"Jeszcze nie odchodzę" zaśpiewał zespół Strajk i była to ostatnia piosenka przed bisami, czekałem na nią przez cały koncert. Znowu miałem ciarki, tak jak ponad 30 lat temu, gdy pierwszy raz usłyszałem ten utwór z kasety magnetofonowej, a za kilka miesięcy Mariana-wokalisty zespołu - już nie było (a może nie było go już, wtedy gdy słuchałem?).
To był pewnie rok 1993, a ja miałem 18 lat. Kaseta kupiona zapewne w drewnianej budce koło Jagiellonki, w której zostawiałem całe moje kieszonkowe, jakie dostałem od mamy. Budkę prowadził Pan Skupiński. Na autobus powrotny już często nie było po takich muzycznych zakupach i trzeba było wracać stopem. Ale co się wtedy nasłuchałem klasyki punk-rocka i rocka to moje. Koncert, z którego przed chwilą wróciłem to koncert pamięci po chłopakach ze Strajku. Kilka tygodni temu za granicą zmarł Paweł Hajnowski, w 1993 roku śmiercią samobójczą wokalista i autor tekstów Mariusz Zalewski, a w wypadku samochodowym w 1996 roku Artur Lubiński. Teksty Mariusza czasami pojawiają się w moim antykwariacie i znikają jak świeże bułeczki, to legenda Płocka. Nie znałem chłopaków osobiście, ale byłem gdzieś blisko nich i nasze ścieżki się przecinały np. podczas legendarnych (dla mnie i pewnie jeszcze kilku osób) koncertów w Jagiellonce. Na pewno byłem w Jagiellonce na Strajku.
Koncert zgromadził sporą publikę, co bardzo cieszy. Starsi Panowie i starsze Panie z mojego pokolenia Tak połowa lat 90. to czasy naszej młodości, kiedy człowiek się kształtuje, buntuje przeciw światu, szuka swojej tożsamości. Pięknie było być częścią tej publiczności. Wielki szacunek dla artystów, którzy wystąpili; Wojciech Wojda z Farben Lehre, Reszta Pokolenia, Krzysztof Kaliński (super dał radę z wokalem), wokalista zespołu Zmaza i inni goście, którzy wchodzili na jeden utwór na scenę.
Fot. Zbigniew Nowak
Adam Kotkiewicz