Naszym gościem jest Krzysztof Misiak.
radiomixx.pl: Twoja obecność w studiu związana jest z wydaniem nowej płyty „Siłami natury”. Inspiracją był ekologiczny dekalog Franciszka z Asyżu. Czemu?
Krzysztof Misiak: Wydaje mi się, że im jestem starszy, tym bardziej przyroda mnie uspokaja. Pryncypia, które ogłosił Franciszek z Asyżu są mi po prostu w miarę bliskie. Więc czemu nie?
radiomixx.pl: Więc tu chodzi bardziej o twój spokój niż o ekologię, która jest wokół nas?
KM: Chodzi i o to, i o to. Chodzi o to, żeby samemu zdrowo i fajnie żyć, najszczęśliwiej, jak się da, co nie jest takie proste. A przy okazji nie krzywdzić innych i szanować przyrodę.
radiomixx.pl: Kto zaprojektował okładkę płyty? Opisz ją słuchaczom.
KM: Na okładce jest jedno ujęcie dosyć zachmurzonego nieba z drzewem i z piorunem. To zdjęcie jest autorstwa Sławomira Kowalczyka, naszego rodzimego kolegi, który swego czasu grał w zespołach rock’n’rollowych w latach 80. w Płocku. To były takie zespoły, w których grał m.in. Tomson, Marek Walczak i Sławek Kowalczyk. Wszedłem przypadkowo na jego stronę internetową i zobaczyłem, jakie ten gość robi zdjęcia i strasznie mnie to urzekło. Wszystkie cztery zdjęcia, które są na tej płycie – są jego autorstwa. Szalenie mnie to ujęło, by na jednym obrazku umieścić taki moment w przyrodzie, gdzie jest wszystko, co opisałem przed chwilą. To jest naprawdę coś fajnego i postanowiłem, że to będzie front okładki.
radiomixx.pl: Zakładam, że było to też inspiracją przy tworzeniu płyty.
KM: Po części tak. Wszystkie elementy, które tutaj są – ten piorun, ten wiatr swoisty, te chmury zwichrzone – wszystko to jest na płycie w postaci efektów dźwiękowych, opisujących zjawiska przyrody.
radiomixx.pl: Znalazłeś przestrzeń dla swoich muzycznych gości. To już tradycja twoich ostatnich płyt. Pojawiają się Piotr Krzemiński, Mieczysław Grubiak, Wojciech Pilichowski, Dave Latchaw. Wymień pozostałych, który z nich został po raz pierwszy twoim gościem.
KM: Po raz pierwszy moim gościem jest Michał Borowski. Jest chłopakiem z sąsiedztwa, jeśli tak mogę powiedzieć. Przepięknie gra ten gość na instrumentach dętych. Jego głównym instrumentem jest saksofon tenorowy, ale na mojej płycie zagrał na saksofonie sopranowym w utworze „Las samoobsługowy”. Kolejnym gościem jest Mieszko Służewski. To człowiek, który znakomicie zagrał na harmonijce ustnej. Szukałem harmonijkarzy po całej Polsce, odwiedziłem wielu i pytałem różnych i zarekomendowano mi Mieszka. Ten chłopak znakomicie się wpisał w charakter utworu i to, co chciałem osiągnąć. Jest znakomity, polecam go, świetnie gra na harmonijce ustnej.
Człowiekiem, który dobarwił utwór „Artefakty codzienności” jest Mateusz Smoczyński. Jest znakomitym skrzypkiem, który gra na co dzień w zespole Atom Quartet. Jest to gość, który wysłał mi dwie lub trzy solówki i każda była znakomita, ale wybrałem jedną. Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony z pozyskania tego człowieka. Tu wszyscy koledzy są młodszymi kolegami ode mnie. Zapraszam tych młodych ludzi, ponieważ ja swego czasu też dostałem taką szansę od swoich starszych kolegów, więc siłą kontynuacji sprawiam, że jeśli mogę wykorzystać ich talent to mogę też ich promować troszeczkę.
radiomixx.pl: Zanim zdradzę moją ulubioną kompozycję, zacznę od trzech, które szczególnie zwróciły moją uwagę – „Siłami natury”, „Od czasu do czasu bezwietrznie”, „Fujarka ich pogodzi”. Mają charakterystyczne fragmenty w sobie. W tych utworach wychodzą twoje inklinacje rockowe – obniżony strój, jest ewidentnie mocniej - jednak wszystko trzymasz na wodzy, nie popuszczasz za daleko lejcy i po chwili kompozycja wraca do początkowego spokoju, komfortowego nastroju. Zmiany nastrojów, klimatu na płycie i na świecie – w taki sposób wyrażasz swoje zdanie?
