Po fatalnej końcówce poprzedniego sezonu, blamażu drużyny, spadku do niższej ligi i telenoweli z wyborem nowego prezesa kibice Wisły Płock nie mieli okazji na chwilę złapania pozytywnego oddechu. Nawet oddanie nowego stadionu do użytku zrodziło dyskusję na temat jego otwarcia. W ostatnich tygodniach nie łatwo było być kibicem Wisły.
Kiedy w sieci pojawił się film promocyjny sprzedaży karnetów i biletów i gdy zobaczyłem Olafa w roli dzwoniącego do Tomka, poczułem nieopisaną radość i przeszła przeze mnie fala pozytywnych emocji. Mam nadzieje, że i inni kibice poczuli wreszcie powiew optymizmu. Tym razem to ja zadzwoniłem do bohaterów filmu, Olafa i Tomka, by się spotkać i porozmawiać o kulisach produkcji "Ja jestem kibicem Wisły i mnie tu nie...".
Tomasz Beczak, jeden z dwóch bohaterów filmu promującego sprzedaż biletów i karnetów na najbliższy sezon Wisły Płock. Słyszałem, że pojawiło się sporo telefonów po publikacji tego filmiku? Czy one były podobne do tej sytuacji, którą pokazaliście w filmie?
- Nie, nie, tym razem nie, chociaż dość często takie telefony się zdarzają. Wtedy trzeba zachować jednak zimną krew i odpowiadać kulturalnie takiej osobie. Teraz telefony były z zapytaniami dotyczącymi karnetów i niejasnościami. Kibice zastanawiali się, czy aby na pewno karnet jest na cały sezon, a nie na rundę. Utwierdzaliśmy ich w tym przekonaniu i odbyło się bez kontrowersji.
Doskonale wiedziałeś, że w klipie rozmawiać będziesz z bardzo młodym kibicem, a jednak zachowałeś zimną krew i potrafiłeś oddać charakter tego, co się wydarzyło w oryginale.
- Oryginał bardzo dobrze znam od najmłodszych lat. Ten filmik jest na YouTube i słuchałem go tyle razy, że mogłem już prawie z pamięci go wyrecytować. Nie miało to dla mnie znaczenia, czy to syn koleżanki, czy inny kibic. Wiedziałem, jakie emocje muszę oddać i chyba poradziłem sobie z tym w miarę dobrze.
Do Tomka Beczaka zadzwonił Olaf Rutkowski. Przede wszystkim moje gratulacje za występ w produkcji promującej sprzedaż biletów i karnetów na nowy sezon Wisły Płock. Stałeś się z dnia na dzień jednym z najbardziej rozpoznawalnych młodych kibiców Wisły Płock.
- Najwidoczniej tak, bo nawet gdy moja mama, która pracuje w sklepiku, to jakaś pani powiedziała, że jest bardzo zadowolona i bardzo jej się podoba ta reklama. Powiedziała, że nigdy nie była za bardzo kibicem Wisły, ale teraz zostanie kibicem dzięki tej reklamie. [Mama Olafa, Marta pracuje w Fan Shopie Wisły Płock dop. autora].
Doskonała wiadomość! Powiedz na początek, ile masz lat, do jakiej szkoły chodzisz, czy trenujesz jakąś dyscyplinę sportu?
- Lat mam 12, chodzę do Szkoły Podstawowej nr 20 im. Władysława Broniewskiego i trenuję boks.
Co było dla ciebie najtrudniejsze na planie?
- Chyba te pierwsze sceny, kiedy trzeba było wpisać numer. Pierwsze zdanie było najdłuższe i najgorzej było mi je zapamiętać.
Przygotowywałeś się wcześniej do tej roli?
- Przygotowałem się rano w ten dzień, kiedy był plan. Starałem się zapamiętać wszystko i jakoś się udało.
Czy coś cię zaskoczyło w trakcie kręcenia tych zdjęć? Miałeś może jakieś inne wyobrażenia o tym, jak to będzie wyglądało?
- Tak, zaskoczyło się tym, jak to wyglądało, bo myślałem, że będzie tak, jak jest w szkole i na przykład trzeba wszystko zapamiętać i naraz powiedzieć, a dopiero później będzie to montowane. A tak naprawdę się okazało, że mogę się pomylić, a to wszystko będzie okej i można zacząć od nowa. To mi się bardzo podobało.
Wcześniej też miałeś sceny, które kręciłeś z Tomkiem Beczakiem, który był twoim rozmówcą. Jak to wyglądało?
