Nie mieliśmy okazji zadać pytań bezpośrednio na konferencji prasowej trenerowi Radosławowi Sobolewskiemu. Zostało to zrealizowane on line. W niedzielę 31 maja, godzina 12:30, mecz z Koroną Kielce w 27 kolejce PKO Ekstraklasy. Wisła Płock szykuje się na mecz, który pierwotnie miał odbyć się 16 marca.
Z ciekawą inicjatywą, z myślą o kibicach, chcących wesprzeć swój klub, wyszła Wisła, proponując zakup wirtualnego biletu, szczegóły akcji na stronie: https://ebilety.wisla-plock.pl/ .
Wiadomość z ostatniej chwili, Polski rząd wyraził zgodę na powrót kibiców na stadiony Ekstraklasy. Prawdopodobnie nastąpi to od 19 czerwca. Na stadionie będzie przebywać maksymalnie 25 proc. osób, na piątkowej konferencji prasowej zdradził premier Mateusz Morawiecki.
Wracamy do meczu z Koroną Kielce, Radosław Sobolewski odpowiedział na przesłane przez dziennikarzy pytania:
W jakiej dyspozycji fizycznej i psychicznej piłkarze wrócili po okresie izolacji? Ktoś miał spore zaległości albo waga wskazywała, że nie ćwiczył tak jak oczekiwał tego sztab szkoleniowy?
- Chłopcy wrócili głodni grania, treningów. Widać było, że mają dość tej sytuacji, kwarantanny. Wiadomo, to ludzie, którzy są od małego wychowywani w rygorze, dyscyplinie, punktualności. Dla nich brak takich obowiązków nie wywołuje komfortowych odczuć. Ucieszyli się, że mogli wrócić do normalnych treningów. Wiadomo, że powrót również nie był błyskawiczny, w pełnej kadrze. Najpierw trenowaliśmy pojedynczo, następnie po czterech, potem w całym zespole. Gdy zawodnicy pojawili się na boisku w większej grupie, humory od razu się poprawiły.
Jak dużym problemem dla trenera było to, że nie mogliście w ostatnim czasie rozgrywać sparingów? Ile gierek wewnętrznych po jedenastu rozegraliście między sobą w ostatnim czasie?
- Nie ukrywam, że jest to bardzo duży problem dla trenera. Grając z innym zespołem moim zdaniem można wyciągać bardziej trafne wnioski. Dusząc się we własnym sosie można pewnych rzeczy nie dostrzec. Mieliśmy w planach dwa sparingi. Przeciwnikiem miała być Legia Warszawa, było to już nawet ustalone z trenerem Vukoviciem. Jednak obostrzenia sanitarne nie pozwoliły nam na rozegranie tych spotkań, z czego osobiście byłem niezadowolony. W zamian rozegraliśmy dwie gry wewnętrzne, między sobą. Najpierw zagraliśmy 90’ systemem 6x15 minut, oczywiście zakładając różne założenia taktyczne na poszczególne kwadranse. W kolejnej grze spróbowaliśmy systemu 45 minut, 15 oraz 30, aby wydłużyć już nieco czas grania.
Po zimowych przygotowaniach pańska drużyna nie miała najlepszego początku 2020 roku. Na sześć rozegranych oficjalnych meczów w lidze było jedno zwycięstwo, trzy remisy i dwie porażki. Teraz z powodu epidemii koronawirusa mogliście przejść w pewnym sensie kolejny okres przygotowawczy. Czy z perspektywy czasu można uznać, że popełniliście zimą błędy w przygotowaniach? Czy coś w związku z tym zmodyfikowaliście w ostatnich tygodniach pracy, żeby forma po wznowieniu rozgrywek była lepsza?
