Krystian Witkowski po sezonie opuści Orlen Wisłę Płock, nowym kierunkiem i wyzwaniem dla wychowanka Stali Mielec będzie liga hiszpańska. Do Wisły dołączył przed sezonem 2021/22, w którym wspólnie z drużyną zdobył Puchar Polski i brązowy medal Ligi Europejskiej. Dał się poznać jako prawdziwy bramkarski fighter i wielokrotnie pokazywał swoją jakość, która pomagała zespołowi w osiąganiu zwycięstw.
Jak to się zaczęło, że zacząłeś trenować piłkę ręczną i zostałeś bramkarzem?
- Zaczęło się w szkole podstawowej. Mieliśmy trenera w podstawówce, który był fanatykiem piłki ręcznej, bardzo lubił ten sport. We wszystkich nas zaszczepił tego szczypiorniaka. Tak to było w tej szkole podstawowej, bardzo dużo chłopaków trenowało. Potem trafiłem do gimnazjum do klasy sportowej o profilu piłki ręcznej. Jak każdy na początku próbowałem w ataku rzucać bramki. Stwierdziłem, że nie każdy chce być na tej bramce, a mi nie szło wybitnie to rzucanie i stwierdziłem, że spróbuję na bramce. Wydaje mi się, że to był dobry krok, bo bardzo mi się podobała pozycja golkipera w drużynie, trenowałem w Mielcu i tak to się zaczęło.
Kto był twoim pierwszym trenerem w Mielcu, gdzie miałeś swój debiut w Superlidze?
- Pochodzę z Mielca, moim pierwszym klubem była Stal. Gdy miałem 15-16 lat zadebiutowałem w Superlidze, grałem w dwóch meczach w jednym sezonie. Kontuzje miał Tomek Wiśniewski. Krzysiek Lipka z Tomaszem Sondejem dali mi szansę, żebym zadebiutował. Krzysiek jeszcze wtedy grał. To były moje pierwsze kroki w Superlidze. Potem zostałem przy zespole. Gdy skończyłem szkołę średnią, wtedy podpisałem swój pierwszy kontrakt trzyletni, ten kontrakt wypełniłem w Mielcu.
Strach miał wielkie oczy, jeśli chodzi o Superligę?
- Może nie strach, bo nigdy się tego nie bałem. Nawet gdy w jednym z tych meczów odbiłem piłkę, dla mnie to już było coś. Gdy wchodziłem na 5 minut i odbiłem piłkę, to cieszyłem się podwójnie. Oba te mecze były wygrane, z Piotrkowem i Szczecinem u siebie. To były fajne momenty, które dały mi bodźce do pracy. Wiedziałem, że chciałbym grać tam i być cały czas na boisku.
Przed przyjściem do Płocka w ostatnim sezonie w Mielcu była taka sytuacja, że byleś nominalnie trzecim bramkarzem, a stałeś się pierwszym bramkarzem. Jak to się robi?
- Byliśmy we trzech, ja, Goran i Tomek Wiśniewski. Przede wszystkim ciężka praca. Dostałem szansę od trenera, by grać. Dobrze wtedy broniłem. Ciężka praca potem wynagradza to na boisku. Na początku trzeciego sezonu nie zaczęliśmy zbyt dobrze, ale potem wyszliśmy na prostą, mieliśmy serię pozytywnych wyników i ja też w tych meczach dobrze grałem. Pamiętam też, jak graliśmy turniej z Wisłą przed sezonem w VIII memoriale im. Antoniego Weryńskiego i wygraliśmy po rzutach karnych. To były momenty, które napędzały mnie, by jeszcze mocniej trenować. Co poniedziałek jeździłem do Tomka Błaszkiewicza do Kielc na treningi bramkarskie. Ta motywacja była we mnie cały czas mocno trenować i grać.
W tamtym turnieju zadebiutowali m.in. Mirsad Terzić czy Predrag Vejin w Wiśle Płock.
