Za nami oficjalne rozpoczęcie 27. Pol’and’Rock Festival. W tym roku, ze względu na ograniczenia związane z pandemią, na Festiwalu bawi się 20 tysięcy osób. Nie mogło jednak zabraknąć spotkań na Akademii Sztuk Przepięknych, koncertów i – przede wszystkim – unikatowej atmosfery, która jest symbolem wydarzenia. Przed nami trzy dni cudownej zabawy zarówno na festiwalowym polu, jak i online.
Nasz gość zespół WaluśKraksaKryzys:
radiomixx.pl: W życiu rockandrollowca dobre prowadzenie to podstawa. Zacznę od prywaty. Miałem okazję uczestniczyć w otwarciu 27. edycji Pol’and’Rock Festival. Nie powiem, że się nie wzruszyłem, bo wychowałem się na festiwalu w Jarocinie i wielu innych imprezach w latach 80. Zdałem sobie sprawę, że pierwsze pytanie, które przygotowałem dla ciebie, jest związane z moimi korzeniami. Chcę zapytać o twoje korzenie.
WaluśKraksaKryzys: Muzyką zaraził mnie mój wujek Marek z Sosnowca. Puścił mi koncert AC/DC z Monachium z 2002 i tak z 10-letniego dziecka, które nie interesowało się muzyką, stało się dzieckiem, które uderzyła specyfika muzyki rockowej. Nagle określona grupa osób zebrana w jednym miejscu świetnie się bawi do tak żywej, energetycznej muzyki. Od razu tworzyłem jakieś gitarki w domu, udawałem te koncerty AC/DC. To dążenie do naśladowania tej energii sprawiło, że sam gram swoje piosenki. Teraz sobie przypomniałem, że wertując rodzinne fotografie, ja od małego, zamiast karabinów, udawałem, że to są gitary. To siedziało we mnie od zawsze. Nie wiem, czy to przedłużenie marzeń mojego ojca o byciu muzykiem, czy przyjście z popkultury. Chcę być muzykiem, zmieniać dzięki niej swoje życie. Robię to, sprawia mi to wielką satysfakcję i mam motywację, by to robić.
radiomixx.pl: Śląsk to zagłębie muzyki. Jest z kim się spotykać, od kogo czerpać. Negatyw, Nowak, jazzowe zespoły grające dookoła Akademii Muzycznej, dużo klubów. Co cię pociągało w śląskich zakamarkach?
WaluśKraksaKryzys: Ciężko powiedzieć. Muzyką jako taką się nie interesuję. Zbieram w sobie jakieś podmuchy wiatru w lesie i później to ze mnie wychodzi. Łapię się na tym, że na imprezie leci jakiś numer Bowiego i potrafię wypalić „ej, co to jest, bo fajne”. Mam bardzo dużo do nadrobienia w muzyce, ale też ciężko mi to robić, słysząc coś cały czas w swojej głowie i układając sobie kolejne historie.
WaluśKraksaKryzys / fot. Dominik Malik
radiomixx.pl: To jest muzyka, na której się wychowałem. Brudna muzyka, brudne teksty, muzyka buntu. Podejmujecie w swojej liryce egzystencję człowieka, ale w brutalny sposób. Czy ten świat, twoimi oczami, naprawdę tak źle wygląda?
WaluśKraksaKryzys: Nie powiedziałbym, że źle. Po prostu tak wygląda. Staram się go jakoś oswoić, odnaleźć się w nim, wychodzić z twarzą z różnych sytuacji, tworzyć sposobności, by nie był taki, jaki właściwie jest. Mój świat jest wypełniony miłością, pozytywnymi emocjami, ale przez pewne rzeczy jakoś te negatywne malutki przecinki, które się zdarzają, rosną w mojej głowie do całych zdań i nie dają o sobie zapomnieć. Liczę na to, że moje życie się na tyle zmieni, że kolejne płyty to będą kolejne opowieści o nieco innym życiu. Pewnie jako artysta byłbym mniej atrakcyjny, gdybym trzecią czy czwartą płytę wałkował o tym samym.
radiomixx.pl: Jedna techniczna rzecz – powiedziałeś, że zbierasz słowa i układasz je w zdania. W jakiej formie je zapisujesz, jak to później przekładasz na formalną piosenkę?
WaluśKraksaKryzys: Przeróżnie. Czasem jestem na rowerze czy joggingu bez telefonu i wpada mi do głowy jakieś zdanie, które wiem, że zapomnę i nie mam jak go zapisać. Jedyną metodą, by je dowieźć do domu i je zapisać jest powtarzanie w kółku do przemielenia, do stwierdzenia, że jest głupie. Zapisuję je. Rozkmina, dyktafon, notatki w telefonie, zapisuję coś na serwetce. Cokolwiek jest pod ręką. Taki standard.
radiomixx.pl: Kiedy atakujesz swoją muzyką młodzież, słuchaczy, dorosłych często krytyka dopisuje młodemu zespołowi głosu pokolenia. Z historii muzyki znam wiele zespołów, którym ta łatka później przeszkodziła w rozwoju. Część tych zespołów już nie istnieje. Nie obawiasz się, że jak od razu przypiszą twojemu zespołowi łatkę głosu pokolenia, to pokolenie zaraz zapomni zupełnie?
