Przed nami nowy sezon męskiej PGNiG Superligi. Wybór mojego rozmówcy nie jest przypadkowy. Cofnijmy się w czasie do 7 września 2013 roku. Jak się okazuje, to był jedyny przypadek w XXI wieku, kiedy na inaugurację rozgrywek ligowych Orlen Wisła Płock grała z Chrobrym Głogów. Michał Świrkula, wtedy bramkarz w Głogowie, jest moim gościem.
Z tamtym sezonem, kiedy byłeś bramkarzem w Głogowie, wiąże się też inna historia. Mógłbyś ją przybliżyć?
- Tak, jasne. Pierwszą rzeczą, która przychodzi mi do głowy, to jest to, że kompletnie nie pamiętałem, że ten pierwszy mecz graliśmy w Płocku i dopiero po jakimś czasie przypomniałem sobie to spotkanie. Jak się później okazało, to wcale nie był nasz najgorszy mecz, a w każdym razie wynik. To był mój pierwszy mecz w Głogowie po powrocie z zagranicznych wojaży i w zasadzie kilka tygodni później ostatni mecz w karierze zagrałem też w barwach Głogowa, ale tym razem w Kielcach i to były moje ostatnie podrygi w roli bramkarza.
Przypomnijmy dla ścisłości historycznej, że ten mecz zakończył się wynikiem 33:27, do przerwy było 17:11. Ten mecz to pretekst do tego, abyśmy porozmawiali o tym, co się zbliża. Niebawem rozpoczyna się PGNiG Superliga. Cieszę się, że wreszcie pojawiła się świeża krew w postaci Arged Ostrovia Ostrów Wielkopolski. Zespół wzmocnił się kilkoma doświadczonymi superligowymi zawodnikami. Jednak doświadczenie mówi mi, że lekko mieć nie będą. Jakie jest twoje zdanie?
- Muszę powiedzieć, że bardzo się cieszę z tego, że beniaminkiem będzie akurat klub. Przecież Ostrów Wlkp. to zasłużone miasto dla polskiej piłki ręcznej. Nazwisko Lijewscy i to nie tylko Marcin i Krzysztof, ale przede wszystkim Pan Eugeniusz powinni znać wszyscy, którzy interesują się piłką ręczną. Do tej pory klub z Ostrowa wychowywał reprezentantów, czy zawodników, którzy grali nie tylko w całej Polsce, ale również rozjeżdżali się po świecie i teraz niektórzy wychowankowie wracają, chociażby Bartek Tomczak. Myślę, że nie spadną po roku. Klub jest solidnie budowany, są też Płockie akcenty. Bardzo im kibicuję. Przyszli doświadczeni zawodnicy, dużo będzie od nich zależało i myślę, że oni to czują. Z nazwy beniaminek, ale w składzie jest mieszanka zawodników, którzy wywalczyli awans, ale taż takich, którzy grali na różnych poziomach i myślę, że mecze z nimi będą ciekawe. Także bardzo im kibicuję, tym bardziej że mają za sobą udany okres przygotowawczy.
Po drugiej stronie barykady jest Pogoń Szczecin. Tam nastąpiła zmiana trenera, został nim Wojciech Jedziniak. Odeszło kilku doświadczonych zawodników, wzmocnień jak na lekarstwo, przynajmniej nie widać, aby klub publikował jakieś informacje w tej w kwestii. Czy tylko walka o utrzymanie pozostała drużynie ze Szczecina?
- Rzeczywiście w Szczecinie są na odmiennym biegunie niż chociażby Ostrów. Wojtka Jedziniaka będzie wspierał doświadczony trener Sławomir Fogtman. Poprzedni sezon był trudny dla Szczecinian, a ten sezon będzie jeszcze trudniejszy. Myślę, że temu młodemu zespołowi ambicji nie zabraknie, ale czeka ich zażarta walka o ligowy byt i może się okazać, że po prostu nie wytrzymają, bo jest kilka mocniejszych klubów.
