To nie tak miało wyglądać. Mieliśmy walczyć jak równy z równym. Do końca bić się o zwycięstwo. Jednak rzeczywistość poza boiskowa i ta na parkiecie okazała się brutalna dla Orlen Wisły Płock. Do meczu Wiślacy przystąpili poważnie osłabieni, w składzie zabrakło kontuzjowanych 6 zawodników z podstawowego składu: Zoltana Szity, Alvaro Ruiza, Leona Sunsji, Zorana Ilicia, Davida Fernandeza i Przemysława Krajewskiego. Z tych, których, trener Xavi Sabate miał do dyspozycji, jeszcze w sobotę wieczorem pod znakiem zapytania stał występ Adama Morawskiego, który miał wysoką gorączkę i Ivana Stefanovicia, który uskarżał się na ból pleców. W 14 meczowej znalazł się także, niedoświadczony Dawid Lemanowicz, który nie zaliczył ani minuty w meczu i wracający po swoich urazach Predrag Vejin oraz Abel Serdio. Nasi rywale, Łomża Vive Kielce, wystawiła to co miała najlepszego w swoim arsenale, pełną 16 zawodników, każdy z nich zaliczył swoje minuty na parkiecie w Płocku. To są fakty.
Sam mecz, był pokazem siły kieleckiej drużyny, szczególnie w drugiej połowie, gdzie dopadli osłabioną Wisłę nie tylko kontuzjami. Łomża Vive Kielce bezlitośnie wykorzystała swoje atuty i popełniane przez gospodarzy błędy i nieskuteczność w ataku. W bramce gości niepodzielnie rządził Andreas Wolf (skuteczność w bramce -54%), w obronie Tomasz Gębala, Daniel Dujszebajew czy Arciom Karalek. W ataku, zespołowo bramki rzucali, Karalek 5, Fernandez 4, Moryto 3, Alex Dujszebajew 3.
Po pierwszej połowie gospodarze, którzy od samego początku gonili wynik, przegrywali 12-14. W drugich 30 minutach, wystarczy podać liczby: 10 minuta drugiej połowy: rzucone bramki 1-5, 15 min.: 2-9, 18 min.: 3-11. Cztery minuty przed końcem meczu było 5-15. W drugiej odsłonie, płocczanie rzucili tylko 7 bramek! Wisła poległa i przegrała różnicą 12 bramek. Ostatecznie Łomża Vive Kielce wygrywa 31-19. To nie była "święta wojna", to była deklasacja.
To nie był mecz równych szans, jakkolwiek byśmy na to nie patrzyli, ale przyszło grać obu drużynom, mecz się odbył, Vive wygrało, wynik poszedł w świat. Dla Orlen Wisły Płock takie rozstrzygnięcie meczu, pozostawia jedynie matematyczne szansę na wywalczenie tytułu mistrzowskiego w tym sezonie, dla Łomży Vive Kielce, to wielki krok w drodze po kolejny triumf w Superlidze.
Wisła grając z Vive, praktycznie "jedną siódemką", na takim poziomie, przy takich różnicach dzielących obie drużyny, mogła liczyć na cud, ten się nie zdarzył. Starający się i grający Nafciarze, nie mieli praktycznie żadnych zespołowych argumentów. Nie mając w składzie tak wielu kontuzjowanych zawodników, nie mogąc rotować składem i rozkładać swoich sił, trudno było oczekiwać innego rozstrzygnięcia, jak się okazało, bardzo bolesnego dla zawodników i kibiców płockiej drużyny.
Orlen Wisła Płock - Łomża Vive Kielce 19:31 (12:14)
Orlen Wisła: Morawski (1-30 min, 2/18 = 11 %), Stevanović (31-60 min, 3/18 = 17 %) - Mihić 1, Czapliński – Dutra 6 (1), Terzić, Stenmalm – Mindegia 2 – Daszek 3, Vejin – Komarzewski 4 – Toto, Serdio 3. Trener: Xavi Sabate.
Łomża Vive Kielce: Wolff (1-8, 8-13, 13-23, 28-30, 31-50 min, 13/24 = 54 %), Kornecki (8-8, 13-13, 23-28, 50-60 min, 4/11 = 36 %) – Fernandez 4, Olejniczak 1 – Kulesz 1, T. Gębala 2, Sićko – Karacić 1, D. Dujszebajew 3 – A. Dujszebajew 3, Vujović 3 (2), Lijewski 2 – Moryto 3, Gudjonsson 2 – Karaliok 5, Tournat 1. Trener: Talant Dujszebajew.
Michał Kublik
Ukazała się książka - Krzysztof Kisiel. Mistrz!
Sprzedaż wysyłkowa: https://rmixx.pl/sklep.html
Sklepy stacjonarne w Płocku: Dagna, Jachowicza 49 i PG Sport Arena (Orlen Arena).
Sklep Sportowy DAGNA PG SPORT ARENA