- W sklepiku [Wisły Płock w Orlen Arenie dop. autora] byliśmy i wypowiadałem swój tekst, a potem Tomek mówił swój. Potem poszliśmy na plac zabaw, żeby mnie nagrać. Było śmiesznie.
Czy to wyglądało to trochę inaczej, niż to się ogląda na Youtube? Siebie widziałeś i byłeś trochę zaskoczony, jak wyglądasz i jak mówisz?
- Teraz zobaczyłem, jak trudno jest odgrywać takie role np. jak w filmach albo krótkich reklamach. Jako dziecko myślałem, że to jest takie łatwiutkie, ale teraz się okazało, że nie, że trzeba trochę dać z siebie, żeby dobrze się oglądało.
Mocno się stresowałeś podczas tego dnia zdjęciowego?
- Na początku nie, ale gdy zbliżałem się do sklepiku na plan, to coraz bardziej się stresowałem.
Myślisz, że dostaniesz jeszcze jedną propozycję zagrania?
- Myślę, że tak. Fajnie było i gdybym dostał taką propozycję, to jeszcze bym zagrał.
Jakbyś miał przekonać swoich rówieśników, żeby brali udział w takich produkcjach, żeby zgadzali się na takie rzeczy, to co byś powiedział?
- Żeby się nie bali, bo to nie wygląda tak, jak sobie to wyobrażają. Wszystko jest takie na luzie, wszystko można źle powiedzieć, ale nic się nie stanie, bo można od nowa zacząć całe nagranie, a nie jak w szkole, że trzeba zapamiętać i potem powiedzieć, a jak zepsujesz, to wszystko idzie na ciebie.
W trakcie pracy towarzyszyli ci Kamil i Marta. Jak oni o ciebie dbali?
- Byli dla mnie spokojni i wyrozumiali, że czegoś nie pamiętałem. Była sytuacja, że coś źle powiedziałem, to mówili, że spoko, spoko, nie stresuj się, zaczniemy od nowa. To było fajne z ich strony.
Na planie z bohaterami pracowali Matra Hućko i Kamil Wawrzyńcak. Marta, czy Olaf mocno się stresował?
- Olaf nie wydawał się jakoś mocno zestresowany. Wiadomo, lekka trema się pojawiła, jak to przy pierwszym występie, ale raczej sobie z nią szybko poradził. Nie musieliśmy wiele razy tego powtarzać. Jak na pierwszy raz, to bardzo dobrze.
Który z fragmentów tego nagrania przychodził mu najtrudniej?
- Najtrudniej przychodziła mu ta końcówka, gdzie trzeba zarzucić przyśpiewkę kibicowską, ale myślę, że ostatecznie wyszło to w miarę nieźle.
Długo zajęło wam przygotowanie klipu?
- Nad całą produkcją? Jeśli chodzi o pomysł, to pojawił się on troszkę wcześniej, natomiast sama produkcja, nakręcenie filmu, wyedytowanie go, to niecały dzień roboczy. Szybko poszło.
Kamil, jak radził sobie na planie Olaf? Jak to wyglądało z twojego punktu widzenia?
- Powiem szczerze, że bardzo dobrze. Fakt faktem może i był troszkę zestresowany, nawet sam o tym wspominał, ale przygotował się bardzo dobrze. Kilka powtórek musieliśmy wykonać, ale efekt jest chyba zadowalający wszystkich nas.
Z tego, co wiem, to Tomek, który jest drugim bohaterem filmu, wiedział, że rozmawia z bardzo młodym kibicem, a zachowywał się, jakby rozmawiał z dorosłą osobą, a tembr głosu i sposób mówienia był taki, jakby był bardziej zirytowany tym telefonem.
- Dla nieświadomych - jest to parodia i nasza interpretacja klasycznej rozmowy, która krąży po internecie już od lat. Tak, staraliśmy się odwzorować ten oryginał. Musieliśmy to na nasze potrzeby to lekko pozmieniać, ale Tomek również sobie poradził z tą rolą bardzo dobrze. Nie była to jego pierwsza rola w materiałach promocyjnych Wisły i nie będzie to ostatnia rola w naszych materiałach.
Liczę, że karnety będą sprzedawały się jak przysłowiowe świeże bułeczki. Karnety, pakiety i bilety na sezon 2023/2024 w sprzedaży!
Całej ekipie marketingu Wisły Płock serdecznie gratuluję dobrego klipu! Do zobaczenia na trybunach!
Michał Kublik
Reklama