Grupa Azoty Unia Tarnów. Tu też nastąpiła zamiana trenera. Jaskółki poprowadzi Tomasz Strząbała. Duża grupa zawodników podjęła decyzje o wyprowadzce. Zmian sporo w drużynie. W poprzednich sezonach Strząbała prowadził drużyny z Kwidzyna i Kalisza i to jak to robił, można wywnioskować, że ten trener potrafi zmienić na korzyść oblicze prowadzonego przez siebie zespołu. Czy tak będzie w Tarnowie?
- Myślę, że transfer trenera Strząbały to jest najmocniejszy transfer, którego dokonano w Tarnowie. Poprzedni trenerzy, Marcin Markuszewski, później Patryk Liljestrand. Ta dwójka wycisnęła tyle, ile się dało z tej drużyny. To był całkiem logiczny kierunek, bo jeśli zmieniać trenera to na takiego, który ma doświadczenie, ma posłuch, renomę i dobre wyniki. Zrobił kilka ciekawych transferów, bo doświadczony Paweł Podsiadło, Marek Bartosik, będzie wspierał Patryka Małeckiego swoją drogą, to duet dolnośląski. To jest klub, podobnie jak Ostrów, z tradycjami w wychowaniu zawodników. Zakładam, że będą w nadchodzącym sezonie celowali kilka oczek wyżej niż w poprzednim.
Ostatni sprawdzian przed debiutem w PGNiG Superlidze. Arged Ostrovia - Śląsk Wrocław 30:27 / fot. Arged KPR Ostrovia
Czas na Torus Wybrzeże Gdańsk. Od kilku lat nie mogą nawiązać do chlubnej tradycji, którą mają w historii. Mariusz Jurkiewicz będzie na nowo układał swoją ekipę. Sporo zmian w drużynie. Czy tym razem te zmiany pozwolą przebić się do pierwszej ósemki?
- Za każdym razem czegoś brakuje. Często mylą się z transferami w Gdańsku. Sprowadzanych jest wielu różnych zawodników, którzy nie koniecznie się wyróżniają, a z reguły szybko łapali jakieś urazy i za dużo się nie nagrali. Bardzo kibicuję Mariuszowi Jurkiewiczowi, ma olbrzymie doświadczenie zawodnicze, dużą wiedzę, kulturę, inteligencję i fajnie jakby udało mu się przenieść to na boisko i na drużynę. Zawsze brakowało im takiego doświadczonego zawodnika albo dwóch. W poprzednim sezonie wrócił do nich Mateusz Jachlewski, ale myślę, że jeszcze jakieś doświadczone nazwisko ułatwiłoby im grę i walkę o miejsce w pierwszej ósemce. Może to będzie ten sezon. Patrzę na te transfery i zmiany z optymizmem. Co chwilę są publikowane informacje, że następuje do pewnych zmian. Wybrzeże bazuje mocno na swoich wychowankach, osobach z regionu, zawodnikach młodzieżowych, których stopniowo wprowadza, ale też dokonało dwóch ciekawych transferów wyróżniających się reprezentantów młodzieżowych, bo trafił tam Jakub Będzikowski i Kornel Poźniak, bramkarz z Vive Kielce. Dwa interesujące nazwiska, które pod okiem Jurkiewicza powinny się rozwijać.
Zagłębie Lubin, tu bilans jest taki, że więcej zawodników opuściło klub, niż go zasiliło. Tak wynika z oficjalnych informacji klubowych. To będzie silna ekipa środka tabeli i czy te braki mogą przeszkodzić w zdobyciu wyższego miejsca?
- Zagłębie od kilku sezonów jest takim klubem, który balansuje w środku stawki. Raczej spadek im nie grozi. Mają ambicję, żeby zahaczyć się gdzieś w okolicach szóstego czy siódmego miejsca. Odszedł ważny zawodnik na prawym rozegraniu, Chychykało. Myślę, że Zagłębie cały czas będzie taką drużyną balansującą na granicy pierwszej i drugiej ósemki.
