Już 15-16 września odbędzie Wielki Finał Drift Masters European Championship 2023 na PGE Narodowym w Warszawie. W roli jednego z głównych faworytów imprezy wystąpi płocczanin - Piotr Więcek. Piotr zasiądzie za kierownicą Nissana S15 o maksymalnej mocy silnika 1000 KM.
Po pięciu rundach zagranicznych: w Irlandii, Szwecji, Finlandii, Łotwie oraz w Niemczech, do Polski przyjedzie aż 60 najlepszych kierowców z 21 krajów z całego świata. Oprócz Polaków, w imprezie wezmą udział m.in. zawodnicy z Niemiec, Szwecji, Irlandii, Turcji, Estonii, Rumunii i Japonii. Nie zabraknie najgłośniejszych nazwisk driftingowego świata. W Warszawie, oprócz broniącego tytułu Piotra Więcka, wystartują m.in. bracia Connor i Jack Shanahan (IRL), Lauri Heinonen (FIN), aktualna gwiazda rajdów WRC Kalle Rovanperä (FIN), a także Polacy, a wśród nich zwycięzca tegorocznego rajdu Dakar Eryk Goczał czy Jakub Przygoński (POL).
Przed finałem w Warszawie na wywalczenie tytułu Drift Masters European Championship 2023 ma szansę sześciu zawodników, wśród nich Piotr Więcek.
Piotrze, kiedy zaczynałeś swoim maluchem w Bielinie, Wykowie, Liszynie, Słupnie, twoim audytorium byli sąsiedzi i najbliższa rodzina. Teraz wystąpisz przed 50 tysięcznym tłumem, który będzie oklaskiwać zawodników na PGE Narodowym. Suma summarum i tak wszystko skupia się na Tobie, bo czy wsiadałeś do malucha, czy wsiądziesz teraz do swojego nowego auta, to Ty zostajesz sam na sam z torem, ze swoimi myślami, z tym, o czym teraz często mówisz emocjami. Jak duża różnica jest w emocjach u tego małego, młodego Piotra, który aspiruje, a u tego Piotra, który będzie chciał pokazać, że lata pracy, doświadczenia i walki na torze będą procentowały kolejnym wspaniałym występem, przygodą czy zwycięstwem, to się okaże, bo to jest sport, ale przede wszystkim frajdą dla ciebie. Bo to chyba jest przede wszystkim też twój największy motywator, czyli zabawa za kółkiem i poślizg.
- Przede wszystkim dziękuję Ci bardzo za ten miły wstęp do tego pytania. Faktycznie te emocje na początku były ogromne, bo sam fakt tego, że byłem w stanie spełnić swoje marzenie i ustawiać samochód bokiem. Później okazało się, że mogę to kontrolować. To były niesamowite emocje. Z czasem okazało się, że im dłużej jeździmy i chcemy osiągać coraz lepsze rezultaty, to te emocje muszą być coraz mniejsze, szczególnie za kierownicą. Tu musi być spokój, opanowanie i pełne skupienie na celu. I to jest ta największa różnica. Nazywam to chyba doświadczeniem, bo też kosztowało mnie to wiele porażek, żeby nauczyć się tego, jak wygrywać, jak być w tym miejscu, w którym jestem. I tak naprawdę cały czas się też uczę jeszcze tej dyscypliny. Jest ona na tyle młoda, że nie ma żadnych trenerów, nie ma żadnych osób, które powiedzą „słuchaj, zacznij od tego i do tego rób to i tak” albo „to robisz źle, spróbuj tak”. Wszystkiego uczymy się na własnych błędach, na własnych doświadczeniach i tak naprawdę już nie mogę się doczekać, czego się nauczę jeszcze w przyszłości. Bo ta dyscyplina cały czas się rozwija, cały czas się zmienia i mam nadzieję, że tak, jak wspomniałeś o tych emocjach, które towarzyszyły mi na samym początku, jeszcze w przyszłości, czymś tak pozytywnym zaskoczy mnie ta dyscyplina.
