Po rundzie jesiennej Wisła Płock zajmuje 5. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Przed zawodnikami zgrupowanie na Słowacji, gdzie rozegrają cztery mecze sparingowe. Po powrocie ze Słowacji przerwa świąteczna i na początku stycznia 2023 roku zawodnicy wrócą do zajęć, by rozpocząć przygotowania do gry w rundzie wiosennej. Naszym gościem jest trener, Pavol Stano.
Na start dnia: szklanka wody, herbata czy kawa?
- Kawa. Czarna.
Czarna bez cukru?
- Tak, oczywiście. Nauczyłem się pić taką bez śmietanki, bez cukru, bez niczego. Taką czystą, czarną kawę.
Z ekspresu, parzona?
- Z ekspresu, ale jak idę odwiedzić mamę, to wtedy stara szkoła: zalewana.
Co pan robi, żeby być coraz lepszym trenerem?
- Mam głowę otwartą. Nie jestem uparty, że wiem wszystko, nie jestem nastawiony na jedną drogę. Słucham, uczę się, patrzę na inne zespoły, na innych trenerów, obserwuję, jak można zawodnikom pomóc stać się lepszymi.
Jakby pan mógł wybrać jeden ze wszystkich meczów rundy jesiennej i rozegrać go raz jeszcze – który to by był i co by pan zmienił?
- Raków Częstochowa. Nie zmieniłbym nic, ale chciałbym, byśmy zagrali to, co mieliśmy grać.
Skradł pan serca kibiców w Płocku i wydaje mi się, że nie tylko. Chciałby pan być Alexem Fergusonem Wisły Płock?
- Dlaczego nie? Gdyby nam się udawało mieć pełny stadion, cieszyłbym się bardzo i nie miałbym powodów, by zmieniać miejsce pracy.
Alex Ferguson z Manchesterem United rozegrał 1500 spotkań, 895 wygranych, 338 remisów, 267 porażek. Niezła statystyka.
- Pewnie tak. Nie jest źle, tylko brakuje mi lat. Średnia wychodzi podobna, ale tych meczów trener Ferguson zrobił bardzo, bardzo dużo. Zobaczymy, co życie przyniesie.
Kibice w Płocku – jaki mają temperament? Są bardziej szaleni, jak fani z południowej Ameryki, wierni, jak kibice hiszpańscy czy włoscy, a może pragmatyczni, jak na północy Europy?
- Ciężko powiedzieć. Mecze domowe były udane, także nie mamy możliwości konfrontacji z kibicami, gdyby była długa seria bez zwycięstwa. To też daje nieobiektywny pogląd na to wszystko. W tej rundzie fajnie nam pomagali, było ich słychać i dobrze się grało. Gdybyśmy to utrzymali, ten poziom kibicowania i gdyby udało się ten stadion wypełnić na koniec sezonu, to byłoby fantastycznie. My zrobimy wszystko, by dobrze się przygotować, abyśmy byli na tę rundę wiosenną przygotowani najlepiej jak możemy.
Pavol Stano ogląda mecz z Górnikiem Łęczna
Wróćmy na chwilę do poprzedniego sezonu. Obejmując Wisłę, nie musiał pan do końca walczyć o utrzymanie. Jaki to miało wpływ na pracę z drużyną i jej przygotowanie do obecnego sezonu, żebyśmy oglądali tak dobrze prezentującą się Wisłę?
- Myślę, że zaważyło zwycięstwo domowe, kiedy przejmowałem zespół. Później były ważne wygrane na wyjeździe, które spowodowały, że byliśmy pewni utrzymania, a nie musiały tak wyglądać, bo graliśmy z Jagiellonią i Pogonią. Wywalczyliśmy wtedy nieoczekiwane 6 punktów, a gdyby tego nie było, to gralibyśmy o utrzymanie. Udało nam się uzbierać szybko punkty i pod koniec sezonu chcieliśmy grać swoim stylem. Wszystko się udało, ale pokazało nam to obraz zawodników i to, co chcemy poprawić latem. Myślę, że się to udało.
W trakcie sezonu zaskakiwał pan obserwatorów i kibiców. Wyjściowe jedenastki często się zmieniały. W jednej kwestii był pan konsekwentny przez całą rundę jesienną – w żadnym meczu nie dokonał pan zmian po 45 minutach, w przerwie. Dlaczego?
- Po słabszej pierwszej połowie dla mnie jest ważna reakcja zespołu i tych zawodników, którym nie szło w tym momencie. Byłem zawodnikiem i wiem, że czasem potrzebujesz się rozkręcić, potrzebujesz pograć. Jest idealnie, jak robisz to od pierwszej minuty, ale życie pokazuje, że zawodnicy, którzy od pierwszej połowy grają tzw. „padolino”, to czy w drugiej są w stanie się reaktywować i zmienić swoje oblicze. Daję im szansę na to, by tę pozycję mogli odbudować. A jak im nie idzie, to przychodzą zmiany. Nie widzę w tym problemu. Zmieniamy zawodników pod kątem ustawienia i taktyki. Jeśli jesteśmy w stanie to zrobić z tym samym składem, to robimy to z tymi zawodnikami.
