Dzień Kuchni Polskiej. Tysiące ludzi od dziesięciu lat z inicjatywy Fundacji Vivat Polonia! spotykało się na największym polskim przyjęciu urodzinowym. Za kilka dni mieli spotkać się ponownie by radośnie świętować Narodowe Święto Niepodległości jako kolejne urodziny Polski i … spotkają się znów.
Naszym gościem jest Cezary Supeł.
radiomixx.pl: Zacznę troszkę od wspomnień. 10 lat temu, kiedy zaczynała się cała akcja Dnia Kuchni Polskiej, byłem wtedy właścicielem klubu Rock 69. Rozmawiałeś wtedy ze mną, chociaż ja w swoim menu nie miałem potraw kuchni polskiej i nie mogłem brać czynnego udziału w tym przedsięwzięciu. Udział wziąłem bardziej prywatnie, wymyślając jakiegoś drinka związanego z barwami biało-czerwonymi. To były początki. I o tych początkach chciałem z tobą porozmawiać. Jak to było na samym starcie, kiedy wymyśliłeś Dzień Kuchni Polskiej, kiedy zacząłeś odwiedzać lokale w Płocku i zacząłeś namawiać właścicieli do udziału w tym przedsięwzięciu?
Cezary Supeł: Przede wszystkim musiałem pokonać opór właścicieli lokalów, bo w przypadku Rock 69 to była inna sytuacja, ze względu na specyfikę. Wyście się w to zaangażowali w kreatywny sposób. Natomiast w lokalach, w których były potrawy na co dzień, musiałem pokonać opór wynikający z myślenia „co będzie, jak inni się nie włączą?”. Każdy się martwił, czy ktoś inny też się włączył, do tego stopnia, że „jak inni się włączą, to ja też się włączę”. W pewnym momencie jednak zacząłem twórczo zarządzać prawdą i jak usłyszałem kolejny raz „jak sąsiedzi się włączą, to ja też”, więc powiedziałem, że sąsiedzi się włączyli. I to ruszyło.
To była rzecz z którą właściciele restauracji musieli się zmierzyć, bo to było coś, w co nie do końca wierzyli, że to się uda, że się ludziom spodoba i będzie się chciało 11 listopada przyjść na obiad. Bali się, że poniosą nakłady finansowe, przygotowując się do tego dnia, kupując produkty, gotując potrawy, a one nie zejdą. Pierwszego roku, na szczęście, pomysł chwycił i nie zawiodłem tych właścicieli. W każdym następnym było już łatwiej.
radiomixx.pl: Pamiętasz potrawy, jakie zaproponowali gastronomowie w pierwszym roku?
CS: Oczywiście nieśmiertelny schabowy z kapustą. To taki trochę synonim polskiej kuchni. Pamiętam z jednej restauracji bitki wołowe z kaszą gryczaną i buraczkami. Pamiętam, że na te bitki już nie zdążyłem. Zadzwoniłem do właściciela restauracji, zapytałem „i jak?”. Odpowiedział mi słowem niecenzuralnym i dodał „a daj spokój!”. Zmartwiłem się, pytając „ale jak to? Nikt nie przyszedł?”. Odparł mi „nie, człowieku, od pół godziny nie mam już wołowiny! Podaję golonkę!”.
Później pojawiały się rzeczy bardzo różne. Pojawiły się ogony, policzki. Ja jestem miłośnikiem podrobów, więc zapamiętałem to szczególnie. Kreatywność właścicieli była bardzo duża. Część odszukiwała przepisów w książkach kucharskich, część w rodzinnych zapisach. Była pełna dowolność i pełna paleta tego, co można było 11 listopada w Płocku spróbować.
radiomixx.pl: Ci, którzy cię znają, wiedzą, że jesteś harcerzem. Od samego początku Dzień Kuchni Polskiej był elementem święta narodowego, jakim jest Dzień Niepodległości.
CS: To zostało wymyślone przez analogię z urodzinami, bo siedząc w restauracji w piątek, bodaj 6 listopada, jeden z właścicieli narzekał, że nie chodzimy jako płocczanie do restauracji. Był piątek, nie najlepsza pogoda, w restauracjach było pusto. Ludzie wtedy chodzili do restauracji przy szczególnych okazjach. Więc zastanawialiśmy się, jak podpowiedzieć taką okazję. I tą okazją miało być największe polskie przyjęcie urodzinowe, bo tak to trochę wygląda. To taki element harcerskiego podejścia do uroczystości, który my nazywamy radosnym patriotyzmem. Chcieliśmy zrobić coś wychowawczo. Dla młodych ludzi i ich rodziców. Byśmy tych wszystkich ludzi zachęcili do osobistego zaangażowania się w te uroczystości. Spotkajmy się na uroczystościach oficjalnych, a potem idźmy na wspólny obiad, usiądźmy przy stole, spotkajmy się rodzinnie. Chociaż nie zawsze się do końca lubimy czy rozmawiamy. Ale przy takiej okazji można zapomnieć o tych sprzeczkach i problemach, a wspominać to, co jest fajnego. A przy okazji Święta Niepodległości mamy tych wspomnień dużo więcej niż pamięć jednego pokolenia. Tym bardziej warto o tym rozmawiać.
radiomixx.pl: Na początku była to impreza stricte lokalna. W którym roku zaczęło to wydarzenie wykraczać poza obręb lokalny?