Czy będzie łatwiej na świeżej nawierzchni asfaltowej na PGE Narodowym, czy na prostej w Wykowskiej?
- [śmiech] Wykowska to historia, teraz musimy się skoncentrować na tym, co jest tu i teraz, czyli na świeżym asfalcie, na zupełnie nowym torze, którego będziemy się uczyć. Będziemy się na pewno uczyć go pod względem przyczepności, przełożenia, ustawienia samochodu. Natomiast będzie to wyzwanie dla wszystkich. Natomiast my musimy skoncentrować się na tym, aby jak najszybciej wjechać się w ten nowy obiekt, tak aby już przed kwalifikacjami był spokój i koncentracja. Na jak najlepszym przejeździe.
Warunki takie same dla wszystkich, wszyscy będą się uczyli tego toru i wszyscy będą go poznawali od samego początku, więc tor będzie identyczny i to będzie wyrównana walka. Sport, który uprawiasz, wbrew pozorom jest sportem indywidualnym, ale stoi za tym team. Bardzo dużo ludzi ci pomaga. Jak dużo zależy od drużyny, która jest niewidoczna w trakcie, kiedy walczysz o najwyższe cele?
- Tak, zależy od niej ogromna część samej rywalizacji. Powiedziałbym tak: kiedy wszystko jest ok, faktycznie największa część zależy ode mnie. Ja mogę wszystko spaprać i mogę wszystko zrobić dobrze tak, jak należy. Natomiast, kiedy wszystko idzie dobrze, duża też rola jest w rękach spottera, osoby, która patrzy na wszystko z zewnątrz i podpowiada mi, jak mój przeciwnik zachowuje się na torze, z jaką prędkością jedzie, czego mogę się spodziewać. Natomiast wiele razy i podczas tego sezonu szczególnie tego doświadczyliśmy różnorakich problemów z samochodem. To są maszyny wyżyłowane do granic możliwości. Wyobraźmy sobie po prostu, przez co przechodzą nawet tylne koła, które rozpędzone nierzadko do prędkości 250 km/h są zatrzymywane za pomocą hamulca ręcznego, po czym wprawione w ruch z kopnięcia sprzęgła w mniej niż jedną sekundę. Także momenty, jakie przechodzą przez same tylne koła, a później przez półosie, tylny wózek, dyferencja, wał napędowy, skrzynie biegów, silnik, sprzęgło - wszystkie te elementy muszą idealnie współgrają ze sobą, aby ten przejazd mógł wyglądać takim, jak wygląda. A za to właśnie odpowiedzialny jest mój zespół i oni dają naprawdę z siebie wszystko. Szczególnie w tym sezonie. Czapki z głów dla nich za to, co robią. Przed przejazdami kwalifikacyjnymi, pomiędzy przejazdami kwalifikacyjnym i były wymieniane kluczowe komponenty, czasami po to, tylko żeby samochód mógł właśnie działać, tak jak należy. I gdyby nie oni, to na pewno większość tego sezonu bym oglądał z trybun.
Jako zawodnik startujesz w zawodach właśnie indywidualnie. Czy czujesz, że jesteś w sporcie drużynowym? Jak ty odczuwasz to?
- Mam to szczęście czuć wsparcie od swojego zespołu, od swojej rodziny, także w żadnym momencie nie czuję się sam. No, chyba że tak jak w Rydze nawaliło mi radio, to nie miałem z nikim kontaktu. Tak to zawsze jest ktoś, kto czuwa, jest ze mną, pomaga mi, wspiera. Także naprawdę wielkie dzięki dla całego zespołu, dla każdego z osobna. Dla Łukasza spottera Grześka, który jest głównym dowodzącym sztabem mechaników, Paweł, który jest zawsze ze mną przy mnie na starcie, Kamil, który czuwa pod namiotem, jest tak samo Marek i Kamil, którzy też pomagają na miejscu, Sebastian z Płocka razem z Romanem. Jest tu potężny sztab ludzi, którzy mają już spore doświadczenie przez te wszystkie lata, które przeszliśmy razem i mam nadzieję, że będziemy mogli tylko jeszcze doświadczać kolejnych lat wspólnie, bo jestem im bardzo wdzięczny za to, co osiągnęliśmy. Mam nadzieję, że będziemy mogli razem dalej cieszyć się tak, jak to było i ostatnio po zawodach i celebrować sukcesy.
