Naszym gościem jest Jacek Kruszewski, prezes Wisły Płock.
Michał Kublik: Wczoraj miałem okazję rozmawiać z prezydentem miasta Płocka Andrzejem Nowakowskim, który wyraził się w ten sposób: „W tej chwili kończy się kadencja obecnemu zarządowi, rada nadzorcza dokona oceny ostatnich dwóch lat kadencji zarządu i podejmie decyzje, czy będzie przedłużony ten kontrakt, czy też będzie jakiś inny pomysł na funkcjonowanie zarządu klubu”. O kontrakcie to mowa o twoim angażu, czy przedłużą kontrakt na funkcję prezesa klubu. Czy rada nadzorcza formułowała jakieś zarzuty wobec ciebie?
Jacek Kruszewski: Zacznę może od tego, że z zasady nie powinno się podejmować polemiki z właścicielem poprzez media i nigdy tego nie robiłem. Z drugiej strony, nigdy nie chowałem głowy w piasek i jak były pytania od dziennikarzy to zawsze na wszystkie w 100% szczerze odpowiadałem. Dlatego odpowiem, acz nie chętnie – wolałbym o tym rozmawiać z właścicielem.
Jeśli chodzi o radę nadzorczą to jesteśmy poddawani ciągłej ocenie. Średnio raz w tygodniu rozmawiamy z przewodniczącym, wiceprzewodniczący Zbigniew Leszczyński również bardzo często zadaje nam szczegółowe, konkretne pytania. Choćby na ostatnim meczu z Koroną Kielce gościliśmy ¾ rady nadzorczej. Rozmawialiśmy o sytuacji klubu, rada nadzorcza była bardzo zadowolona, uśmiechnięta i szczęśliwa z tego powodu, że udało się utrzymać klub w ekstraklasie i wygrać mecz z Koroną Kielce. Więc ocenie jesteśmy poddawani systematycznie, być może będzie ona dokonana jeszcze raz. To jest najlepsza rada nadzorcza, z jaką pracowałem od objęcia stanowiska prezesa klubu, bardzo merytoryczna, zadająca trudne pytania i wspierająca w wielu aspektach – finansowych, ekonomicznych. Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z tą radą. Jeśli będzie ona oceniała w dalszym ciągu jakieś aspekty naszej pracy to ma prawo do tego, tak samo jak i właściciel. Nie mam zamiaru niczego ukrywać.
MK: Jaki cel miała Wisła Płock w tym sezonie? Czy to był cel wejścia do pierwszej ósemki, czy utrzymania klubu w ekstraklasie? Jaki był konkretnie cel postawiony klubowi i tobie przez radę nadzorczą?
JK: Nikt takiego konkretnego celu zarządowi klubu nie przedstawił. Dla mnie, jak przejmowałem klub w 2012, było oczywiste, że klub musi robić progres. Najpierw wyjść z II ligi, później walczyć spokojnie o I ligowy byt, spróbować powalczyć o ekstraklasę. Jeśli już do tej ekstraklasy wejdziemy, to się tam utrzymać. To są cele naturalne, które są stawiane przez zarząd samym sobie. Nie było takiego celu przed sezonem, że mamy być w ósemce czy zająć określone miejsce w tabeli. Chcieliśmy rozegrać lepszy sezon niż poprzedni, nie walczyć do ostatniej kolejki o utrzymanie. Niestety, sam początek rozgrywek zburzył nam pewne rzeczy, bo po czterech kolejkach zmienialiśmy trenera. W momencie, kiedy Radosław Sobolewski przychodził do klubu, byliśmy na ostatnim miejscu w tabeli i mieliśmy tylko jeden punkt. Sobolewski z ekipą zdobyli tych punktów 50. My możemy być niezadowoleni do końca z tego, co się wydarzyło, z tych osiągnięć, wyników i dwunastego miejsca, ale mi się wydaje, że powinniśmy w końcu przestać marzyć o nie wiadomo jakich celach. Próbować je realizować, te bardzo wysokie cele, ale dwunaste miejsce w Polsce i 51 punktów, to, jeśli dobrze liczę, czwarty wynik w historii klubu. Średnia 1.4 punktu na mecz to wysoka średnia, tylko trzy razy udało się osiągnąć wyższą średnią. Więc mogło być lepiej, ale w całej tej sytuacji, jaka nas spotkała – zawirowania z trenerem, pandemia i kilku innych rzeczach, jakie się wydarzyły w trakcie sezonu – uważam, że my, jako zarząd, pracownicy klubu i zarząd szkoleniowy oceniamy sezon bardzo pozytywnie. Chociaż z niedosytem, bo ósemka była blisko, ale nigdy przed nami taki cel nie został postawiony.