KM: Bardzo dziękuję, że postanowiłeś wysłuchać tej płyty. Masz zdecydowaną rację. Tam są takie fragmenty tzw. przyłożenia. Chodziło o to, by ta muzyka miała jakąś dynamikę w sobie, żeby opowiadała o czymś. Wydaje mi się, że ona ma jakąś swoją narrację. Ja to widzę, jako taki rodzaj opowieści ilustracyjnej do filmu lub przedsięwzięć tego typu. Jest jakaś narracja, jest przyłożenie.
radiomixx.pl: Można to odnieść do muzyki ilustracyjnej. Płyta w całości jest stonowana, nawet czasami mam wrażenie, że aż za bardzo jesteś spokojny na tej płycie.
KM: Zależało mi na tym spokoju. Zwykle robiłem jakieś takie dynamiczne rzeczy, takie szybkie, nabuzowane różnymi rzeczami. A tu chciałem zagrać powoli i na spokojnie, żeby nie było tam jakiejś ekwilibrystyki nie wiadomo jakiej. Po prostu chodziło mi o to, by słuchacz miał czas na to, by posłuchać tej muzyki, zrelaksował się, popadł w melancholię.
radiomixx.pl: Otwierający „Siłami natury” rozpoczyna się orkiestrowym intrem. Instrumentarium łagodzi też cały wyraz płyty. Przepiękna trąbka i skrzypce w zamykającym utworze „Artefakty codzienności”. Twoim zdaniem, która z tych kompozycji powinna być eksponowana jako lider tej płyty?
KM: Tu mam problem, więc zwróciłem się z tym do ciebie, jako radiowca. Ja jeszcze szukam odpowiedzi. Generalnie powinien być pierwszy utwór, bo on jest taki hymnowy, ale zawiera też wszystkie elementy o które mi chodziło na tej płycie – orkiestrację, ekspresję jazzującą. Ale też jest przyłożenie. Jest też scrazy’owany wokal jakiejś wokalistki nawiedzonej. Jest też sekcja smyczkowa i sekcja dęta. Tam wszystko niby jest, ale się zastanawiam, bo to dość długa piosenka i w radiu pewnie nie przejdzie. Ten utwór nazywa się „Siłami natury. Genesis.” Genesis czyli początek i jest to początek płyty. Ale ten początek to jest na końcu utworu, bo tam jest wybuch wulkanu, a wybuch wulkanu jest początkiem czegoś nowego. I to nowe zaczyna się później. Rośnie las i mamy „Las samoobsługowy”, później jest „Od czasu do czasu bezwietrznie”. I tak się to wiedzie.
radiomixx.pl: Doskonale rozumiem twoje intencje, bo znam cię nie od dziś i wiedziałem, że płyta, którą zaproponujesz będzie płytą koncepcyjną, na pewno przemyślaną. Ekologiczny dekalog Franciszka z Asyżu – mamy więc 10 utworów, twój dekalog muzyczny. Nie jestem zaskoczony tym przemyśleniem, pojawieniem się gości, jesteś w końcu doświadczonym muzykiem i producentem.
Odpowiem ci na twoje pytanie, które mi zadałeś kilka dni temu. Mój ulubiony utwór to „Oddech podwodnego miasta”. Jest to jedyna kompozycja z melodią, która pozostaje w pamięci, którą można zanucić po wysłuchaniu, zostaje z nami na dłużej. Tego brakuje w innych utworach. Ma też świetny balans twojej gitary i solówki wobec skrzypiec Piotra Kelma. Mogę zaryzykować, że to idealna kompozycja i wszystko się w niej zgadza.
KM: To jest bardzo fajne, ciekawe spojrzenie. Nie ukrywam, też optowałem za tym, chociaż ten utwór nie zawiera tego wszystkiego, o co mi chodziło. Ale w sensie muzycznym, promocyjnym i w sensie przyswajalności to jest to piękna piosenka. Ona pozornie jest łatwa i ładna. To nie jest utwór na cztery czwarte, to utwór na siedem ósmych, w porywach do czterech czwartych. Jest to moja dosyć stara kompozycja, ale do tego projektu, zrobiłem wszystko, co nowe – głos wokalistki, harfa, gitary akustyczne, solówka, jak w „Hotel California”. Największym mankamentem tego wszystkiego jest to, że chciałem, żeby to był duet skrzypiec i oboju. Ale walczyłem z oboistami w tym kraju i nie udało mi się nikogo pozyskać, bo albo COVID-19, albo „nie umiem, nie mogę”. Finalnie sam zrobiłem ten obój. Sam go nagrałem, sam wymyśliłem te wszystkie frazy i solówki. I tak wyszło. Jest to ładna piosenka, po prostu ładna. Wydaje mi się, że ona ma taki charakter takiej „stingowatości”, trochę Pat Metheny. Inspiracje, które towarzyszyły mi przez całe życie i nadal mi towarzyszą.
radiomixx.pl: Dziękuję za kolejną twoją płytę. Za kolejną podróż muzyczną, jaką zaproponowałeś. Płyta jest nieoczywista, ale inspirująca i zachęcająca do przemyśleń.