Całkiem niedawno otrzymaliśmy dwie afrykańskie płyty. Różni je prawie wszystko – rodzaj muzyki, wykorzystywane instrumentarium, kraj pochodzenia – słowem prawie wszystko. Prawie trzeba tu jednak zaakcentować, bo obie te płyty mają cechę wspólną – są wyśmienite. Jako pierwszą zaprezentuję:
Shindu Shi „Fadhilee Itulya”
Na początek proponuję udać się na wschód Afryki. Konkretnie do Kenii, żeby być jeszcze bardziej szczegółowym, na zachód kraju do plemienia Luhya (to jedno z 42 plemion zamieszkujących Kenię). Pochodzący z tego plemienia Shindu Shi to przedstawiciel gatunku Omutibo („wynaleziony” w latach 50. ubiegłego wieku przez George’a Mukabi styl polegający na szybkiej grze palcami na gitarze, której towarzyszył dźwięk grania na szklanej butelce po wodzie mineralnej). Dziś oczywiście butelkę zastąpiła normalna perkusja, ale charakterystyczny styl przyjął się co słychać, zwłaszcza w utworach „Afrika”, „Marashi Ya Pemba” czy „Grace”. Płyta zawiera też i piękne ballady („Aoko”, „Asalam Aleiku”) oraz typowy współczesny afro-pop puszczany w każdej afrykańskiej rozgłośni radiowej („Njoo”, „Watoto Wa Kenya”). Widać (a raczej słychać), że mamy tu do czynienia z płytą różnorodną, ale w każdym momencie bardzo dobrą, a miejscami nawet przebojową („Asalam Aleikum”, „Watoto Wa Kenya”). Super. Gorąco Polecamy.
Podcast (muzyka w kolejności): Watoto Wa Kenya, Marashi Ya Pemba, Asalam Aleikum, Afrika.
Roland Bury