CS: W trzecim. W 2001 roku było to ograniczone do ul. Grodzkiej, Starego Rynku i Piekarskiej. Później zaczęło się rozchodzić po Płocku. A w trzecim roku pojawiły się restauracje z całej Polski, które zaczęły się zgłaszać. Trzy lata temu ten zasięg zdecydowanie się powiększył. Najdalszą restauracją jest restauracja w Chicago. Wszyscy poprzez internet dowiadywali się o przedsięwzięciu i zgłaszały chęć wzięcia udziału.
radiomixx.pl: Całą akcję koordynuje fundacja Vivat Polonia, której jesteś prezesem. Kiedy powstała fundacja?
CS: Fundacja powstała albo w trzecim, albo w czwartym roku działania Dnia Kuchni Polskiej. Powstała jako instytucjonalny podmiot, z którym dużo łatwiej jest rozmawiać partnerom o których zabiegaliśmy. Idea była taka, by restauracje miały możliwość bezpłatnego udziału. Wkład restauratorów miał polegać na tym, by te dania były w cenach preferencyjnych. Szukaliśmy partnerów, którzy wsparliby nas w druku plakatów czy poligrafii, która towarzyszyła całej akcji. Działając prywatnie z wieloma sprawami nie można było sobie formalnie poradzić. Stąd pomysł, by założyć fundację, która to reprezentowała. Pojawiła się Vivat Polonia, która jest administratorem znaku towarowego Dnia Kuchni Polskiej.
radiomixx.pl: Ile restauracji i podmiotów gospodarczych w ubiegłym roku wzięło udział w Dniu Kuchni Polskiej?
CS: Nie pamiętam dokładnie, ale było to ok. 50 lokali.
radiomixx.pl: Tegoroczna edycja zderzyła się z pandemią koronawirusa. Dzień Kuchni Polskiej na wynos – czy to odpowiedź na to, co się dzieje teraz wokół nas?
CS: To jest trochę powrót do samego początku, bo wymyślając Dzień Kuchni Polskiej, myśleliśmy, by pomóc lokalom, do których płocczanie rzadko zaglądają. To się przez te 10 lat zmieniło. Ale niestety ten rok, jest jaki jest. Nie mamy możliwości, by iść do restauracji tego dnia. I pewnie nie będziemy mieć, nic na to nie wskazuje. Co nie znaczy, że nie możemy być razem ale zdalnie i próbować urządzić największego przyjęcia urodzinowego w domu, wykazując się naszą narodową solidarnością. Zamawiając tego dnia dania w restauracjach, które świadczą swoje usługi, które się nie poddają i walczą o przetrwanie, oferują dania na wynos, na dowóz. Zamówmy tego dnia, w restauracjach, które biorą udział w akcji, coś, co lubimy. Cała plejada potraw i katalog cen – każdy znajdzie coś dla siebie. Nie bez przyjemności będzie można pomóc gastronomii, która obecnie ma pod górkę.
radiomixx.pl: Jak można dołączyć do tego święta, jeśli chodzi o gastronomów? Jak możemy, które restauracje biorą udział w Dniu Kuchni Polskiej?
CS: Miejscem, gdzie się spotykamy jest Facebook i profil Dnia Kuchni Polskiej. Tam umieszczamy informacje o kolejnych restauracjach, które zgłaszają się do akcji. Można przyjrzeć się menu dań, które proponują. Również przez Facebooka można się zgłosić do akcji. Prosimy o wysyłanie informacji, dostępne są numery telefonów i adres mailowy, przez które można się kontaktować. Restauracje sukcesywnie się zgłaszają, bliżej 11 listopada będziemy je ogłaszać bardziej zbiorczo. Nie ograniczamy się do dań stricte kuchni polskiej. Jak w poprzednich latach był to warunek dołączenia do akcji, tak w tym roku mamy świadomość, że gastronomia ma pod górkę. Bardziej chodzi o to, by być wspólnie, by nawzajem sobie pomóc i coś zrobić. Jeżeli chcemy ideologicznie wytłumaczenia dlaczego w menu kuchni polskiej pojawi się sushi to na przykład sentyment marszałka Piłsudskiego do Japonii lub wzorowanie mundurów legionowych na japońskich. To wystarcza. Mamy tak bogatą historię Polski, tak bogaty mix kulturowy, jak w dobrym bigosie albo keksie. Na pewno jesteśmy w stanie znaleźć coś, dlaczego dana restauracja oferuje takie, a nie inne dania w Dniu Kuchni Polskiej. Podstawowym elementem jest to, że jest to restauracja polska, działająca w Płocku, Polsce. To nasi sąsiedzi, znajomi czy obcy ludzie, którzy chcą sobie poradzić w tej trudnej sytuacji.
Michał Kublik.