Teraz kolejna drużyna, czyli Gwardia Opole. W stolicy polskiej piosenki tęsknią za Gangiem Kuptela. W 2018/19 zajęli 4 miejsce, wygrali mecz pucharowy z Vive Kielce, ale coś się posypało w następnych sezonach. Czy Gwardia Opole może na nowo nas zaskoczyć?
- Myślę, że takie są plany. W Opolu od lat jest taka filozofia, że próbują wyłapywać tych najbardziej uzdolnionych zawodników. Były sezony, kiedy grało tam kilku reprezentantów młodzieżowych wyłapywanych przez duet Kuptel – Skórski. Taka była budowa zespołu na głodnych sukcesu zawodnikach oraz takie pojedyncze strzały graczy doświadczonych. Teraz myślę, że bardziej stawiają na tych doświadczonych. Wrócił Antek Łangowski, jest Andrzej Widomski. Przypuszczam, że w Opolu chcą wrócić do poprzednich lat, kiedy hala w Opolu nie była wygodnym terenem dla wielu zespołów.
Gwardia Opole 2022/23 / fot. KPR Gwardia Opole
Rozpoczęliśmy naszą rozmowę od drużyny Chrobry Głogów, mam problem, z tym że nie wiele jest dostępnych informacji o nowych wzmocnieniach w Głogowie. Dołączył tylko Wojciech Dadej. Trudno cokolwiek wywnioskować o tym klubie.
- Dla samego Wojtka Dadeja ten transfer do Głogowa to bardzo dobry ruch, bo w Tarnowie, w którym grał, trafił też z taką łatką obiecującego zawodnika, a trochę przygasł, także może ta zmiana otoczenia mu pomoże. Cieszę się, że w Głogowie jest nadal Witalij Nat, bardzo się cieszyłem, jak kilka sezonów temu pojawiła się informacja, że Witek trafia do Polski, jako trener Chrobrego. Sytuacja Chrobrego jest podobna do tej w Lubinie, Głogowianom spadek nie grozi. Trudno wyrokować, żeby byli bardzo wysoko. W meczach u siebie Chrobry będzie groźny, przy pełnej hali kibiców o niespodziankę nietrudno.
Czy miałeś okazję smakować słynnego kotleta schabowego w restauracji Relax na hali w Piotrkowie Trybunalskim ?
- Oczywiście, że tak. Nie tylko jako zawodnik Głogowa czy Lubina. Często, kiedy byliśmy w trasie, zatrzymywaliśmy się na posiłek w Relaxie.
W takim razie ten kulinarny element poprowadził nas do Piotrkowa Trybunalskiego. Fenomenalny początek rozgrywek w poprzednim sezonie, jeszcze dwa lata wcześniej uniknęli spadku z Superligi. Jak tym razem będzie w Piotrkowe Trybunalskim, jak poradzą sobie w Superlidze? Do końca pierwszej rundy jeszcze będzie grał w Piotrkowie Piotr Jędraszczyk.
- To jest bardzo dobra informacja dla nas wszystkich. Piotrek zostaje w znanym sobie środowisku po sezonie, w którym się „objawił”. To będzie ważny sezon dla niego, żeby ugruntować swoją pozycję i myślę, że to będzie trudniejszy sezon dla całego Piotrkowianina, bo jeżeli na początku poprzedniego sezonu można było pomyśleć, że jeszcze sezon wcześniej walczyli o utrzymanie, a w ostatnim sezonie przeciwnie. Hala Relax była trudna do zdobycia. Swoją drogą to bardzo nieprzyjemna hala do grania, myślę, że każdy ligowiec to potwierdzi. Myślę, że teraz będziemy patrzeć inaczej na Piotrków, przez pryzmat tego ostatniego sezonu. Na pewno będzie im trudniej.
Kolejna drużyna w naszym rozkładzie to MKS Kalisz. Do tej pory w Kaliszu stawiano na polskich zawodników i w ten sposób budowano zespół. Przed sezonem doszedł do drużyny Jan Hrdlićka z Mesto Lovosice. Czyżby następowała zmiana kierunku myślenia w Kaliszu w budowie zespołu, czy to tylko przypadek?