- Wymieniony bilans, dwie porażki, trzy remisy i zwycięstwo to oczywiście nie są wyniki, które nas satysfakcjonują. Myśleliśmy, że nasz start będzie pod względem punktowym nieco lepszy. Chciałbym jednak przypomnieć pierwszy mecz po przygotowaniach. Zagraliśmy zawody na dobrym poziomie, wyglądaliśmy bardzo dobrze fizycznie i taktycznie. Wygrywaliśmy 2:0 z zespołem, który myślał o walce nawet o mistrzostwo Polski i w tym meczu można śmiało powiedzieć, że byliśmy stroną dominującą. Niestety nieuwaga i utrata koncentracji na kilka minut pozbawiła nas zwycięstwa. Później przyszły trzy remisy z ŁKS-em, Zagłębiem Lubin i ten, na bardzo trudnym terenie w tamtym czasie z Wisłą Kraków. Tam zespół grał do samego końca, zepchnęliśmy przeciwnika do głębszej defensywy. W końcówce pokazaliśmy, że nie ma żadnych problemów z przygotowaniem. Potem przyszedł mecz z Rakowem, który wygrał z nami zdecydowanie. Jednak warto podkreślić, że zespół zareagował bardzo dobrze i wygraliśmy kolejny, bardzo ważny, wyjazdowy mecz z Arką Gdynia. Kto wie jak to by się potoczyło, gdyby nie sytuacja z koronawirusem. Co do samych przygotowań to uważam, że wykonaliśmy dobrą robotę. Nie jest łatwo mówić o takich rzeczach patrząc tylko przez pryzmat wyników. Jednak porównując zespół po przygotowaniach a przed przygotowaniami to wyglądaliśmy dużo lepiej, chociażby pod względem przebiegniętego dystansu o wysokiej intensywności, zwiększyła się również nasza intensywność liczona ilością przebiegniętych przez zespół metrów na minutę, dodatkowo wzrósł dystans sprintów wykonywanych przez zespół. Dlatego uważam, że przygotowania poszły w dobrym kierunku. Co do ostatniej części pytania i dotychczasowej przerwy w rozgrywkach, chciałbym przypomnieć, że trenujemy całym zespołem raptem od kilkunastu dni, nie możemy więc mówić o normalnym, nowym okresie przygotowawczym. W ostatnich dniach skupiliśmy się na przypomnieniu tego, nad czym pracowaliśmy zimą.
W pierwszym meczu z Koroną bramkę rywalom strzelił Ricardinho, którego już w Płocku nie ma. Których zawodników bierze trener pod uwagę na pozycję napastnika w najbliższym meczu?
- Ricardinho nie ma już z nami, ale są inni, którzy chcą strzelać bramki. Jest Cillian Sheridan, Karol Angielski, Grzegorz Kuświk czy Dawid Kocyła. Każdy z nich walczy o miejsce w składzie. Który z nich wyjdzie, zobaczymy w niedzielę. Mam tylko nadzieję, że godnie zastąpią Ricardinho w strzelaniu goli.
Korona jest w bardzo ciężkiej sytuacji, okupuje strefę spadkową. Jak motywuje się zespół przed meczem z tak mocno zdeterminowanym rywalem?
- Nie ma żadnych specjalnych metod. Przekazuję chłopakom to, że my nie możemy być mniej zmotywowani od przeciwnika. Gramy u siebie o pełną pulę. Musimy pokazać nie tylko wyższość piłkarską, ale też dążyć do zwycięstwa właśnie determinacją i walką.
Czy są w drużynie kontuzje? Występ których zawodników w meczu z Koroną jest wątpliwy, lub wykluczony? W innych ligach, które wznawiają rozgrywki FIFA i UEFA dopuściła w pierwszych kolejkach do pięciu zmian w czasie meczu. U nas PZPN się na to nie zdecydował. Obawia się pan w związku z tym licznych urazów?
- Urazy w sporcie to rzecz norma, jest to wpisane w ten zawód. Życzę wszystkim zawodnikom zdrowia, ale wiadomo, że nie da się na stałe wyeliminować kontuzji. Co do limitu zmian, powiem szczerze, że nie jest to dla mnie specjalnie istotne. Mamy możliwość przeprowadzenia trzech korekt podczas meczu i na tym się skupiamy. Dostosowujemy się do odgórnych wytycznych.
źródło: Wisła Płock