Po przerwie reprezentacyjnej w końcu powróciliśmy do ligowego grania. W ramach 13. kolejki 1. Ligi Wisła Płock zagrała w Pruszkowie. Ten mecz był wyjątkowy z kilku powodów.
Przede wszystkim Znicz jest ekipą, która potrafiła dwukrotnie pokonać Nafciarzy w poprzednim sezonie. Co więcej, ich ówczesny trener jest obecnie naszym szkoleniowcem. Podobnie Krystian Pomorski jeszcze kilka miesięcy temu był piłkarzem drużyny z Pruszkowa. Sam Znicz w obecnych rozgrywkach radzi sobie nieźle. Po dwunastu kolejkach zajmował solidne 8. miejsce w tabeli ze stratą tylko 1 punktu do miejsc barażowych. Był też w tzw. gazie. W poprzednich trzech spotkaniach zgarnęli 7 punktów, a co więcej sprawili ostatnio sporą sensację wygrywając z liderem na wyjeździe. Dla Bruk-Betu była to pierwsza porażka w sezonie. W zespole z Pruszkowa należy zwrócić uwagę przede wszystkim na Daniela Stanclika, który zdobywał bramki do tej pory 7-krotnie. Ważnym ogniwem jest też Radosław Majewski, który z 7 asystami jest ligowym liderem. Dla Wisły to spotkanie było szansą na wskoczenie na fotel lidera, ponieważ kolejne punkty straciła wczoraj Termalika.
W 9. minucie pierwsza groźna sytuacja dla Wisły. Zaczęło się od szybko rozegranego rzutu wolnego. Piłka trafiła do wbiegającego w pole karne i zupełnie niepilnowanego Jime. Ten zgrał do środka, a tam huknął Edmundsson. Futbolówka obiła tylko poprzeczkę. W 14. minucie sytuacja dla gospodarzy. Dośrodkowanie z rzutu rożnego chciał wykorzystać jeden z napastników Znicza. Piłka na szczęście poleciała obok słupka. W 26. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Ósmego gola w tym sezonie zdobył Stanclik, który łatwo minął Edmundssona i płaskim strzałem pokonał Gostomskiego. W 28. minucie z dystansu uderzał Pomorski, ale był niecelny. Wychowanek Wisły, a były gracz Znicza znowu próbował strzału z dystansu w 36. minucie, ale znowu nie był wystarczająco celny. Spore problemy sprawiała Nafciarzom szczelna defensywa gospodarzy. Kolejna próba z dalszej odległości. Tym razem w wykonaniu Pacheco. Znowu niecelnie. Była 39. minuta. W 42. minucie groźna sytuacja dla Znicza. Nie poradził sobie z rywalem Misiak, a ten niebezpiecznie wszedł w pole karne. Piłkę ostatecznie wybił Edmundsson. Do końca pierwszej połowy wynik się nie zmienił. Znicza prowadził 1:0. Przyznać szczerze należy, że zasłużenie.
W przerwie nastąpiła zmiana. Za Brzozowskiego na drugą połowę wybiegł Tomczyk. Dobrze zaczęli gospodarze i już od pierwszych minut drugiej odsłony spotkania zaczęli kreować sobie groźne sytuacje - głównie ze stałych fragmentów gry. Jednak to goście w 54. minucie doprowadzili do wyrównania. Akcja zaczęła się od dośrodkowania Salvadora. Piłka odbiła się od głowy jednego ze stoperów i spadła idealnie na nogę Tomczyka, który wolejem z bliskiej odległości pokonał bramkarza Znicza. W 56. minucie w słupek z dystansu trafił Jime. W 60. minucie po nieudanym dośrodkowaniu w pole karne z dystansu uderzył Pacheco, ale łatwo obronił to Misztal. Po chwili zmiany. Opuścili boisko Salvador i Hiszpański. W ich miejsce Kun i Sangre. W 64. minucie padł kolejny gol dla gospodarzy. Rozpoczął akcję Proczek, którego nie zaatakowali obrońcy. Jego dośrodkowanie wykończył Majewski, który pokonał Gostomskiego i dał prowadzenie swojemu zespołowi. W 69. minucie bardzo groźna kontra Znicza. Sam na sam wyszedł Proczek, który odpychany przez stopera wywrócił się w polu karnym. Gwizdek sędziego milczał. W 71. minucie zmiana. Za Pomorskiego wszedł Famulak. Chwile wcześniej żółtą kartkę zobaczył Pacheco. To jego czwarte upomnienie w tym sezonie - w kolejnym meczu Hiszpana nie zobaczymy. Po kilku minutach następna rotacja - tym razem Niepsuj za Misiaka. W 78. minucie padł gol na remis. Z dystansu huknął Famulak. Wypiąstkował to bramkarz, sporo chaosu w polu karnym, a ostatecznie Jime skierował piłkę do siatki. Dla Hiszpana to siódma bramka w tym sezonie - jest naszym najlepszym strzelcem. Po kolejnych emocjonujących minutach najgroźniejszą akcję miał Znicz. Po zamieszaniu w polu karnym Nafciarzy uderzał niemal na pustą bramkę Olejarka. Na szczęście dla Wisły był bardzo niecelny. Do końca spotkania wynik się nie zmienił i Wisła ze Zniczem podzielili się punktami.