MK: Jak sądzisz, co na myśli miał prezydent Andrzej Nowakowski, wspominając troskę o tzw. mniejszych sponsorów?
JK: Ciężko powiedzieć, co miał na myśli. Ale to najwyższy czas, byśmy się wyzbyli skromności i nie mam zamiaru ukrywać, że żaden zarząd w historii nie pozyskał takiej ilości środków od sponsorów. Nie liczę czasów, gdy właścicielem klubu był PKN Orlen i finansował klub w bardzo dużej kwocie, o jakiej możemy pomarzyć. Poza tym nigdy takie pieniądze od sponsorów nie zostały pozyskane. Ja sobie nie wyobrażam, żeby jakikolwiek sponsor był nieszanowany. Mieliśmy jedną sytuację po zakończeniu ubiegłego sezonu, kiedy z jednym ze sponsorów doszło do dużych nieporozumień. Sponsor wyrażał duże niezadowolenie z tego, co się dzieje w klubie i jak klub funkcjonuje. Po sezonie stwierdziliśmy, że nie możemy tego sponsora narażać na takie nieprzyjemności i dyskomfort i nie przedłużyliśmy umowy. To była jedyna taka sytuacja. Natomiast o tej sytuacji prezydent był poinformowany i to kilkukrotnie, wiedział, dlaczego tak się stało. Nie ma takiej możliwości, żeby jakikolwiek sponsor nie był szanowany. Jak ja tu przychodziłem, to nie było kawałka sponsora, nawet sponsorów, którzy pomagaliby w formie rzeczowej, barterowej. Nie było wody, grafiki, nie było nic. Krok po kroku odbudowaliśmy piramidę sponsorską. Nie było takiego zarządu, który pozyskał takie pieniądze od sponsorów, jak my z Tomkiem. Pod tym względem jesteśmy najlepsi.
MK: Jeszcze temat szkolenia młodzieży, gdzie wiele kwestii powinno być inaczej realizowanych
JK: To jest szeroki temat, ale to nie tak, że się nim nie zajmujemy. Nas się rozlicza z wyników, z tego, by grać w ekstraklasie. Jeśli chcielibyśmy zająć się szkoleniem młodzieży i poprawić sytuację akademii, to musielibyśmy zwiększyć budżet. Niespełna milionowy budżet akademii Stowarzyszenia Sportu Młodzieżowego są to śmieszne pieniądze w skali kraju. Nie będę mówił, jakimi finansami dysponują największe akademie w Polsce, ale są to finanse zbliżone do tego, jakie my mamy na pierwszy zespół. Przede wszystkim trzeba znaleźć środki na to, by akademia mogła się rozwijać. Rozmawiamy z naszym sponsorem strategicznym od dłuższego czasu o wsparciu Stowarzyszenia. Cały czas przeprowadzamy zmiany, które mają usprawnić funkcjonowanie Stowarzyszenia. Ja, razem z prezesem Dmoszyńskim, stworzyliśmy Stowarzyszenie Sportu Młodzieżowego Wisła Płock, bo na początku mojej kadencji, miałem pokój, którego okna wychodziły na boiska treningowe. Obserwowałem, jak przeprowadzane są zajęcia z dziećmi i młodzieżą. To było naprawdę żałosne, co widziałem. To właśnie my, pierwszy zarząd i kolejne, tworzyły te organizacje. Krok po kroku staramy się ją modernizować. Są pomysły, by funkcjonowała lepiej, ale do tego są potrzebne pieniądze i decyzje kadrowe, które też nie do końca możemy podejmować. Ja wiem, o co chodziło prezydentowi, to jest sprawa związana z tym