- Tak. Był Terzić. David Fernandez przyjechał, ale był chyba kontuzjowany. Philip Stenmalm, jeszcze Alvaro Ruiz. Na bramce stał Loczek ze Stivim. [Adam Morawski i Ivan Stevanović dop. aut.]
Był moment w Stali, że twoim trenerem był dzisiejszy asystent Xaviego – Dawid Nilsson. Pamiętasz ten okres?
- Dawid był 2 lata z lekką przerwą w drugim sezonie na dwa tygodnie, ale 2 lata był moim pierwszym trenerem. Tutaj w Płocku jest drugim trenerem, a nie pierwszym. Ma inne obowiązki i inną rolę przy drużynie.
Nastąpiła chwila, w której dowiedziałeś się, że będziesz się przenosił do Orlen Wisły Płock. Jak to wtedy odbierałeś?
- Na początku nie wierzyłem, bo byliśmy w ciężkim momencie w Mielcu, walczyliśmy o utrzymanie. Ja też miałem aktualnie aktywny kontrakt ze Stalą, bo go przedłużyłem na rok jeszcze. Początkowo nie wierzyłem w to. Pamiętam, że po meczu w Płocku zostałem zaproszony przez Adama Wiśniewskiego i trenera Xaviego na rozmowę i wtedy mi powiedzieli prosto w oczy, że chcą, bym tu dołączył. Uznałem to za szansę na rozwój. Przez 3 lata gry w Mielcu nawet nie marzyłem, by tu trafić, a dostałem szansę i stwierdziłem, że muszę ją wykorzystać.
Pierwszy sezon w Płocku był udany, przyznasz?
- Na początku musiałem dużo pracować i gonić chłopaków poziomem sportowym. Myślę, że już w 3 miesiącu już to wszystko weszło na taki fajny poziom i byłem w składzie, grałem w Superlidze, w Lidze Europejskiej. Dostawałem swoje szanse i wszystko się fajnie układało.
Były takie mecze, które były przełomowe, jak np. ten z Füchse Berlin, który dał nam bezpośrednie pierwsze miejsce w grupie i autostradę do Final Four w Lidze Europejskiej, gdzie wszedłeś i wybroniłeś bardzo ważne piłki, dałeś oddech chłopakom. W Lizbonie pierwszy historyczny medal w Lidze Europejskiej. Czy też wspaniała gra w meczach z Łomżą Industria Kielce, twoje udane interwencje pobudziły zespół, by odrobił straty. Mecz o Puchar Polski, który był twoją domeną.
- Było kilka kluczowych, fajnych meczów, z których zostaje masa wspomnień. Zaczęło się od tego Berlina i tam były te kluczowe interwencje. Fajnie, że wygraliśmy, bo bardzo nam to ułatwiło w drabince, by dojść do Final Four. Potem był pierwszy mecz w Kielcach, który przegrywaliśmy 5 bramkami i fajnie, że udało się wrócić na jedną, bo emocje były do końca sezonu i cały czas się mówiło o rewanżowym meczu w Płocku, gdzie atmosfera była niesamowita i nigdy nie widziałem czegoś takiego. Pamiętam to do dziś, była taka wrzawa, że aż parkiet się trząsł. To było super uczucie, że była taka szansa. Potem w każdym meczu w Superlidze mieliśmy dodatkową motywację, by właśnie w tym ostatnim meczu to zwieńczyć. Niestety, to się nie udało. Potem to trzecie miejsce w Lizbonie. Myślę, że było to pokłosiem ciężkiego drugiego meczu z Kielcami. Cieszę się, że udało się zakończyć tak dobry sezon pucharem, który po tylu latach przerwy wrócił do Wisły Płock, coś wielkiego. Mam nadzieję, że teraz będzie to kontynuowane co roku.
To jest wyjątkowy moment, kiedy wychodzisz na parkiet, a na trybunach jest 5,5 tysiąca kibiców dookoła słychać wrzawę, tumult, to robi wrażenie?