Wypowiedź trenera Mariusza Misiury po meczu:
- Co do samego meczu, uważam, że taki trochę szalony, że jedna i druga drużyna mogła dzisiaj wygrać to spotkanie i myślę, że jeżeli by wygrał Znicz, to my nie moglibyśmy mieć pretensji. Tak samo jeżeli my myśmy wygrali ze Zniczem, to nie mogliby mieć pretensji. Co do przebiegu meczu, to u nas sytuacja Brzozowskiego, kiedy nie trafia w bramkę, trafia w poprzeczkę. Za chwilę dostajemy bramkę i mamy problem duży, żeby wejść w taki swój rytm meczowy. Udaje nam się wyrównać i uważam, że w tym momencie, kiedy wyrównaliśmy to był nasz najlepszy moment, że potrafiliśmy dochodzić do 16. metra, mieliśmy słupek Jimeneza. I w tym najlepszym momencie dla nas świetna akcja Proczka, świetne dośrodkowanie i jeszcze lepsza finalizacja Radka. Znowu za chwilę, myślę, że przejęliśmy kontrolę, dochodziliśmy do sytuacji, ale brakowało nam takich konkretów pod bramką. Nie mieliśmy dzisiaj do dyspozycji ani Krawczyka, ani Kocyły, którzy w tygodniu doznali kontuzji, więc dzisiaj nasza ławka w ofensywie była ograniczona. Dobra zmiana Maćka Famulaka, strzał z dystansu, rykoszet i dobrze znalazł się tam Jime, który wyrównał na 2:2. I tutaj mam troszeczkę pretensji do swojej drużyny, żeby na przyszłość nawet taki punkt szanować, bo sytuacja, którą miał Znicz w 89. minucie powinna się zakończyć bramką i wtedy byśmy byli w jakiś sposób niezadowoleni. Więc mówię, z przebiegu całego meczu wynik 2:2 nie wiem czy jest sprawiedliwy, czy niesprawiedliwy, bo i jedna, i druga drużyna mogła wygrać.
Bardzo miło było mi tutaj znowu przyjechać do Pruszkowa. Na pewno jakiś towarzyszą mi emocje wewnątrz, kiedy na boisku przebywali w jednej i drugiej drużynie zawodnicy, którzy w pewien sposób są mi bardzo bliscy. Bardzo dziękuję kibicom i Wisły Płock, i Znicza Pruszków za stworzenie, uważam, fajnej atmosfery na trybunach. Szanujemy ten punkt, teraz przed nami Wisła Kraków, musimy się akurat przygotować do tego spotkania. Drużynie Znicza, Grześkowi gratuluję bardzo dobrego sezonu i życzę w kolejnych meczach punktów.
Znicz Pruszków – Wisła Płock 2:2 (1:0)
1:0 – Daniel Stanclik 26’
1:1 – Oskar Tomczyk 53’
2:1 – Radosław Majewski 63’
2:2 – Jime 77’
ZNI: 12. Piotr Misztal (C), 8. Tymon Proczek (86' 20. Dawid Olejarka), 9. Radosław Majewski, 10. Bartłomiej Ciepiela (76' 13. Kaito Imai), 11. Paweł Moskwik, 14. Vladyslaw Okhronchuk, 21. Daniel Stanclik, 26. Filip Kendzia, 30. Wiktor Nowak, 60. Patryk Plewka (86' 22. Krystian Tabara), 99. Oskar Koprowski
WPŁ: 33. Maciej Gostomski – 5. Bojan Nastić, 19. Andrias Edmundsson, 17. Przemysław Misiak (77' 24. David Niepsuj) – 8. Dani Pacheco – 21. Miłosz Brzozowski (46' 37. Oskar Tomczyk), 18. Jorge Jimenez, 6. Krystian Pomorski (71' 11. Maciej Famulak), 16. Fabian Hiszpański (60' 44. Marcus Haglind-Sangré) – 66. Iban Salvador (60' 14. Dominik Kun), 20. Łukasz Sekulski (C)
Żółte kartki: Moskwik – Pacheco
Sędzia: Sebastian Krasny
zdjęcia: Wisła Płock S.A.
Nafciarz94
Reklama