sponsorem, o którym mówiłem wcześniej. To jest jedna z tych rzeczy, których najbardziej żałuję, że nie udało się poprawić w czasie mojej pracy w Wiśle Płock. To jest funkcjonowanie akademii. Bez finansów, poziomu szkolenia czy opieki nad dziećmi nikt nie będzie w stanie poprawić bazy treningowej. To jest rzecz, którą się należy zająć. Ostatnio współpracujemy z GKS Bełchatów, sprowadzamy od nich młodych piłkarzy. GKS najpierw zbudował bardzo silną akademię, a później spadł na bardzo niski poziom rozgrywkowy, wychował kilka roczników bardzo dobrych piłkarzy. I dopiero później zaczął się odbudowywać i może podobna sytuacja powinna nastąpić w Wiśle Płock. Nie powinniśmy się zajmować piłkarzami na najwyższym poziomie, ale najpierw szkoleniem młodzieży. To jest rzecz, którą absolutnie trzeba poprawić, nie tylko w Wiśle Płock, ale w całym okręgu. Nasze grupy młodzieżowe są najlepsze, jeśli chodzi o nasz okręg. Nie mają z kim rywalizować. Ale na poziomie krajowym, nie mamy co marzyć z najlepszymi.
MK: Czekamy na decyzję rady nadzorczej. Kiedy ona może nastąpić?
JK: Ciężko mi powiedzieć, po tym co usłyszałem i przeczytałem w pana radiu. Wydaje mi się, że decyzja już została podjęta. Miałem odruch, by zrezygnować, skoro jest niezadowolenie z mojej pracy. Ale nie zrobię tego z dwóch powodów. Z odpowiedzialności za ten klub, bo teraz jesteśmy w takim momencie, że musimy zbudować zespół na nowy sezon, który się za chwilę zacznie. Rozmawiamy z naszymi sponsorami, ze sponsorem strategicznym na temat nowej umowy. Nie zrobię tego klubowi, ani kibicom. Nie poddam się. Będę pracował do ostatniej chwili, chociaż jest bardzo ciężko. Jeśli mam odejść z tego klubu, to z podniesioną głową. Czuję się zwycięzcą, bo ten zarząd zrobił takie rzeczy, których się nie udało zrobić żadnemu innemu zarządowi. Żaden prezes nie wprowadził klubu z II ligi do ekstraklasy i utrzymał 4 lata na tym poziomie. To samo tyczy się prezydenta. Żaden prezydent nie miał takich sukcesów, jeśli chodzi o sport. Jestem z tego bardzo dumny. Nigdy nie było takiej ilości sponsorów i takich pieniędzy pozyskanych przez klub. I na końcu stadion, który dzięki miastu, prezydentowi i skarbnikowi będzie powstawał. Ale też dzięki temu, że Wisła gra na bardzo wysokim poziomie od wielu lat. Ja czuję się zwycięzcą. Mi się bardzo dobrze z Tomkiem współpracuje i możemy jeszcze wiele dobrego dla tego klubu zrobić. Jeśli będzie inna ocena i ktoś ma lepszy pomysł, co zrobić – bardzo proszę. Ja będę tutaj pracował do ostatniego dnia, bo za dużo tutaj przeżyłem, za dużo włożyłem pracy, serca, zdrowia w ten klub, by teraz go zostawić. Czekam z niecierpliwością na ocenę i decyzję. Mogę kibiców zapewnić, że do ostatniej minuty będziemy organizować klub tak, że jeśli przyjdą nowe władze to będą mogły zacząć sezon w miarę spokojnie. Mam nadzieję, że nie będą miały pretensji o to, że podejmujemy takie, a nie inne decyzje.