Jak bumerang wraca sprawa Jutrzenki Płock. Przed startem bieżącego sezonu opublikowane zostało oświadczenie, które miało wstrząsnąć zarządzającymi klubem. Zgłaszali się do naszej redakcji rodzice, którzy byli zaniepokojeni całą sytuacją. Sprawa ponownie ucichła, zespół przystąpił do treningów i do rozgrywek. Da się słyszeć, że problem ponownie daje o sobie znać. Od kilku lat dochodzą słuchy, że w klubie nie dzieje się dobrze. Pomimo naszych starań, żadna ze stron nie chce oficjalnie się wypowiadać na ten temat. Może w końcu zarząd, trenerzy i zawodniczki odezwą się i przetną atmosferę domysłów i niedomówień!
Bogdan Zajączkowski, najbardziej utytułowany trener Wisły Płock, wychowawca, od 10 lat odpowiedzialny za szkolenie w żeńskim SMS ZPRP w Płocku. Niekwestionowany autorytet w swojej dziedzinie.
To przykre, że od kilku lat, przed startem kolejnych sezonów pojawiają się kłopoty sygnalizowane na różne sposoby związane z Jutrzenką Płock, w doskonale znanym w Płocku klub żeńskiej piłki ręcznej. Coraz częściej przedostają się do publicznej wiadomości informacje o kłopotach w tym klubie. Jak trener z tak wielkim doświadczeniem, prowadzący szkolenie żeńskiej piłki ręcznej w SMS-ie podchodzi do tego, co dzieje się w Jutrzence?
Teraz rzeczywiście mi łatwiej jest do tego się odnosić, ponieważ już 10 lat zajmuję się tym sportem w damskim wykonaniu. Wcześniej nie były znane mi te problemy. Jest różnica trochę w szkoleniu żeńskim i męskim, jednak tutaj to, co padło wcześniej w tym pytaniu rzeczywiście widać. Coraz mniejsze zaangażowanie i coraz większe problemy Jutrzenki. Sami mogliśmy nawet pod koniec wakacji tego doświadczyć, gdzie zawsze był organizowany turniej. Zaprosiliśmy kilka zespołów, oczywiście klub, prezes Jutrzenki, nikt nie odpowiadał. Przełożyliśmy turniej i sami w końcu go zorganizowaliśmy. Był to cykliczny turniej Jutrzenki! I ta sytuacja właśnie się pogłębia. Rozmawiałem z wieloma ludźmi z Jutrzenki. Jest to problem bardziej złożony.
Miał okazję trener rozmawiać z prezesem?
Chwilę rozmawialiśmy, powiedział, że kończy tutaj swoją współpracę i tyle. Natomiast ja nie byłem zobligowany do głębszej ingerencji, bo to nie są moje sprawy, żeby ruszać wewnętrzne tematy klubowe. Natomiast pytałem się, jaka będzie decyzja, usłyszałem, że będzie niebawem Walne Zebranie i się poda prezes do dymisji.
Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w praktyce. Czy Płock w ogóle powinien prowadzić szkolenie żeńskiej piłki ręcznej? Jeśli tak, to dlaczego?
Zdecydowanie tak. Pierwsza rzecz, że jesteśmy tutaj miastem mistrzów, na bardzo wysokim poziomie mamy piłkę ręczną chłopaków. Lepszego wzorca nie trzeba szukać. Grupy młodzieżowe i dziecięce chłopców są zdecydowanie bardziej zorganizowane. Mnie się wydaje, że na tym poziomie również powinny być zorganizowane grupy dzieciaków i młodzieńcze dziewczyn. Było i jest bardzo duże zainteresowanie, jak my ruszaliśmy ze szkoleniem w SMS-ie, to odczuliśmy na własnej skórze. Był rocznik, chociażby Aleksandry Rosiak. Lokalnie wspólnie rozgrywaliśmy mecze z Jutrzenką, czasami wynajmowaliśmy Orlen Arenę, gdzie kibicowało około tysiąca osób. Graliśmy super mecze, zawsze ta rywalizacja była bardzo emocjonująca i na wysokim poziomie.
Trzeba też powiedzieć, że historycznie z Płocka wywodzą się reprezentantki Polski. Chociażby Ania Garwacka, Mistrzyni Polski, wieloletnia reprezentantka, kołowa. Jedna z najlepszych na tej pozycji, jeśli chodzi o historię żeńskiego szczypiorniaka.
