Naszym gościem jest Zbigniew Pawłowski – autor książki o Stoczniowcu Płock i sekcji piłki nożnej Jutrzenka Płock. Książka ukazała się z okazji 70 lat istnienia klubu Stoczniowca.
radiomixx.pl: Kiedy premiera?
Zbigniew Pawłowski: Można powiedzieć, że ta premiera trwa już od paru tygodni, ponieważ książka się ukazała i w związku z pandemią koronawirusa w małych grupach spotykamy się w gronie znajomych i ta książka powoli zaczyna trafiać do samych zainteresowanych. Natomiast oficjalna uroczystość odbędzie się 28 sierpnia w Muzeum Mazowieckim o godz. 14:00. Bardzo serdecznie zapraszam, będzie mi miło się z Państwem spotkać. Będzie taka część oficjalna, jeśli chodzi o Płock, natomiast 31 sierpnia o 12:00 uroczystość będzie miała miejsce w Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie.
radiomixx.pl: To nie jest pierwsza Pana książka. Jakie uczucie towarzyszyło Panu przed rozpoczęciem pisania książki? Radość, ciekawość, podniecenie?
ZP: To już jest piętnasta książka mojego autorstwa. Można powiedzieć, że aż piętnasta lub tylko piętnasta. Od blisko 26 lat zajmuję się badaniem historii sportu płockiego, więc temat Stoczniowca i Jutrzenki przewijał się w poprzednich publikacjach, tak, jak Historia piłkarstwa polskiego. To nie była rzecz dla mnie nowa. Jeśli chodzi o Stoczniowiec to miałem o tyle ułatwione zadanie, ponieważ byłem tam przez 17 lat trenerem i troszeczkę zawodnikiem, znałem to wszystko od podszewki.
radiomixx.pl: A uczucie?
ZP: Uczucie zawsze jest to samo – można było zrobić coś lepiej, mądrzej, dotrzeć do większej liczby osób. Myślę, że jest takie poczucie, że udało się, po Mazovii, Wiśle, również spisać historię Stoczniowca Płock i historię sekcji piłki nożnej Szkolnego Klubu Sportowego Jutrzenka. Ja cały czas to traktuję jako taki pomost przed tym, co szykujemy na przyszły rok – historia okręgu płockiego w latach 1928-2021.
radiomixx.pl: Patrząc na listę osób zaangażowanych w pomoc, mam wrażenie, że pisanie takiej książki to jak układanka puzzli. Dopiero po napisaniu ukazuje się obraz w pełnej krasie.
ZP: Ja mam szczęście do spotykania bardzo życzliwych ludzi. Przy każdej książce jest grono wspaniałych ludzi, którzy służą pomocą, swoim doświadczeniem. I oni też wygrzebują często z rodzinnych archiwów unikalne dokumenty. Dla nas tutaj perłą był protokół z zebrania klubu sportowego Żeglarz z 22 sierpnia 1961 roku. Ten protokół prostuje pewne rzeczy, ponieważ wiele osób nie znało dokładnej daty reaktywowania klubu. To taka rzecz, która dla mnie jest troszeczkę dziwna, ale też prawdziwa, ponieważ wiele osób, które często sobie przypisywały reaktywowanie klubu – ich nawet na zebraniu założycielskim nie było.
radiomixx.pl: W książce jest sporo biografii, m.in. Grzegorza Dorobka, wychowanka klubu, który później występował na boisku obok m.in. Deyny czy Ćmikiewicza. Jak spisywał pan historie tych ludzi, co pan sobie pomyślał?
ZP: Włodzimierz Grzegorz Dorobek to pierwszy zawodnik klubu Żeglarz i Stoczniowiec, który trafił na boiska naszej ówczesnej pierwszej ligi, obecnie ekstraklasy. Wielki talent, który nie w pełni wykorzystał swoje możliwości piłkarskie. Ale trafił wtedy do Legii naszpikowanej takimi piłkarzami jak Deyna czy Ćmikiewicz. W takim gronie młodemu chłopakowi było ciężko się przebić. Ale daj Boże każdemu, by zagrał na poziomie pierwszej czy drugiej ligi.
radiomixx.pl: Książka przybliża niełatwą historię Stoczniowca Płock. Problemy z infrastrukturą, stan wojenny, powódź – to wszystko składa się na obraz klubu, który ciągle targany był wichrami dziejów.
