Trener Nafciarzy Xavi Sabate przed meczem przestrzegał, że będzie to trudne spotkanie, gdyż rywal jest bardzo wymagający. Tak też było wieczorem 30 marca na hali Orlen Areny w rewanżowym meczu Ligi Europejskiej pomiędzy Orlen Wisłą Płock i Sportingiem Lizbona.
Spotkanie zaczęło się od prowadzenia gospodarzy, goście jednak momentalnie odrabiali straty i po szybkich wznowieniach doprowadzali do remisu. W początkowej fazie meczu, obie drużyny odpowiadał bramką za bramkę i w 10 minucie po rzucie Zoltana Szity był remis 5:5. Od tego momentu posypały się całkowicie obrona i atak Wisły, nie mogliśmy sobie poradzić z dobrze dysponowaną drużyną gości. Ich kolejne ataki kończyły się zdobytymi bramkami, my zaś raziliśmy nieskutecznością w ataku. Dwa trafienia z rzędu Andrejeva i dwa Schongartha oraz jedna bramka Pasarina doprowadziły do stanu 5:10. Dopiero skuteczny rzut Przemka Krajewskiego na 6:10 odblokował Wisłę Płock. To był sygnał do odrabiania strat. Defensywa płocczan zaczęła skuteczniej przeciwstawiać się atakom Sportingu, w ataku skuteczne rzuty Mindegii, Szity i Mihicia doprowadziły do zmniejszenia przewagi zielono-białych. Na dwie minuty przed przerwą wynik brzmiał 11:12. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do gości i po 30 minutach było 12:14.
Przemysław Krajewski, Orlen Wisła Płock
Drugą połowę rozpoczęliśmy koszmarnie nieskutecznie. To było najsłabsze 8 minut, jakie widziałem w wykonaniu Nafciarzy w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Cierpieliśmy w obronie i w ataku. Goście byli za niezwykle ofensywnie nastawieni, do tego grali naprawdę bardzo dobrze w obronie. Kiedy w 38 minucie po kontrataku bramkę rzucił Leon Susnja, w meczu było 13:17. Obraz gry nie zmienił się do końca spotkania. Gospodarze cały czas gonili wynik, goście odskakiwali. Z obu stron trwała zaciekła walka o każdą piłkę. Gdy wydawało się, że Wisła jest w stanie doścignąć Sporting, w 55 minucie Serdio Gutin zmniejsza przewagę do 1 bramki dla gości, 23:24. Goście odpowiadają skutecznym rzutem Schongartha na 23:25. W kolejnej akcji, w kontrze myli się Michał Daszek, trafia w słupek bramki gości. Wtedy zrobiło się gorąco i nerwowo. Padła bramka rzucona przez Salvadora na 23:26 dla gości. Za sprawą doskonałego rzutu ze skrzydła, Krajewski doprowadza do stanu 24:26. Niestety dla Wisły, ta traci dwie bramki z rzędu, które rzucił skrzydłowy Tavares i na tablicy było 24:28. W 59 min i 15 sekundzie trafia ponownie ze skrzydła Krajewski, było 25:28. Drużyna gospodarzy ustawia obronę, ostatnią akcję mają zawodnicy Sportingu. Walka na szóstym metrze Wisły jest zaciekła, na 6 sekund przed końcem meczu, dwie minuty otrzymuje Leon Susnja. Ostania szansa Sportingu na remis w dwumeczu, mylą się i podanie na lewe skrzydło przechwytuje Michał Daszek. Koniec meczu! Przegrywamy w Płocku ze Sportingiem 25:28, ale w dwumeczu wygrywamy 54:53 i to Orlen Wisła Płock awansuje do 1/4 Ligi Europejskiej, pierwszy raz od sezonu 1996/97.
Orlen Wisła Płock - Sporting Lizbona 25:28 (12:14)
Orlen Wisła Płock: Adam Morawski - Michał Daszek 3, Philip Stenmalm, Abel Serdio 2, Leon Susnja 2, Zoltan Szita 7, Krzysztof Komarzewski 2, Przemysław Krajewski 6, Mirsad Terzic, Jeremy Toto, Lovro Mihic 2, Niko Mindegia 1.
Sporting Lizbona: Matevz Skok - Pedro Valdez, Admilson Araujo 2, Daniel Andrejew 5, Carlos Ruesga 3, Dmitro Doroszczuk, Francisco Tavares 4, Salvador Salvador 2, Arnaud Bingo 6, Jens Schongarth 6, Nuno Suarez, Joel Ribero, Tomislav Spruk.
02.04 - Orlen Wisła Płock - Sandra SPA Pogoń Szczecin
06.04 - Gwardia Opole - Orlen Wisła Płock