Ostatni mecz ligowy Wisły Płock odbył się w połowie grudnia. Mimo rozegranych 18 spotkań przed Nafciarzami wciąż wisiało widmo zaległego spotkania 17. kolejki. Dzisiaj, tydzień przed oficjalnym startem 1. Ligi, Wiślacy zagrali na wyjeździe z Resovią Rzeszów.
Bardzo trudny dla Wisły 2023 rok dobiegł końca. Nafciarze musieli szybko odnaleźć się w nowej rzeczywistości po spadku z Ekstraklasy. Wyszło im to całkiem nieźle. W 18 meczach uzbierali 29 punktów, a poskutkowało to miejscem w tabeli tuż za lokatami barażowymi. Ich dzisiejszy rywal walczy o utrzymanie. Resovia przegrywała w rundzie jesiennej aż 11 razy. Tylko Zagłębie Sosnowiec ponosiło porażkę częściej (12). Rzeszowianie z pewnością nie mogą się pochwalić grą w defensywie. Stracili najwięcej bramek w lidze - 32, tyle samo co Chrobry Głogów. Czy po dzisiejszym spotkaniu zostali niechlubnym liderem? Tak po prawdzie to i ofensywa kulała w zespole trenera Rafała Ulatowskiego. Najlepszy strzelec zespołu trafiał… 3-krotnie. Nie ma porównania do króla jesieni, zdobywcy 11 goli, Łukasza Sekulskiego. W związku z tym najstarszy klub w Polsce postanowił ściągnąć nowego napastnika. Został nim… Luksemburczyk, Edvin Muratović. To jedyny zimowy transfer rzeszowian, który już dzisiaj zaczął spotkanie od pierwszej minuty.
Aktywniejsi na rynku byli Nafciarze. Po odejściu kilku graczy (np. Filipa Lesniaka czy Pawła Chrupałły) w Płocku zameldowali się nowi obrońcy, napastnicy i środkowy pomocnik. Część z nich zaczęło dzisiaj mecz od początku (konkretnie stoperzy - Jach i Haglind-Sangré). Istotną zmianą była ta w bramce. Kontuzjowanego Gradeckiego zastąpił powracający z wypożyczenia Kamiński.
Już w 1. minucie ruszyli gospodarze. Obrońcy Wisły nie przeszkadzali rywalom, a wręcz dali im wejść w pole karne. Uchronił nas słupek. Na szczęście ta sytuacja obudziła piłkarzy gości, którzy przenieśli grę na połowę Resovii. Nic jednak z tego nie wynikało. W 21. minucie padła pierwsza bramka. Płaskie podanie z boku trafiło do Urynowicza, który pokonał bramkarza. Do końca pierwszej połowy wynik się nie zmienił, ale to rzeszowianom bardziej zależało na zdobyciu drugiej bramki, niż Nafciarzom na wyrównaniu.
Druga odsłona zaczęła się od mocnego uderzenia z dystansu Szwocha, który strzelił jednak ponad poprzeczką. W 55. minucie padła wyczekiwana bramka wyrównująca. W pole karne dorzucał Hiszpański, a głową bramkarza pokonał Gerbowski. To jego pierwsza bramka w tym sezonie. Dosłownie po chwili padł kolejny gol. Zamieszanie w polu karnym Resovii wykorzystał Sekulski, który zdobył swoją 12. bramkę w tym sezonie. Asystował Gerbowski. Po niespełna godzinie gry Wisła prowadziła, chociaż z przebiegu gry na to nie zasługiwała. W 65. minucie groźnie było w szesnastce gości. Głową uderzał Urynowicz, ale nie trafił między słupki. Po kilku minutach znowu było gorąco. Najpierw uderzenie wybronił Kamiński, a potem jeden z obrońców wybił piłkę z lini bramkowej. Wydawało się, że Wiśle uda się dowieźć wynik do końca, ale w 86. minucie do wyrównania doprowadził Wasiluk. Była to kolejna bramka zdobyta głową po dośrodkowaniu. W ostatnich sekundach wciąż było groźnie. Ale uderzenie Bąka było niecelne. Ostatecznie Wisła zremisowała z Resovią 2:2.
- Zagraliśmy dwie różne połowy, a pierwsza była zbyt słaba, żeby mówić tutaj o trzech punktach. Co prawda w drugiej udało się skorygować pewne rzeczy i wyjść na prowadzenie, ale w końcówce nie ustrzegliśmy się błędu, choć mogliśmy z tego meczu wycisnąć więcej. Przed przerwą byliśmy za daleko od przeciwnika, przegrywaliśmy pojedynki jeden na jednego, a żeby w tej lidze myśleć o czymś więcej, trzeba pracować przez pełne 90 minut, a tego nam dzisiaj zabrakło - powiedział po meczu trener Dariusz Żuraw.
Powiedzieć, że Wisła ma problemy z meczami wyjazdowymi to nic nie powiedzieć. W tym sezonie w 10 spotkaniach wyjazdowych wygrali tylko raz - co ciekawe, w Rzeszowie, ze Stalą. Jeśli uwzględnimy wyniki z poprzedniego sezonu (z Ekstraklasy) to można się złapać za głowę. Nafciarze wygrali w delegacji tylko raz na ostatnie... 22 spotkania! Trzeba szanować ten punkt, ponieważ obiektywnie patrząc to Resovia zasługiwała bardziej na wygraną. Nafciarze zaprezentowali się przyzwoicie może w pierwszych 20 minutach drugiej połowy. Spore problemy miała nowa para stoperów, ale i ofensywa wyglądała blado. Nafciarze wciąż zajmują miejsce zaraz za lokatami barażowymi, ale pamiętajmy, że jeszcze 6 innych ekip ma do rozegrania zaległe spotkania. W przyszły weekend oficjalnie wystartuje 1. Liga. Wisła zagra wtedy z Lechią. Spotkanie odbędzie się w Gdańsku.
Resovia - Wisła Płock 2:2 (1:0)
1:0 - Marcin Urynowicz 21'
1:1 - Fryderyk Gerbowski 55'
1:2 - Łukasz Sekulski 57'
2:2 - Bartłomiej Wasiluk 86'
Resovia Rzeszów: 1. Branislav Pindroch - 4. Rafał Mikulec, 23. Jerzy Tomal, 17. Radosław Adamski, 38. Hlib Buchał, 24. Bartłomiej Eizenchart (78, 21. Dylan Lempereur) - 11. Kamil Mazek (88, 20. Radosław Bąk), 6. Bartłomiej Wasiluk, 99. Radosław Kanach (78, 26. Lucio Ceci), 14. Marcin Urynowicz - 29. Edvin Muratović.
Wisła Płock: 1. Krzysztof Kamiński - 8. Jakub Grič, 9. Dawid Kocyła (78, 15. Kristian Vallo), 14. Mateusz Szwoch, 16. Fabian Hiszpański, 19. Émile Thiakane (66, 70. Kacper Laskowski), 20. Łukasz Sekulski (C), 24. David Niepsuj, 32. Fryderyk Gerbowski, 33. Jarosław Jach, 44. Marcus Haglind Sangré.
Żółte kartki: Muratović - Grič, Kocyła, Niepsuj.
Sędzia: Leszek Lewandowski.
zdjęcia: Wisła Płock S.A.
Nafciarz94