Pod jakim kątem będzie pan oglądał mecze MŚ w Katarze? Jako kibic, szukał pan będzie inspiracji, podpatrywał taktykę czy rozwiązania sytuacji boiskowych?
- Uważam, że te mecze będą "przetaktyzowane", zespoły będą grały piłkę pragmatyczną, bo nie jest w stanie żaden trener przygotować w tak krótkim czasie żadnej wymyślnej taktyki albo specjalnych rzeczy. Na tych wielkich turniejach nietracenie bramek daje dużą przewagę, bo w każdym meczu każdy przeciwnik potrafi wykreować kilka szans bramkowych. Bardzo ważne jest, by pilnować bramki. Turnieje to nie jest liga. Tam tego błędu nie możesz popełnić. Więc uważam, że to będzie taki pragmatyczny futbol, do momentu, w którym się ten wynik nie otworzy i gdy zespoły nie dostaną takiego polotu, by zagrać i zaskoczyć inaczej. Z chęcią będę oglądał MŚ. Będę obserwować, papier i długopis będę miał pod ręką i notował. Teraz można ściągnąć sobie bez problemu fragmenty meczów. Będę robił notatki i może niektóre rozwiązania będziemy mogli przenieść do naszego zespołu.
Pytanie od Nafciarza94, wykonamy limit 3000 minut dla młodzieżowców, czy zapłacimy karę? Wiem, że jest pan krytycznie nastawiony do tego przepisu.
- Tak, dla mnie to jest nieporozumienie. Będziemy się starali wypełnić limit. Teraz mieliśmy lekki poślizg, ale jesteśmy w stanie odbudować te minuty. W ostatnich 3 meczach było mniej młodzieżowców. Zrobimy wszystko, by nie płacić kary.
1304 minuty na 3000 już jest wykorzystanych. Gdyby utrzymać ten stan, to na koniec trzeba by było zapłacić 500 tysięcy.
- Każda złotówka jest dla nas ważna, więc będziemy starali się nie płacić.
Z listy meczów, jakie przygotowałem z rundy jesiennej, proszę wybrać: który najwięcej dostarczył panu emocji?
- Myślę, że dobry mecz był z Lechem Poznań.
Z którego z meczów jest pan najbardziej dumny?
- Lech Poznań.
Który dostarczył najwięcej materiału szkoleniowego?
- Raków Częstochowa.
Największe rozczarowanie?
- Radomiak Radom.
Pavol Stano na konferencji prasowej
W którym plan wymknął się spod kontroli, ale zawodnicy wrócili do założeń i odwrócili losy spotkania?
- Lechia Gdańsk. Myślę, że pierwsza połowa była w naszym wykonaniu taka nerwowa. Mieliśmy nowych zawodników w składzie i potrzebowali czasu. Pierwsza połowa była słaba, ale powoli się rozkręcaliśmy, kibice nam pomogli i wygraliśmy ten mecz.
Ma pan przed sobą listę wszystkich Wisły rezultatów z rundy jesiennej. Rzuca się w oczy jedna, dość istotna kwestia – tylko jeden mecz bez zdobytej bramki. Cztery na zero z tyłu. Pana ocena tej statystyki?
- Strzelamy dużo bramek, jesteśmy w czołówce kreowania sytuacji, trzymania się przy piłce. To jest największy plus. Oprócz przegranej z Rakowem, gdzie te statystyki z defensywy nam się grubo pogorszyły, uważam, że obrona wcale nie grała źle. Jestem zadowolony, mimo tych bramek, które traciliśmy. Dużo z nich po stałych fragmentach gry, rykoszetach czy centrostrzałach. Realnie z gry, gdzie zawodnicy wykreowali akcję, nie było ich tak dużo. To jest pozytywne. Mecz z Rakowem trochę zafałszował statystyki defensywy, ale poza tym myślę, że mamy dobrą obronę. Potrzebowaliśmy trochę czasu po odejściu Damiana Michalskiego. Musieliśmy się uporać z wykluczeniem Kapuadiego na 3 spotkania, co miało duże znaczenie. Oczywiście mamy, nad czym pracować na przyszłość.
Przed panem dużo wyzwań. Druga połowa sezonu przed zawodnikami i kibicami. Razem wygrywamy, razem przegrywamy.
- Z mojej strony bardzo dziękuję za tę postawę kibicom. Byli z nami, byli dwunastym zawodnikiem i mam nadzieję, że będziemy kontynuować tę współpracę, że będą z nas dumni i będą z nami w trudnych momentach. Z mojej strony wielkie dzięki.
Jako trener – czego by sobie pan życzył na najbliższą rundę?
- Abyśmy cały czas szli do przodu, byśmy byli jeszcze lepszą drużyną, konsekwentni w tym, co robimy. Żeby drużyna była odważna, waleczna i grała w piłkę.
Pytał Michał Kublik.
Fot. tytułowe: Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock