W sobotnie popołudnie, płoccy piłkarze ręczni podejmowali na własnym parkiecie brązowych medalistów poprzedniego sezonu, Górnika Zabrze. Nafciarze bardzo chcieli się zrehabilitować za wpadkę w Szczecinie, gdzie przegrali z tamtejszą Sandrą SPA Pogonią 24:26. I można powiedzieć, że im się to udało. Wygrali 27:18 (12:10).
Pierwszą bramkę dla Wisły rzucił Zoltan Szita po pięknym trafieniu z drugiej linii. Początek meczu był bardzo wyrównany, bo już po chwili na tablicy wyników widniał remis 2:2. Karę dwóch minut dostał Michał Adamuszek i Wiślacy momentalnie zdobyli dwie łatwe bramki. Po prawie sześciu minutach bez bramki trafił Bartłomiej Tomczak z rzutu karnego, ale Nafciarze również trafiali i w szesnastej minucie po golu Abela Serdio było 7:4. W międzyczasie drugą swoją dwuminutową karę otrzymał Adamuszek i to nie był koniec jego „popisów” w obronie jak się później okazało. W dwudziestej piątej minucie pchnął będącego w powietrzu Philipa Stenmalma i sędziowska para ukarała go zasłużoną czerwoną kartką. Wcześniej, dwie bramki Krzysztofa Komarzewskiego pozwoliły wyjść Wiśle na prowadzenie 10:6. Wspomniana kara dla Adamuszka podziała o dziwo mobilizująco na zespół gości, który zdobył trzy bramki z rzędu. Wynik spotkania do przerwy ustalił jednak Szita, skutecznie wykonując rzut karny. Wisła prowadziła 12:10.
Orlen Wisła Płock - Górnik Zabrze
Drugą połowę płocczanie rozpoczęli od bramki Komarzewskiego. Trzeba uczciwie powiedzieć, że skrzydłowy zagrał naprawdę dobre zawody. Świetnie radził sobie w defensywie, zanotował co najmniej dwa przechwyty, asystował oraz trafiał z kontr i ze skrzydła. Górnik, w trzydziestej piątej minucie przegrywał tylko 14:13, ale wtedy Nafciarze włączyli drugi bieg i momentalnie rozstrzygnęli losy spotkania. Seryjnie trafiali do siatki zabrzan i nie przeszkodziła im w tym nawet kara dla Zoltana Szity. W kapitalny sposób kontrę wykończył Lovro Mihić, a Adam Morawski wręcz zamurował bramkę. Obronił między innymi dwa karne, ale ogromne brawa od publiczności otrzymał, gdy zatrzymał rzut Tomczaka w kontrze. W sumie w całym meczu obronił 13 rzutów i walnie przyczynił się do wygrania meczu. Trochę zadrżały serca kibicom w trzydziestej dziewiątej minucie, gdy z parkietu z powodu kontuzji musiał zejść Leon Susnja. Co dokładnie mu się stało tego jeszcze nie wiadomo. W czterdziestej siódmej minucie, po golach Niko Mindegii i Szity, Wisła prowadziła 22:13 i było po meczu. Seria 8:0 w trzynaście minut musiała zrobić na zabrzanach wrażenie. To był fragment meczu, który zdecydowanie mógł się najbardziej podobać i tak grającą Wisłę kibice chcieliby oglądać co tydzień.
Zoltan Szita - Orlen Wisła Płock
Ostatnie dziesięć minut to już pełna kontrola gospodarzy tego, co działo się na boisku. Ostatecznie Wisła wygrała 27:18 i gdyby nie porażka w Szczecinie, miałaby na koncie sześć punktów a nie tylko trzy. Ważne jest jednak to, że w pewnym momencie można było zobaczyć determinację w oczach Nafciarzy i taką zwykłą, sportową złość. To przełożyło się na wynik meczu, Górnik Zabrze oprócz paru dobrych momentów w tym meczu, tak naprawdę Wiśle nie był w stanie zagrozić. Kolejny mecz Wisły odbędzie się w niedzielę, 20 września, o godzinie 17.30 w Tarnowie. Rywalem będzie Grupa Azoty SPR Tarnów.
Orlen Wisła Płock – Górnik Zabrze 27:18 (12:10)
Wisła: Morawski, Stevanovic - Ruiz 3, Lemanowicz, Komarzewski 4, Terzić, Mindegia 3, Stenmalm 2, Vejin, Szita 6 (3k), Mihić 4, Czapliński, Krajewski 1, Serdio 1, Toto 2, Susnja 1.
Kary: 8 minut: (Stenmalm, Szita, Ruiz, Toto – po dwie minuty).
Karne: 3/3.
Górnik: Skrzyniarz, Galia - Kondratiuk 1, Sluijters 3 (3k), Łyżwa, Gogola 6, Adamuszek, Dudkowski 1, Gliński, Buszkow, Tomczak 1 (1/2k), Czuwara 2 (1/2k), Bondzior 1, Bis, Daćko 3.
Kary: 10 min. (Adamuszek 6 min., Bis 4 min.)
Czerwona kartka: Adamuszek (25 min., za faul)
Karne: 3/5
Łukasz Zieliński.