- Orlen Arena jest specyficzną halą, ma swój klimat. Płock ma świetnych kibiców, którzy rozkręcają super doping. Każdemu sportowcowi życzę przynajmniej raz w życiu przeżyć tutaj mecz przy takiej atmosferze i pełnej hali, przy takim hałasie i dopingu.
Adam Morawski i Krystian Witkowski
Chciałbym, żebyś teraz powiedział i zdementował kwestie, które pojawiały się w social mediach, że otrzymywałeś lub otrzymujesz ofertę przejścia do Kielc. To są tylko plotki kibiców?
- Ktoś puścił plotkę, nie wiem, w jakim celu i po co. Ja miałem kontrakt jeszcze na rok i opcję przedłużenia na dwa. Nigdzie się nie wybierałem z Płocka. Dobrze mi tu. To było bezsensowne. Coś do mnie docierało, starałem się w to nie angażować. Dużo kibiców do mnie pisało, ja dementowałem na bieżąco. Pisałem, że to nie jest prawda, że żadnego kontaktu nie miałem. Nie wiem, w jakim celu było to puszczane. Myślę, że to bezsensu i prosiłbym, by nie robić tak nikomu więcej.
Teraz jest dla ciebie taki trudny moment w Wiśle.
- Wiadomo, że po to się trenuje, wylewa hektolitry potu na treningach i siłowni, żeby grać. Ja na razie nie gram za dużo, tyle, ile bym chciał. Taki jest sport.
Wracam do początku rozmowy. To tak, jakby historia zatoczyła koło, kiedy zaczynałeś jako trzeci bramkarz w Mielcu i teraz ponownie walczysz o bycie pierwszym bramkarzem. Masz już receptę na to.
- Recepta: ciężka praca. Nie można odpuszczać czy się załamywać, że teraz się nie gra. Rozumiem to, że nie gram miesiąc, dwa, trzy, ale cały czas mocno pracuję, nie poddaję się i wiem, że to kiedyś mi odda. Może nie teraz, może za jakiś czas, może w następnym klubie, ale wiem, że to odda. Dlatego nie przestaję pracować.
To, co mówisz, jest bardzo ważne, bo jesteście zawodowymi piłkarzami. To zobowiązuje.
- Każdy z nas dostaje wynagrodzenie za to, że trenuje, gra, zdrowo się prowadzi. Każdy musi oddawać 100% na boisku, w meczu i na treningu. Gdyby ktoś tego nie robił, to byłoby bez sensu i na szkodę dla całej drużyny.
Jakie są twoje relacje z Marcelem Jastrzębskim i Ignacio Bioscą?
- Bardzo dobre. Jesteśmy w trójkę. Jeśli bramka broni, to jest zasługa każdego z nas i trenera Marcina Wicharego. I też całej drużyny, bo cały zespół pracuje w obronie, żebyśmy mogli odbijać piłki. Mamy dobre relacje, każdy każdego wspiera, podpowiada sobie. Na meczu jest dwóch bramkarzy, ale tylko jeden może być w bramce. Ten drugi zawsze wspiera, podpowiada, by ten, który jest w bramce, mógł dobrze grać.
Wisła w tym sezonie jest najwyżej do tej pory w Lidze Mistrzów. Miałeś okazję zagrać w kilku meczach w Lidze Mistrzów. Jakie to uczucie?
- Dla mnie to jest coś wielkiego. Pierwszy raz w karierze mogłem zagrać w LM. Jest to inny poziom niż u nas w Superlidze. Nie porównywałbym tego nawet do meczów z Kielcami, bo te mecze to jest zupełnie coś innego, nie da się tego porównać do LM. Liga Mistrzów to coś dużego, coś innego. Gra w niej najlepszych 16 drużyn na świecie. To super przeżycie występować w tych meczach.
Jak zapamiętasz LM z tej strony kibicowskiej i jaki mecz tobie się najbardziej podobał z punktu widzenia bramkarza?
- Mecz z Veszprem, gdzie była pełna hala. W LM w każdej hali jest inny doping, bo w każdym państwie kibice inaczej dopingują. W Veszprem też jest to dość specyficzny, ale mega doping. Cała hala na czerwono, cała hala pełna i wspiera swój zespół. W Płocku nie zapełniliśmy chyba hali na meczach Ligi Mistrzów, ale były takie mecze, gdzie było dużo kibiców i była super atmosfera. Spotkanie z Veszprem na pewno zapamiętam.
A jako bramkarz?
- Z PSG w Paryżu. Tam najwięcej grałem. Mimo tego, że nie zagrałem tam dobrze, ale to też pokazało mi jakość LM i poziom zawodników z Paryża oraz jak wiele muszę pracować, by wejść na ten poziom.
Duża różnica jest między tym, co spotkaliście w Lidze Europejskiej, a tym, czym jest Liga Mistrzów.
- W Lidze Europejskiej było dużo łatwiej w fazie grupowej, bo ten jeden mecze Füchse Berlin można porównywać do tych meczów, które są teraz w Lidze Mistrzów, ewentualnie jeszcze ten z Tuluzą. Reszta były to mecze pod naszą kontrolą i dużo łatwiejsze. A tu w LM co tydzień jest mecz z bardzo dobrym przeciwnikiem. Możemy wygrać, możemy przegrać. Wszystko jest możliwe.
W przyszłym sezonie będziesz już zawodnikiem innej drużyny. To prawda?
- Tak, to prawda. Opuszczam Płock, ale mam nadzieję, że nie mówię „do widzenia”, a „do zobaczenia”.
Gdzie będziesz grał?
- W Hiszpanii w TM Benidorm.
Mógłbyś powiedzieć lub zdradzić nam kulisy swojego odejścia?
- Dostałem taką informację, że Wisła Płock nie przedłuży ze mną kontraktu. Ja też potrzebuję grać i zdobywać doświadczenie. Bardzo zależało mi na tym, by wyjechać z Polski i zobaczyć inną ligę. Chcę się rozwijać. Gdybym został w Superlidze, to dałbym radę, mógłbym dać wiele innym zespołom, ale chcę zobaczyć, jak to wygląda za granicą, poczuć to życie, zobaczyć inną ligę, innych zawodników. Dla mnie – bramkarza w tak młodym wieku – to inne rzuty, inny styl gry, to zaprocentuje dla mnie.
Będziesz miał okazję spotkać się z Jakubem Skrzyniarzem [gra w Bidasoa Irun dop. aut.].
- Myślę, że gdzieś w lidze zagramy przeciwko sobie, jeśli on zostanie, ale chyba zostaje jeszcze na rok, więc pewnie się spotkamy. Wiem, że jeszcze jeden chłopak przechodzi do ligi hiszpańskiej z Zabrza [Jakub Sladkowski dop. aut.], więc ta polska kolonia w Hiszpanii się będzie powiększać.
Czy marzysz o tym, by dostać powołanie do reprezentacji Polski?
- Całe życie trenuję po to, by w tej kadrze zadebiutować. Cieszę się też z małych rzeczy, bo przez całą karierę juniorską ciężko mi było gdzieś z Mielca się dostać do kadry. Z Wisły dostałem powołanie na kadrę B, mogłem zagrać dla Polski z Norwegią. Udało nam się wygrać. Trener mówił, że to pierwszy raz w historii, kiedy udało się wygrać z Norwegią. To małe kroki, ale dające motywację, by dalej pracować.
Nie lepiej było zostać w polu? Zawodnicy mają większe szanse powołania niż bramkarze, jest ich więcej [śmiech]
- To mój typ charakteru sprawił, że poszedłem na bramkę. Cieszę się, gdy obronię. Nie sprawiałoby mi to tyle radości, gdybym rzucał te bramki. Bramkarz jest jeden, od niego też dużo zależy. Lubię brać takie brzemię na siebie.
Jaki jest twój ideał, wzór bramkarski, patrzysz na to w ten sposób w ogóle?