- Na pewno zmieniono obsadę bramki, właśnie wspomniany Czech i Krzysztof Szczecina zastąpili Mikołaja Krekorę i Łukasza Zakretę. Myślę, że to przypadek akurat. Polski runek został już tak przesiany, pewnie nie było interesujących nazwisk, jeśli chodzi o bramkarzy, zdaniem działaczy w Kaliszu i okazało się, że można sprowadzić Czecha, który ociera się o narodową reprezentację. Wrócił po roku z Francji Kamil Adamczyk na prawe rozegranie. Jestem ciekawy, jak się odnajdzie ten zawodnik po roku gry za granicą. Ambicje są jak u każdego, żeby być jak najwyżej. Wydaje mi się, że Kalisz uplasuję się na podobnym miejscu, na którym był w poprzednim sezonie.
Pniemy się coraz wyżej w tabeli PGNiG Superligi z poprzedniego sezonu. Przed nami Górnik Zabrze Marcina Lijewskiego, który w swoim ostatnim meczu, a pierwszym w tym sezonie o punkty eliminacyjnym do Ligi Europejskiej zdecydowanie wygrał z GC Amicitia Zurych 27:19. Sporo zmian w Górniku Zabrze, dużo wzmocnień, dołączył nowy trener Patrik Liljestrand, kilku znanych zawodników, Patryk Mauer, Piotr Wyszomirski, Aleksandr Bachko, czy Rennosuke Tokuda, a więc sporo istotnych wzmocnień. Górnik Zabrze chyba szykuje się na odzyskanie medalu Mistrzostw Polski.
- W mojej opinii najmocniejsze transfery dokonano w Zabrzu, patrząc na drużyny od trzeciego miejsca w dół. Wraca po wielu latach grania za granicą Piotrek Wyszomirski, znany w Polsce Tokuda na prawe rozegranie. Na ten moment Zabrze jest dla mnie pierwszym zespołem, który można typować na trzecie miejsce. Nasuwa się pytanie, jak będzie wyglądała współpraca Lijewski – Liljestrand i współpraca trenerzy – zarząd, bo wiemy, że Zabrze to teren podobny do Puławy, że jest dobrze, dopóki jest dobrze, a jak jest źle, to robi się nerwowo. Biorąc pod uwagę jakość transferów, które przeprowadzono, można mówić, że to będzie zespół, który będzie walczył o brąz i może powalczyć, chociażby o punkt z mistrzem i wice mistrzem Polski.
Na czwartym miejscu znalazł się MMTS Kwidzyn, który przed sezonem przez jeden dzień nie istniał, ale wszystko udało się poskładać i wrócić na kurs superligowy. Po sezonie odszedł twórca sukcesu Kwidzynian, niezwykle doświadczony trener Zbigniew Markuszewski. Wraca do trenerki w Superlidze Bartłomiej Jaszka i to jest wielka niewiadoma. Czego można spodziewać się po MMTS Kwidzyn?
- Możemy spodziewać się wszystkiego. Sądzę, że nawet w Kwidzynie nie wiedzą, czego mogą się spodziewać. Na początku poprzedniego sezonu w polskiej piłce ręcznej klubowej wszyscy żałowali, że Kwidzyna nie będzie. Na szczęście udało się to jakoś uratować. Trener Markuszewski osiągnął coś niewiarygodnego. Dostosowała się, do takich zawodników, których miał. Pozwolił im grać, pomagał, wtedy kiedy było trzeba. Z tego powodu Bartłomiej Jaszka nie będzie miał łatwo, ponieważ cały czas będzie porównywany do poprzedniego trenera. Jaszka, żeby był progres, musi powalczyć lub nawet zdobyć brązowy medal. Myślę, że Bartek będzie miał trochę inne zadania. Jak to miało miejsce wcześniej, będzie chciał rozwijać część młodych zawodników. Trafił tam Robert Kamyszek, który będzie dobrym wzmocnieniem, Łukasz Zakreta, mają mocną obsadę bramki, bo jest Bartek Dudek czy Kuba Matlęga, Oliwier Chruściel. Każdy wynik Kwidzyna jest możliwy. Sam jestem ciekawy, jak będzie to wyglądało.