Jeżeli doszliśmy do konkluzji, że to jest sport drużynowy, to kto jest kapitanem i kto ostatecznie podejmuje decyzję?
- Nie chciałbym tutaj wyznaczać kapitana, bo każdy jest specjalistą w swojej dziedzinie i chyba nie byłbym na tyle odważny, żeby powiedzieć, kto jest tym najważniejszym. Bo tak samo, jak oni wielokrotnie słuchają ode mnie, co należy zrobić z samochodem, co może być nie tak, tak samo ja muszę ich słuchać i muszę liczyć się z ich opinią. Bo gdybym teraz tutaj sobie powiedział, że wszystko wiem, najlepiej zrobić to samemu, to szybciutko ta rywalizacja też by się skończyła i na pewno nie bylibyśmy tam, gdzie jesteśmy teraz. Kto jest kapitanem? Wydaje mi się, że zespół już się tak szlifował, dopracował, że wiemy, kiedy kogoś należy posłuchać, a kiedy przysłowiowo tupnąć nogą i będziemy jeździć przy pełnym Stadionem Narodowym. To już jest coś, co sprawia, że ja mam ciarki, jak tylko o tym myślę. Za chwilę trzeba będzie się, że tak powiem, z tym zmierzyć. Także z jednej strony olbrzymia ekscytacja i satysfakcja. Natomiast wiem, że presja będzie też na pewno z zupełnie innej rangi i to będzie też coś, z czym będziemy musieli się zmierzyć. Będzie to coś nowego dla każdego z zawodników. To będzie to samo dla każdego z zawodników. Będziemy w tej roli na równi. Jesteśmy ciekawi toru. Wiemy, że nitka będzie podobna do tego, co mogliśmy doświadczyć w Łodzi, jednak będzie ona bardziej dostosowana do tego obiektu. Wiemy, że płyta jest płaska i równa, gdzie na stadionie żużlowym było to bardziej pochylone. Dużo będzie różnego rodzaju nowości pod względem technicznym, będą nowe przeszkody betonowe. Wyzwań będzie sporo. Dodatkowym wyzwaniem będzie to, że cały cas walczymy o obronę tytułu mistrzowskiego. Będzie niełatwo, ale my tam mamy jeździć i będziemy starać się jeździć tak dobrze, jak tylko potrafię. Ta rola spoczywa na mnie, ale jest to wysiłek całego zespołu. W tym momencie szykujemy samochody, szykujemy wszystko, co tylko się da, żebyśmy byli gotowi, by samochody były w dobrym stanie i nic się z nimi nie wydarzy. Będziemy mogli rywalizować w czysto sportowy sposób i skoncentrować się na celu.
Niezbędne linki, transmisja LIVE z wydarzenia:
https://www.facebook.com/DriftMastersGP
https://www.youtube.com/@DriftMastersGrandPrix/streams
https://www.redbull.com/int-en/event-series/drift-masters-european-championship
Więcej informacji o wydarzeniu:
https://driftmasters.gp/events/dmec/round-6-pl/
https://www.facebook.com/grupa.budmat
Wielki Finał DMEC to największe spośród kiedykolwiek zorganizowanych zawodów driftingowych nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Ponad dwukrotnie pobity zostanie rekord frekwencji Amerykanów, który wynosił 25 tysięcy kibiców. Na największym stadionie w Polsce zasiądzie 53 tysiące osób! Jednym z głównych sponsorów DMEC od lat jest płocka firma Budmat.
Oczywiście wszyscy trzymamy kciuki za Piotra i jego występ!
Michał Kublik