Jutrzenka miała kilka reprezentantek Polski. No chyba ostatnia, to Karolina Mokrzka, grająca do tej pory. Wspomnę pracę Marka Bębenisty, angażował się Jacek Wróblewski i to były bardzo dobre roczniki. Agnieszka Harabasz, kolejna zawodniczka wywodząca się z Jutrzenki. Także widać, że kiedyś to działało. Teraz to szkolenie trochę siadło, jest słabsza organizacja i tutaj w tym trzeba upatrywać głównie powodów. Trzeba przyjrzeć się na pewno, dlaczego jest taka sytuacja.
Jak zdaniem trenera powinien wyglądać model szkoleniowy, współpracy, relacji pomiędzy szkołą podstawową, SKS-ami i SMS-em? Jest to na pewno kwestia dobrej organizacji współpracy?
Na pewno trzeba zrobić założenia. Tak jak to wszyscy robią na świecie. Może ze Skandynawii czy z Francji przenieść modele szkoleniowe. Tam bardzo wcześnie starają się zachęcić dzieci do sportu. Tutaj ciekawym projektem była koncepcja śp. Ryszarda Jedlińskiego, by wchodzić do przedszkoli ze sportem, żeby wcześniej zaczynać z dzieciakami zapoznawanie się z piłką ręczną. Oczywiście następnym takim cyklem jest szkolenie w szkołach podstawowych. To jest kolejny etap nauczania. Mnie się wydaje, że w szkołach dyrekcje są bardzo chętne do tego, są nauczyciele, jest dużo programów. Ja nawet sobie myślałem, że może jak będzie z kim współpracować, to chciałem zasugerować styl skandynawski szkolenia, który odnosi duże sukcesy i dlaczego byśmy nie mieli spróbować? No ale akurat z tym jest ciężko, nie ma z kim porozmawiać. Taka wizja powinna wychodzić od działaczy, od zarządzającego klubem. Z tego, co widziałem, jak ruszaliśmy z Akademią Piłki Ręcznej, to było bardzo dużo dzieci, było bardzo dużo rodziców, dziadków, całe rodziny przychodziły i były zainteresowane. W związku z tym myślę, że jest bardzo duże zapotrzebowanie na zagospodarowanie dzieci. Nie mówimy o super wyczynie, natomiast jest to pierwszy etap do zmiany kultury bycia, ponieważ coraz więcej przywiązuję się uwagi do sportowego wychowania i do higieny życia. I tutaj szukałbym jakichś alternatyw, bo my w tym rodzinnym sporcie odstajemy. Nie możemy na to patrzeć w ten sposób. Musimy coś zrobić, żeby zaktywizować środowisko, a jest dużo ludzi chętnych, tylko trzeba to organizacyjnie wspomóc.
Zdaniem trenera Jutrzenka Płock nie powinna zniknąć z mapy Płocka jako klub sportowy kształcący dziewczyny w piłce ręcznej?
Oczywiście, że nie powinna. Dla nas jako SMS-u jest bardzo potrzebna, ponieważ współpracowaliśmy w dobrym okresie z Jutrzenką. Dziewczyny maturzystki szukały klubów, często grały na wysokim poziomie. Teraz na pewno by były w lidze centralnej, wtedy plasowały się na trzecim czy czwartym miejscu w lidze. No ale od pewnego czasu już nie mamy tej współpracy. Dziewczyny nie szukają wsparcia. Jutrzenka nie ma swoich zawodniczek na takim poziomie. Jak my powstawaliśmy, to się bałem, że taka sytuacja może mieć miejsce. Natomiast nikt nie spodziewał się tego, że będziemy przejmować szkolenie za Jutrzenkę, a nam był potrzebny taki rywal. Jutrzenka i SMS są sobie potrzebne. Z trenerem Marcinem Krysiakiem umawialiśmy się raz w tygodniu, jak były przerwy w rozgrywkach i graliśmy między sobą, super to funkcjonowało, mogliśmy także z kimś innym sobie pograć, kiedy jakaś drużyna przyjeżdżała do Jutrzenki. Działaliśmy wspólnie na wysokim poziomie organizacyjnym i szkoleniowym. Natomiast od pewnego czasu to nie funkcjonuje.
No właśnie, zobaczymy, jak sytuacja w najbliższym czasie się rozwinie, ale miejmy nadzieję, że pójdzie to w dobrym kierunku.
Też jestem optymistą, ale pewne zmiany powinny i muszą nastąpić i trzeba po prostu to tak nazywać, dobrać ludzi, którzy są chętni, chcą współpracować i musi to iść do przodu.
Jutrzenka Płock ma wielu przyjaciół i nie powinna odtrącać ręki, która do niej jest wyciągana.
Michał Kublik