ZP: Kłopoty Stoczniowca to było pasmo, jakichś nieszczęść, problemów, które na ten klub wiecznie spadały. Jak spojrzymy na sam początek klubu to zobaczymy, że on został założony jako filia Fabrycznego Klubu Stal. Później wspaniała postać i rozwinięcie skrzydeł jako Kolejarz Płock, później Fuzja. I zamiera w tym momencie, w 1957 roku, zamiera działalność na Radziwiu, jeśli chodzi o klub, ponieważ Kolejarz Płock wraz ze Stalą Płock i Gwardią Płock utworzyły KS Mazovia. Dopiero aktywowanie klubu w 1961 roku sprawiło, że klub powrócił do piłkarstwa płockiego. Zaczął się stopniowy marsz ku górze. I ten pierwszy historyczny awans w 1986 roku pod kierunkiem trenera Zbigniewa Cytryniaka.
radiomixx.pl: III liga to najwyższa klasa rozgrywkowa, w jakiej Stoczniowiec Płock grał. Sławetne derby z Wisłą Płock wygrane w Płocku 2:0 i remis na boisku Stoczniowca 1:1.
ZP: Ja nie miałem okazji być na tym pierwszym meczu, wtedy byłem na jakimś wyjeździe z młodzieżą na obozie sportowym. Ale doszła do mnie ta informacja i, powiem szczerze, że nawet nie dowierzałem, że Stoczniowiec zwyciężył 2:0. Miałem okazję być na rewanżowym spotkaniu, kiedy był ten remis 1:1. Taka rzesza kibiców, jaka się wtedy zebrała – przypominam sobie, że wcześniej podobna sytuacja była 1975 roku, też były derby wtedy i jako Żeglarz rywalizował wtedy w lidze okręgowej z Wisłą Płock i wtedy był wynik 0:2 dla Wisły Płock. Ale też ogromna rzesza kibiców była na Radziwiu. Pamiętajmy, że w 1975 roku grano na tzw. jedynce – klepisku, pierwszym boisku przy budynku klubowym – natomiast derby z 1988 roku były rozgrywane na boisku wybudowanym po powodzi.
radiomixx.pl: Co, Pana zdaniem, stanęło na przeszkodzie, żeby Stoczniowiec Płock osiągnął coś więcej w swojej historii?
ZP: Był taki moment, że Stoczniowiec miał naprawdę duże możliwości. Tam działało takie przedsiębiorstwo wielobranżowe Stoczniowiec, które później zmieniło nazwę na Arka. W tym czasie, w tych zmianach gospodarczych Stoczniowiec sobie radził bardzo dobrze. Wielu zawodników bardzo chętnie przenosiło się z Wisły do Stoczniowca. Finansowo to oni wtedy nie narzekali. Były duże możliwości, ale ich kres nadszedł, gdy przedsiębiorstwo podupadało, by 1990 roku zawiesić swoją działalność. Klub został odcięty od źródeł finansowania, a żeby grać w takiej klasie rozgrywkowej, jaką była trzecia liga, trzeba było mieć spore środki.
radiomixx.pl: W książce jest fragment o Szkolnym Klubie Sportowym Jutrzenka, o sekcji piłki nożnej. To też jest krótka historia.
ZP: Ja obserwowałem przez całe lata Jutrzenkę, która w zgodnej symbiozie działała z klubem Stoczniowiec, ponieważ klub Stoczniowiec użyczał obiektów, gdzie Jutrzenka rozgrywała swoje mecze. Natomiast w okresie jesienno-zimowym popularna Siedemdziesiątka udostępniała halę dla grup młodzieżowych ale i dla drużyn seniorów, dla Stoczniowca. Ale i trenerzy, niedawno zmarły trener Janek Budzyński, który pracował zarówno w Jutrzence i w Stoczniowcu – legenda Jutrzenki, wielki pasjonat piłki. Stefan Świtalski, który również pracował krótko w Żeglarzu, też miał sukcesy z Jutrzenką. Mało tego, ci zawodnicy, którzy kończyli wiek juniora, bo Jutrzenka szkoliła do wieku juniora, a później większość piłkarzy trafiała do drużyny seniorów Stoczniowca.
Michał Kublik