Azoty Puławy, obok Górnika Zabrze i MMTS Kwidzyn biorą udział w kwalifikacjach do Ligi Europejskiej. Na razie w Puławach szukają nowego kołowego, ponieważ musiał odejść z powodów osobistych zawodnik, który był zakontraktowany przed sezonem. Kontuzjowany jest Michał Jurecki. Patrząc na Wzmocnienia Górnika, czy w Puławach mogą się czuć niepewnie, jeśli chodzi o obronę brązowego medalu?
- Tak, ponieważ biorąc pod uwagę te transfery w Zabrzu i brak obrotowego w Puławach na ten moment. Myślę, że ciekawym transferem, którego dokonano w Puławach, jest środkowy rozgrywający, Hiszpan Ignacio Valles. Nadal trwają poszukiwania obrotowego, niestety kontuzjowany jest Michał Jurecki, niezwykle istotne ogniwo w Puławach Na ławce trenerskiej w dalszym ciągu jest Robert Lis. To ważne, gdyż w Puławach jest podobnie jak w Zabrzu, dobrze, dopóki jest dobrze, a jak jest źle, to zaczyna być nerwowo. To nie zawsze ułatwia pracę trenerom i nie wpływa na rozwój drużyny. Czeka nas interesująca rywalizacja Puław z Zabrzem o trzecie miejsce.
Na deser mistrz i wicemistrz, Industria Łomża Vive Kielce i Orlen Wisła Płock. Proszę o twoją ocenę i prognozy dla dwóch najbardziej utytułowanych w ostatniej dekadzie drużyn męskiej polskiej piłce ręcznej, które będą grały również w Lidze Mistrzów.
- To jest znowu dobra informacja, że mamy dwie drużyny i czekamy, aż zainaugurują sezon w Lidze Mistrzów. Nafciarze trafili do niełatwej grupy, chociaż trudno mówić w o łatwych grupach w LM. Rywale, z którymi może powalczyć punkty Wisła to Zagrzeb i GOG, ale to też nie jest pewne, pozostałe drużyny to europejscy potentaci. Jest obecnie problem ze środkiem rozegrania w Wiśle, kontuzje Mindegii i Fazekasa mocno komplikują start sezonu. Jest opcja awaryjna i ściągnięcie Sarmiento. Dobrze, że w Płocku utrzymano dużą część składu, który grał w tamtym sezonie. Dokonano kosmetycznych zmian, poza bramką, która się sporo zmieniła. Myślę, że więcej w tym sezonie powinien otrzymywać szans Krystian Witkowski, Kristian Pilipović potwierdzi swoje doświadczenie. W zeszłym sezonie Wisła imponowała fantastyczną obroną, a Kielce starały się więcej górować atakiem, oczywiście nie zapominając o obronie. Są to dwie filozofie budowy drużyn. Wisła stawia na mniej znanych zawodników, grę zespołową i obronę. Transfery w Industria Łomża Kielce to topowe nazwiska, Nedim Remili, Benoit Kounkoud i przede wszystkim robienie różnicy w meczu w ofensywie. Myślę, że czeka nas ciekawy sezon. Potrzebujemy jako dyscyplina rywalizacji nie tylko miejsc pierwszego i drugiego, ale też takich średnich klubów typu Zabrze, Puławy, dla których przyjazd do Płocka czy Kielc nie będzie takim, gdzie mecz skończy się po 30 minutach.
Wszystko przed nami. Już w najbliższy weekend startuje PGNiG Superliga. Przez kilka miesięcy będziemy emocjonować się rozgrywkami ligowymi męskiej piłki ręcznej. W styczniu Mistrzostwa Świata w Polsce i w Szwecji więc od piłki ręcznej na najwyższym poziomie nie odpoczniemy.
Michał Kublik