- Podpatruję wielu bramkarzy. Tych najlepszych na świecie, czy tych ze słabszych klubów, bo myślę, że od każdego można się czegoś nauczyć. W Polsce całe dzieciństwo śledziłem karierę Sławka Szmala. W Mielcu, kiedy chodziłem na przysłowiowego mopa na mecze w Hangar Arenie, to pamiętam, jak przyjeżdżał Maciej Stęczniewski z Puławami. Robił na mnie wielkie wrażenie, chłop ponad 2 metry wzrostu, prawie się nie mieścił w bramce. Albo Krzysiu Lipka, był przeciwieństwem – bardzo niski, za to skoczny, bardzo dobrze czytał rzuty. Z zagranicznych zawodników bardzo długo podpatrywałem Sterbika. Czy Niklas Landin, to jest obecnie najlepszy bramkarz na świecie, Peres de Vargas, który jest zawodnikiem niższym, ale bardzo skutecznym. Ja jestem wyższym bramkarzem i takich przede wszystkim właśnie obserwuję. Teraz był u nas Viktor Hallgrimsson z HBC Nantes, to też jest dość wysoki chłopak, uważnie przyglądałem się jego grze w bramce.
Miałeś okazję grać w jednym sezonie z Adamem Morawskim, który też chciał zmienić klimat i ligę, bardzo chciał wyjechać do Bundesligi. Mieliście okazję po jego wyjeździe rozmawiać, jak mu tam jest?
- Z Loczkiem mam i mieliśmy super kontakt tu w Płocku. Bardzo się wspieraliśmy nawzajem i dotąd mamy regularny kontakt, do tej pory rozmawiamy parę razy w miesiącu. Na początku też go wspierałem, bo wtedy mniej grał. A teraz Loczek pokazuje, że zasługiwał na ten wyjazd do Bundesligi, gra bardzo dobre mecze i cały czas go wspieram, by grał, by się rozwijał i był zadowolony, że wyjechał i pokazał w Niemczech, że jest bardzo dobrym bramkarzem.
Adam cię utwierdzał w tym, że warto wyjechać do Hiszpanii?
- Tak. Podpytywał mnie gdzie. Był ciekawy, jak mi idą poszukiwania klubu. Mówił, że to bardzo dobra decyzja. Trzeba patrzeć na regularne granie, by być w rytmie meczowym, bo to jest dla młodych bramkarzy najważniejsze.
Dima Zhitnikov, kiedy odchodził, mówił, że na pewno wróci do Płocka, ty też tak mówisz, że wrócisz. Jak na chwilę obecną zapamiętasz kibiców i klub?
- Super. Myślę, że przez te 2 lata było tu bardzo dobrze. Nie mogę na nic narzekać. Ludzie, których poznałem, byli dla mnie bardzo serdeczni i pomocni. Było mi dobrze w Płocku, mojej dziewczynie również. Dobrze nam się tu mieszka, poznaliśmy miasto i jego okolice. Będę dobrze wspominał Płock.
Czyli nie mówię „do widzenia”, tylko „do zobaczenia”?
- Zobaczymy, co czas pokaże. Na pewno miło by było wrócić do Płocka, ale nie chcę deklarować, czy wrócę, czy nie, ale jeśli kiedyś dostanę taką propozycję, to na pewno wrócę.
Rozmawiał Michał Kublik.
Najbliższe mecze Orlen Wisły Płock:
01.04.2023 - 21 SL – Orlen Wisła Płock - MMTS Kwidzyn, godz. 17.00
05.04.2023 - 22 SL – KPR Gwardia Opole - Orlen Wisła Płock, godz. 19.00
12.04.2023 - 1/2 PP - Orlen Wisła Płock - Azoty Puławy
15.04.2023 - 23 SL – Orlen Wisła Płock - TORUS Wybrzeże Gdańsk, godz. 15.00
21.04.2023 - 24 SL - Azoty Puławy - Orlen Wisła Płock, godz. 18.00