Witajcie, 13 marca udzieliłem wypowiedzi na żywo dla Kanału Sportowego, poprzez połączenie telefoniczne z prowadzącymi program Mateuszem Borkiem, Krzysztofem Stanowskim oraz Michałem Polem. Poruszone zostały tematy związane z przyszłością polskiej piłki nożnej i ewentualnymi następstwami, związanymi z panującą pandemią Koronawirusa. Rozmawialiśmy też m.in. o reakcji piłkarzy na zaistniałą sytuację, czy boją się trenować, rozgrywać mecze, jak zamierzają utrzymywać formę w przypadku powrotu rozgrywek w niedalekiej przyszłości. Zapytano mnie też o wprowadzone środki zapobiegawcze przez mój klub Wisłę Płock oraz o kwestię chyba najbardziej kontrowersyjną, czyli finanse. Konkretnie - jak powinni zachować się zawodnicy, gdyby sytuacja się pogorszyła. Wszystkie osoby, które mnie znają wiedzą, że w życiu nie kieruję się wyłącznie aspektem finansowym, a staram się skupiać na innych wartościach. Podkreślić należy, że program był emitowany na żywo, dosłownie kilka godzin po oficjalnym zawieszeniu rozgrywek ekstraklasy. Na pytanie Krzysztofa Stanowskiego o reakcję piłkarzy i wpływie sytuacji na ich finanse odpowiedziałem, że wirus nie jest winą samych zawodników i nie chciałbym rezygnować ze swoich zarobków. W tym miejscu muszę z przykrością przyznać, że moja wypowiedź wyszła dosyć niefortunnie, a sam udzieliłem jej bez większego przemyślenia, w momencie, gdy sytuacja nie wyglądała jeszcze tak, jak obecnie. Przyznam się również, że przed samym programem nie wgłębiałem się w temat ewentualnych konsekwencji finansowych dla klubów, które mogą bardzo ucierpieć w przypadku niedokończenia rozgrywek. W moim odczuciu opieraliśmy się na samym zawieszeniu ligi do końca miesiąca, co mogłoby poskutkować ich automatycznym wydłużeniem i dokończeniem w ramach ustalonego kontraktu. Uważam się za dobrego człowieka, staram się pomagać innym, potrzebującym, wzajemna pomoc jest dla mnie normalnym, ludzkim odruchem. I nie mówię tutaj tylko o wsparciu finansowym, ale również poświęcaniu masy prywatnego czasu, na wsparcie najbardziej potrzebujących. Sądzę więc, że opieranie się w całej mojej wypowiedzi tylko na kontekście finansowym, tym bardziej na drugi dzień, gdy sytuacja w naszym kraju była już dużo poważniejsza i co pociągnęło też za sobą mnóstwo negatywnych komentarzy oraz prywatnych wiadomości w moim kierunku jest nie do końca sprawiedliwe. Doskonale rozumiem powagę sytuacji, zapewniam też, że zarówno ja, jak i moi koledzy z boiska stawiamy sobie na pierwszym miejscu dobro polskiej piłki. Piłki, której jesteśmy częścią.
Na koniec pragnę serdecznie przeprosić wszystkich, którzy poczuli się dotknięci moją niefortunną wypowiedzią. W pełni rozumiem Wasz pretensje i zaręczam, że absolutnie nie było to moją intencją. Doceniam pracę każdego człowieka, doskonale wiem, że dla wielu ludzi nadszedł bardzo ciężki czas. Wiem też, że ci, którzy znają mnie prywatnie mogą tylko potwierdzić moje słowa, pieniądze nie są dla mnie rzeczą nadrzędną. Pozdrawiam wszystkich serdecznie, życzę, żebyśmy przetrwali ten trudny okres w zdrowiu i spokoju. Jakub Rzeźniczak