WaluśKraksaKryzys: Przeróżne mam myśli na ten temat. Idąc po chleb czy musząc wydać 1000 zł na mechanika, bo mi się auto psuje, nie czuję się głosem pokolenia, ani tego, żeby to coś za sobą niosło. Nie lubię o tym mówić. Nie jestem urażony pytaniem, ale nie wiem, jak się do tego odnieść. Mam nadzieję, że zapracuję sobie na to miano i, że to, co robię, skłoni innych artystów do pisania mądrzejszych tekstów, byśmy wszyscy byli nazywani zwierciadłem słuchaczy.
WaluśKraksaKryzys / fot. Stanisław Wadas
radiomixx.pl: Miałem okazję uczestniczyć w pierwszych koncertach wielu polskich zespołów rockowych, które zaczynały swoją historię choćby w Jarocinie. Czy dla ciebie udział w eliminacjach i w Pol’and’Rock to spełnienie marzeń, wyzwanie? Jak to odbierasz?
WaluśKraksaKryzys: Wyzwanie i kolejny krok w mojej działalności. Staram się nie marzyć, bo to za daleko leży. Staram się to układać jakoś w głowie i dążyć do takich sytuacji. Bardzo się cieszę, bo to najlepiej zorganizowana sytuacja koncertowa, w jakiej brałem udział. Jestem pełen podziwu, jak tu wszystko wygląda. Nie mogę się doczekać samego koncertu, by wyjść i zrobić to, o co tu chodzi – czyli dobrze się bawić.
radiomixx.pl: Chciałbym usłyszeć twoje wrażenia tuż po koncercie, bo myślę, że będą zupełnie inne niż teraz.
WaluśKraksaKryzys: Będą niecenzuralne. Ten wyrzut energii jest po koncertach naprawdę duży. Staram się znaleźć jakiś sposób na normalne funkcjonowanie po koncertach i się tego uczę cały czas. Fajnie jest coś pamiętać z tych koncertach i przeżywać to w sposób fajny dla siebie i otoczenia.
radiomixx.pl: Sytuacja z covidem spowodowała, że do końca nie mogliście zgrać płyty „Atak”. Jakie są plany, jeśli chodzi o płytę i następny krążek?
WaluśKraksaKryzys: Mam nadzieję, że dogramy te koncerty do końca, bo scenariusz nie jest zbyt optymistyczny. Wygląda na to, że nie zdobędziemy zbiorowej odporności. Może jesienią siądziemy sobie w domach, porobi nowe numery i przyspieszy proces wydawniczy. Natomiast, jeśli będzie to hybrydowy czas, to mam nadzieję, że przyszły rok to będzie intensywne koncertowanie. I tak się udało bardzo dużo wycisnąć z tego roku. Do zagrania są jeszcze inne festiwale, chciałbym ten przyszły rok wycisnąć, jak cytrynkę i skupić się na następnej płycie.
WaluśKraksaKryzys / fot. Marcin Michon
radiomixx.pl: W naszej rozmowie pojawił się element kolarstwa. Tour de France – jesteś namiętnym oglądaczem, fascynatem, chciałbyś wystartować i zdobyć żółtą koszulkę?
WaluśKraksaKryzys: Zdobyłem 2 tygodnie temu po koncercie we Wrocławiu, ktoś wręczył mi żółtą koszulkę Tour de France. Kiedyś pieczołowicie śledziłem zmagania kolarzy. Nie był to dla mnie zbyt pozytywny czas, ale kolarstwo ciągnęło mnie do góry. Uwielbiam też komentatorów, którzy rzucają potężne anegdoty o miejscach, o kulturze, oni czerpią z aktorstwa, z kultury. To inteligentni ludzie, miło się tego słucha. Ja też muzykując, chcę, by to był mój sposób na życie. Chcę sobie w przyszłości kupić godny rower i spędzać tak wolny czas.
radiomixx.pl: Nie znałem historii tej koszulki. Opowiedz nam ją.
WaluśKraksaKryzys: Graliśmy we Wrocławiu taką sesję dla sieci komórkowej i zrobili mi taki miły prezent – wręczyli mi flagę AC/DC z tego koncertu z Monachium, koszulkę lider TdF i ciekawą książkę „Podróż autora”, która zbiera do całości wszystkie historie świata, sposób podróży bohatera, od niepowodzeń, miłości. Wszystkie historie świata opowiadają te same historie i zadają te same pytania – kim jesteśmy, skąd jesteśmy, co jest po śmierci. Zacząłem czytać tę książkę w trasie i zauważam wspólny mianownik do swoich tekstów. Śpiewam o tym, co czuję, o swoich lękach i nadziejach, więc pozycja jak warta uwagi.
fot. tytułowe: Marcin Michon