8. Dani Pacheco, 14. Dominik Kun (77', 6. Krystian Pomorski), 37. Oskar Tomczyk - 66. Iban Salvador (54', 9. Dawid Kocyła), 20. Łukasz Sekulski (77', 22. Piotr Krawczyk).
Pogoń Siedlce: 23. Mateusz Pruchniewski - 47. Oskar Krzyżak, 55. Cássio, 31. Ernest Dzięcioł - 56. Cezary Demianiuk, 43. Lukáš Hrnčiar (68', 8. Jakub Sinior), 4. Miłosz Drąg, 71. Krzysztof Danielewicz (80', 10. Piotr Pyrdoł), 17. Oleksiy Zinkevych (57', 7. Damian Szuprytowski), 12. Titas Milašius - 9. Jakub Lutostański (80', 11. Mateusz Majewski).
Żółte kartki: Hiszpański, Niepsuj - Hrnčiar
Sędzia: Grzegorz Kawałko
zdjęcia: Wisła Płock S.A.
Nafciarz94